20 lat miłości i uśmiechu
Dwudziestolecie naszej działalności świętowaliśmy wspólnie z podopiecznymi, wolontariuszami, przyjaciółmi oraz przedstawicielami władz Małopolski. W miniony wtorek „Dolina Słońca” rozbrzmiewała oklaskami, wspomnieniami, muzyką… Tego dnia pojawiło się tam również kolejne jubileuszowe drzewo.
We wrześniu 2013 roku, kiedy celebrowaliśmy 10. urodziny fundacji, otwierając nowoczesny ośrodek terapeutyczno-rehabilitacyjny dla osób z niepełnosprawnością intelektualną „Dolina Słońca”, swoje dęby w Radwanowicach zasadzili: Ewa Błaszczyk (fundacja „Akogo?”), Janina Ochojska (Polska Akcja Humanitarna) i Jerzy Owsiak (Fundacja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy) – jako znak służenia z nami wspólnej sprawie. Podczas kolejnych urodzin wiąz holenderski zasadził w „Dolinie” prof. Krzysztof Orzechowski, wieloletni dyrektor Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, przyjaciel fundacji, dzięki któremu gala Ogólnopolskiego Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną „Albertiana” odbywa się co roku, od 23 lat, w najpiękniejszym z polskich teatrów. Z kolei w czasie obchodów naszej „osiemnastki” tulipanowca amerykańskiego zasadziły w „Dolinie Słońca” Anna Dymna oraz, współpracujące z nią w fundacji od początku, Maja Jaworska i Janina Dudzik. Wszystkie te drzewa nadal rosną zdrowo, okazale i ozdabiają nasz ośrodek. Jednak to, które pojawiło się tam w miniony wtorek, jest ze wszech miar wyjątkowe.
Przed dziewięcioma miesiącami, z inicjatywy terapeutki Ewy Toboły i dzięki finansowej darowiźnie wolontariuszki Barbary Rzymkowskiej, nasi podopieczni zaczęli tworzyć drzewo w swoich… dłoniach. Robili to czule i pieczołowicie w pracowni ceramicznej. Ich rozłożysty kasztanowiec, składający się z kilkuset elementów, „wyrasta” teraz rozłożyście na frontowej ścianie pierwszego z pięciu pawilonów „Doliny Słońca”. Anna Dymna nie kryła wzruszenia, dumy i radości, kiedy odsłaniała tę mozaikę. Jej niezwykłą kunsztowność oklaskiwali również nasi przyjaciele z fundacji Santader oraz Cisco Kraków, którym pięknie dziękowaliśmy za obecność, a także czas i uśmiech, jakie, od wielu lat, dają naszym podopiecznym. Wolontariusze fundacji Santander i pracownicy Cisco Kraków przygotowywali się na nasz wyjątkowy dzień od kilku miesięcy. Oni również mieli znaczący, twórczy wkład w powstanie mozaiki kasztanowca. Ofiarowali też naszym podopiecznym hojne, urodzinowe prezenty.
Jubileuszowe obchody, w sali teatralnej „Doliny Słońca”, rozpoczął występ teatru „Radwanek”, którego aktorami są mieszkańcy schroniska Fundacji im. Brata Alberta. To od „Radwanka” wszystko się zaczęło. Anna Dymna, Lidia Jazgar i ks. mgr Tadeusz Isakowicz-Zaleski, prezes Fundacji im. Brata Alberta, przywoływali rok 1999, kiedy aktorka Narodowego Starego Teatru po raz pierwszy przyjechała do Radwanowic, jako jurorka konkursu dla osób z niepełnosprawnością intelektualną. Od tamtej pory w podkrakowskim schronisku zjawiała się coraz częściej. Pomagała m.in. przy realizacjach przedstawień teatru „Radwanek”, pisząc scenariusze przedstawień i je reżyserując.
