Nie zabrakło Angeli Merkel i Pedro Almodovara
„Wy, którzy nam pomagacie pomagać. Wy, którzy nam ufacie i o pomoc prosicie... wszyscy stanowicie sens i siłę naszego działania” – mówiła Anna Dymna w czasie dzisiejszego koncertu z okazji 5-lecia Fundacji.
Nie zabrakło ciepłych słów i wzruszeń, pięknej muzyki, która porywa serce do najwznioślejszych uczuć, ale przede wszystkim nie zabrakło Przyjaciół. Koncert charytatywny zorganizowany z okazji 5-lecia fundacji rozpoczął się zgodnie z planem, czyli o godz. 19. Pierwsza na scenie Filharmonii Krakowskiej pojawiła się Anna Dymna, wolontariuszka i prezes fundacji „Mimo Wszystko”.
– Ta mała iskierka, którą zapaliłam pięć lat temu, płonie teraz ciepłym, jasnym ogniem, który daję nadzieję, wywołuje uśmiech, dodaje sił w walce o godne życie wielu bezradnym, cierpiącym i samotnym ludziom – mówiła do zebranych gości Anna Dymna. – Fundacja rozwija się jak lawina… jest wokół nas coraz więcej radości, życzliwości i zaufania, ale też coraz więcej wyzwań i pracy. Problemy, z którymi przychodzą do nas ludzie, są przerażające, trudne, beznadziejne. Udaje nam się wiele… mimo wszystko! To dzięki wspaniałym Pracownikom, którzy pod czujnym okiem dyrektorki Mai Jaworskiej pracują z otwartym sercem, zawsze z zapałem i pełnym oddaniem – codziennie mozolnie zapalają nowe światełka…
Nie zabrakło też ciepłych słów o naszych dzielnych wolontariuszach, którzy pojawiają się wszędzie tam, gdzie są potrzebni. Stoją zwykle w ostatnim szeregu, ale ich zielonych koszulek nie sposób nie zauważyć. Widoczni byli również wczoraj. Tuż po podziękowaniach, na scenie pojawiła się Orkiestra i Chór Filharmonii Krakowskiej, a także Kuba Jakowicz i maestro Tadeusz Strugała. Usłyszeliśmy m.in. koncert skrzypcowy Piotra Czajkowskiego D-dur op. 35 cz. II i III, oraz Liebeslieder Walzer „Wenn so Lind dein Auge mir” op. 52 nr 8 Johannesa Brahmsa. Na scenie pojawili się także Anna Polony, Krzysztof Globisz i Anna Dymna, którzy odczytali tryptyk Czesława Miłosza.
Muzyka i poezja na najwyższym poziomie były doskonałym zaproszeniem do kolejnej części programu, czyli aukcji wiecznych piór. Darczyńcy byli hojni. Za najwyższą kwotę, bo aż 3100 zł wylicytowano pióro Angeli Merkel, kanclerz Niemiec. Szczodrzy byli również nabywcy piór Sławomira Mrożka (2 tys. zł), Johna Maxwella Coetzego, laureata Literackiej Nagrody Nobla w 2003 r. (1800 zł), Kamila Durczoka (1700 zł) i Wojciecha Kilara (1600 zł). Pan Andrzej Starmach, który prowadził aukcję, dwoił się i troił, żeby uzyskać jak najwyższą cenę. Efekt jest imponujący – z całej aukcji udało zebrać ponad 25 tys. zł. Nadal trwa liczenie pieniędzy ze sprzedaży cegiełek. Całkowity dochód z aukcji i cegiełek – zgodnie z zapowiedzią – zostanie przeznaczony na leczenie i rehabilitację Zofii Kilanowicz, śpiewaczki operowej, która zmaga się ze stwardnieniem rozsianym. Artystka miała wczoraj pojawić się na scenie krakowskiej Filharmonii. Niestety, choroba okazała się silniejsza i musiała zostać w szpitalu.
Wczorajszy koncert i aukcja były dużym wydarzeniem artystycznym, ale przede wszystkim symbolem tego, co w człowieku najpiękniejsze – bezinteresownym obdarowaniem drugiego człowieka. Wszyscy artyści wystąpili bezinteresownie. Podobnie postąpił Andrzej Starmach i darczyńcy, którzy przekazali swoje pióra i inne przedmioty na aukcję.
Nie zabrakło też gestów serdeczności pod adresem Anny Dymnej, osoby bez której nie byłoby ani Fundacji „Mimo Wszystko”, ani wczorajszego spotkania. Henryk Mikołaj Górecki napisał dla niej krótki utwór muzyczny „Dla Anny”. Zagrał go wczoraj po raz pierwszy Waldemar Malicki, jeden z najbardziej wszechstronnych polskich pianistów. W jego wykonaniu „Dla Anny” zabrzmiało jak ciepły, letni deszcz, który przynosi ukojenie. Chwilę potem utwór został wystawiony na licytację. Wywalczył go Krzysztof Orzechowski, dyrektor Teatru im. Juliusza Słowackiego, a prywatnie mąż Pani Anny i – jak zdradził – zamierza go ofiarować… żonie w prezencie. Tym miłym akcentem zakończyło się wczorajsze spotkanie w filharmonii. Przed nami kolejne 5 lat pracy. Co do tego, że warto mimo wszystko zmieniać świat na lepszy, nie mamy żadnych wątpliwości. Bo choć wszystkim nie pomożemy, cierpienie i śmierć nadal będą tuż obok, to każdy z nas może choć trochę rozjaśnić świat.
– Teraz już wiem, że gdy się ma takich przyjaciół jak Wy, to można przenosić góry, spełniać szalone marzenia, przekraczać rzeczy niemożliwe… i naprawdę zmieniać świat… mimo wszystko! – powiedziała na zakończenie Anna Dymna.
Małgorzata Wach