fbpx

Aktualności

Trzeba mieć sporą wiarę w siebie

25.05.2017

Cieszyliśmy się ogromnie. W ubiegłym roku Aleksandra Bogucka, zwyciężczyni Festiwalu Zaczarowanej Piosenki w kategorii wokalistów dorosłych, została zaproszona na jeden z opolskich koncertów. Niestety, z przyczyn nieartystycznych opolskiego festiwalu w tym roku nie będzie. Przykre jest to dla nas ogromnie. Ale ciągle wierzymy, że spełni się marzenie Ireny Santor oraz innych przyjaciół Zaczarowanej Piosenki.

Czy nie uważa Pani, że sam fakt zaproszenia Oli Boguckiej na opolski festiwal to nowy rozdział dla uzdolnionych muzycznie osób niepełnosprawnych?

– Dobrze pamiętam Olę. Byłam przecież wówczas w festiwalowym jury na krakowskim Rynku Głównym. Pamiętam, jak wręczano tę nagrodę. Było to dla mnie duże i miłe zaskoczenie. To świetna decyzja, naprawdę krok milowy dla śpiewających osób niepełnosprawnych. Festiwal Zaczarowanej Piosenki odkrywa wielu zdolnych artystów.

– Zaproszenia na renomowane festiwale mogą być też wabikiem dla osób niepełnosprawnych, żeby brać udział w Festiwalu Zaczarowanej Piosenki?

– Myślę, że jest coraz większa pokusa, żeby wziąć udział w tym konkursie, ponieważ okazuje się, że nie jest to już ostatnia baza dla tych osób.

– Pani występowała nie tylko na scenie w Opolu, ale tez podczas Eurowizji. Czy czuje się Pani kimś w rodzaju ambasadora dla śpiewających osób niepełnosprawnych?

– Nie lubię takich dużych słów. Ale skoro wcześniej nie było nikogo takiego, to rzeczywiście mam poczucie, że przecieram pewne szlaki. Oczywiście moja sytuacja jest też specyficzna. Wcześniej byłam sprawną artystką, która występowała na tej scenie i wiele osób mogłoby powiedzieć, że było mi łatwiej wystąpić ponownie…

– …albo i trudniej. Publiczność lubi porównywać, patrzeć na innych przez pryzmat tego, co piękne, wspaniałe i bez wad.

– Oczywiście dla mnie trudniej. Natomiast ci wszyscy, którzy decydują o tym, kto wystąpi na znaczących festiwalach, poznali mnie wcześniej. Byłam wręcz zachęcana do tego, aby zaśpiewać w Opolu. Dlatego nie odczuwałam barier z zewnątrz. Niemniej czułam ogromne obawy. Była to wielka konfrontacja z samą sobą. Powiedzmy sobie szczerze, wizerunek na scenie też jest ważny. Zarówno dla samego artysty, jak i publiczności. Widzowie nie tylko słuchają, ale również patrzą i oceniają. Tę presję naprawdę się odczuwa. Trzeba mieć sporą wiarę w siebie, spory dystans do swojego wyglądu.

– Dzięki Towarzystwu Walki z Kalectwem w Opolu została pani Honorowym Ambasadorem Stolicy Polskiej Piosenki. To dla pani powód do dumy? A może pewne zobowiązanie?

– Na pewno cieszy mnie, że taki temat jest dostrzegany. Istnieje potrzeba, żeby mieć kogoś takiego, kto te szlaki przeciera i daje zielone światło innym osobom niepełnosprawnym, które same siebie już na wstępie wykluczają z pewnych dziedzin życia, bo czują się gorsze, niedoskonałe. Myślę, że moja odważna postawa daje dobry sygnał innym ludziom, że też mogą oczekiwać czegoś więcej od życia i walczyć o swoje. To jest dla mnie przyjemne uczucie.

– Jakich rad udzieliłaby Pani młodym osobom, które zaczynają swoje zmagania na muzycznej arenie? Zapewne często mają różne wyobrażenia na temat szeroko pojętej kariery.

– Każdy na początku ma jakieś wyobrażenie na jej temat. Młodzi ludzie nie lubią rad dorosłych i puszczają je mimo uszu. To oczywiste. Dopiero jeśli coś przeżyjemy, możemy złapać dystans. Ja jestem na takim etapie, że już pewne rzeczy mnie nie fascynują. Nie zachłystuję się nimi. Ale od początku swojej drogi muzycznej nie skupiałam się na tym, żeby robić tzw. karierę. Zapomina się trochę o tym, co jest najważniejsze. O sztuce, o muzyce. Dla mnie od początku była ona pasją. Śpiewałam, kiedy tylko mogłam. A a te wszystkie rzeczy, jak rozgłos czy popularność, przyszły same.

– Czyli należy pozostać wiernym sztuce i resztą się nie przejmować?

– Dokładnie tak. Radziłabym słuchać dużo muzyki, szukać własnego stylu i rozwijać się w tej materii. Nie kalkulować! Nie ma sensu kierować się na sławę i rozgłos. Wszystko przychodzi w odpowiednim czasie. Boję się, że ludzie chcą wszystkiego zbyt wcześnie i natychmiast.

– Chyba nie jesteśmy cierpliwi…

– Czujmy radość z tego, że mamy dla kogo śpiewać i występować. To jest najbardziej istotne.

Rozmawiała Małgorzata Gogol-Górecka

Może Cię zainteresować

Ksiądz Tadeusz był z nami

15.04.2024

8 kwietnia 2024 roku. Wybija 10.00. Galę Ogólnopolskiego Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną „Albertiana” rozpoczyna hymn „Miłość” ze słowami Czesława Miłosza i muzyką Abla Korzeniowskiego. Wykonuje go chór Vox Populi pod dyrekcją prof. Rafała Marchewczyka. W tym roku dzieje się to po raz dwudziesty czwarty.

Dzięki dobrym ludziom

12.04.2024

Roman kończy w tym roku 61 lat. Jest życzliwy, uśmiechnięty, taktowny, sumienny. I trochę nieśmiały. Lubi pomagać innym. Dlatego uważa siebie nie tylko za uczestnika Warsztatu Terapii Zajęciowej w Lubiatowie. Z dumą zaznacza, że jest też wolontariuszem Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”. Kilka lat temu wolontariat Romana został doceniony. Za wspieranie koleżanek i kolegów otrzymał – od dyrekcji fundacji – aparat fotograficzny.

Dołącz do newslettera