fbpx

Aktualności

Anna Dymna w Żorach

30.04.2010

Anna Dymna odwiedziła Żory. Wspólnie z zespołem „Carrantuohill”, uczestniczyła w Dniach Godności Osób z Upośledzeniem Umysłowym. Aktorka napisała relację z tej niezwykłej uroczystości.

Czwartek, 29 kwietnia 2009 roku, był dla mnie dniem niezwykłym…

Na zaproszenie Polskiego Stowarzyszenia Osób z Upośledzeniem Umysłowym Koło w Żorach pojechałam rano do pięknego, starego śląskiego miasteczka – Żor, położonego 100 km od Krakowa. Podjechaliśmy pod budynek kina. Czekał tam na mnie Bogdan Wita, sprawca całego zamieszania. Bogdan, muzyk z mojego ulubionego i zaprzyjaźnionego od lat zespołu „Carrantuohill”, zadzwonił do mnie kilka tygodni temu i spytał, czy mogłabym być z nimi tego dnia. Zespół wspiera Stowarzyszenie, przyjaźni się z podopiecznymi i zależy im na tym, by to ich Święto Godności było pełne radości i atrakcji. Zaproponowałam im, że przyjadę z moimi Podopiecznymi z Teatru „Radwanek” z Radwanowic i z przedstawieniem „Droga Świętego Franciszka”.

Aktorzy „Radwanka” czekali już na mnie w Żorach, z opiekunami i terapeutami. Właśnie wyładowywali kostiumy i dekoracje z autokaru. Byli już tam półtorej godziny. Zwiedzali Zakłady Aktywności Zawodowej, w których przysposabia się do zawodu 40 osób z upośledzeniem umysłowym. Po radosnym i gorącym, jak zwykle, powitaniu opowiadali mi z przejęciem, co ich koledzy z Żor wytwarzają na warsztatach, jak było sympatycznie i jaki smaczny mieli poczęstunek. Nie mieliśmy jednak czasu na długą rozmowę. W sali kinowej kończyła się konferencja. O godzinie 13 zaczynał się nasz występ.

Moi Aktorzy sprawnie przebrali się w kostiumy, opiekunowie ustawili dekoracje, przygotowali rekwizyty i kurtyna poszła w górę. Sala nie pomieściła wszystkich widzów, stali więc w drzwiach, siedzieli też przed sceną na podłodze. Spektakl przyjęto owacyjnie. Moi Aktorzy, wzruszeni i szczęśliwi, kłaniali się wielokrotnie. Patrzyłam na łzy w oczach niektórych widzów i pomyślałam, że takie spotkania są w życiu najważniejsze. Poczułam, że naprawdę na tej sali wszyscy są bardzo sobie potrzebni i naprawdę szczęśliwi, że mogą być razem. Wśród widzów było wiele dzieci i wielu dorosłych osób niepełnosprawnych intelektualnie, z porażeniami mózgowymi, wielu z nich na wózkach inwalidzkich. Bili brawo, wydawali okrzyki. Chciałam, by ta chwila trwała wiecznie.

Po chwili, razem z moimi Przyjaciółmi z Radwanowic, znaleźliśmy się na widowni. Obejrzeliśmy wstrząsające przedstawienie pt. „Złota klatka”, z udziałem podopiecznych i terapeutów Ośrodka Edukacyjno-Rehabilitacyjno Wychowawczego w Żorach. To muzyczno-pantomimiczne przedstawienie pokazuje sytuację osób niepełnosprawnych intelektualnie w Polsce, ich marzenia i cierpienia, a także świadomość naszego społeczeństwa oraz jego stosunek do takich ludzi. „Poznać znaczy zrozumieć!” – takie hasło pojawiało się pod koniec przedstawienia w rękach tańczących małych, niepełnosprawnych aktorów.

Po przedstawieniu pojechaliśmy wszyscy na obiad do Warsztatów Terapii Zajęciowej, z kierowniczką tej placówki panią Danuta Wilgą i naszym opiekunem Grzegorzem. Oczywiście cały obiad przegadałyśmy o planach, marzeniach, działaniach na rzecz naszych Podopiecznych. Pani Danusia podkreślała, że wiele można zrobić, mając oparcie i pomoc we władzach samorządowych. W Żorach ta współpraca jest godna podziwu i naśladowania. To zresztą widać na każdym kroku!

Po obiedzie wróciłam do kina. Mieliśmy tam, z zespołem „Carrantuohille”, półtorej godziny do dyspozycji i pełną, radosną, życzliwą publiczność. Czytałam wiersze ks. Jana Twardowskiego, moi kochani Muzycy grali jak anioły i stworzyli wspaniały nastrój dla słów poety. Potem na scenę weszła cała kolorowa orkiestra dzieci i młodzieży niepełnosprawnej. Każdy miał w ręku jakiś instrument perkusyjny. Ja też taki dostałam… Grzechotki! Aleśmy dali czadu!!!

Zespół „Carrantuohille”, wzmocniony takimi „muzykami” i „dymną grzechotnicą”, zagrał dwa ogniste utwory… Widownia szalała! A potem były rozmowy o wszystkim. Z sali padały pytania i o moje role, i o budowę „Doliny Słońca”, i o moje życie prywatne. Niestety, zbliżała się projekcja filmowa, więc musieliśmy kończyć. Podpisałam jeszcze kilkadziesiąt fotosów, uścisnęłam wiele rąk, zrobiłam sobie mnóstwo zdjęć i wreszcie… „wyrzucili” nas ze sceny. W holu kina czekała mnie jeszcze jedna niespodzianka. Była tam ekspozycja rękodzieł, prac wykonanych przez podopiecznych na warsztatach terapeutycznych. Zachwyt mój wzbudziły małe drewniane szafeczki, takie robione na stare, tajemnicze i piękne. Otrzymałam od uśmiechniętych pań – z panią Danusią Wilgą na czele – najpiękniejszą z nich, prawdziwie magiczną. Jest brązowa, z wyraźnymi słojami i sześcioma szufladkami. Stoi w moim pokoju na honorowym miejscu. W szufladkach schowane są skarby: uśmiech, zaufanie, wzruszenie, przyjaźń, słońce, zrozumienie, szczerość i piękne chwile w Żorach. I znów jestem silniejsza i bogatsza, bo w tej szafeczce zaklęte są jeszcze inne skarby, o których nawet nie umiem napisać.

Dziękuję wszystkim za ten dzień!!! Do szybkiego zobaczenia!

                                                                                                                                             Anna Dymna

Może Cię zainteresować

Pomaganie innym pomaga nam

03.10.2024

Gościnami jutrzejszego programu „Anna Dymna – Spotkajmy się” będą Renata Polisiakiewicz z córką Julią. Pani Renata choruje na wrodzoną łamliwość kości.

Wena przychodzi

02.10.2024

Startuje 14. Ogólnopolski Konkurs Literacki im. Profesora Andrzeja Szczeklika „Przychodzi wena do lekarza”. Fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko” jest partnerem tego wydarzenia.

Dołącz do newslettera