– Wszystko układało się pięknie – wspominał ks. Tadeusz. – Dotarła do nas jednak informacja, która potwornie nas zaskoczyła. Otóż, na skutek zmiany przepisów w ustawie, kilkudziesięciu mieszkańców schroniska Fundacji Brata Alberta utraciło prawo do korzystania z Warsztatów Terapii Zajęciowej finansowanych z budżetu państwa. Była to tragedia, bo dla osób z niepełnosprawnością intelektualną zajęcia w warsztatach są sensem życia. Wtedy namówiłem Anię Dymną, by ratowała tych ludzi i założyła własną fundację, która otoczy ich opieką. Udało się. Od 20 lat Fundacja Brata Alberta i Fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko” współpracują ze sobą i wzajemnie się wspierają.
Przed dwudziestoma laty nikt nie przypuszczał, że niewielka krakowska fundacja założona przez aktorkę Narodowego Starego Teatru jedynie po to, by ratować 26 dorosłych osób z niepełnosprawnością intelektualną, wybuduje dwa nowoczesne ośrodki terapeutyczno-rehabilitacyjne, zacznie tworzyć ogólnopolskie projekty, festiwale, koncerty charytatywne z udziałem największych gwiazd polskiej sceny i że działania te znacząco wpłyną na zmianę wizerunku osób z niepełnosprawnościami w polskim społeczeństwie. Na scenie sali teatralnej „Doliny Słońca” Anna Dymna wyznała, że trudno byłoby jej wymienić wszystkie projekty fundacji, podobnie jak firmy, instytucje oraz darczyńców, którzy pomogli jej w ciągu 20 lat.
– Każdy dzień naszego działania pozwolił uśmiechnąć się komuś cierpiącemu, samotnemu, smutnemu i nie był dniem straconym – podkreśliła aktorka. Towarzysząca jej na scenie Lidia Jazgar dodała:
– Miłość jest siłą fundacji „Mimo Wszystko”. Od 20 lat pozwala jej działać i pokonywać wszelkie przeszkody, iść prostą, jasną drogą. Choć czasami ta droga staje się stroma, niebezpieczna, a czasem wyrastają na niej skały, pojawiają się rwące strumienie i przepaści, to jednak miłość pozwala pracownikom i wolontariuszom fundacji iść dalej i rozjaśniać życie wielu ludziom.
Z kronikarskiej rzetelności odnotujmy, że pierwszym darczyńcą Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko” był Janusz Pałka, prezes Biuroservice Kraków sp. z o.o., który udostępnił nam, nieodpłatnie, pomieszczenia na fundacyjne biuro. Z kolei Karolina Witek, właścicielka firmy „Witek”, jako pierwsza pomogła nam wyposażyć w meble siedzibę fundacji. A Marta Jędrysiak-Strózik, która przez wiele lat zasiadała potem w Radzie Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”, wyposażyła tę siedzibę w pierwszy komputer.
– W lutym 2004 roku, niedługo po otwarciu naszego pierwszego biura dowiedziałam się, że weszła w życie ustawa umożliwiająca przekazywanie jednego procenta podatku na rzecz organizacji pozarządowych – wspominała Maja Jaworska, wiceprezes i dyrektor Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”. – Zaczęłyśmy z Janeczką Dudzik, moją obecną zastępczynią i prokurentem fundacji, czynić starania, by zyskać status organizacji pożytku publicznego. Wspierał nas prawnik Hubert Długosz, który pomaga fundacji do dzisiaj. Status ten uzyskaliśmy dwudziestego pierwszego kwietnia 2004 roku. Zaledwie przez tydzień, jaki pozostał podatnikom do zakończenia rozliczeń z fiskusem, fundacja zebrała kilkadziesiąt tysięcy złotych. Już w czerwcu zorganizowaliśmy, na krakowskim Rynku, integracyjną imprezę „Razem Mimo Wszystko”. To był niezwykły, bardzo radosny czas naszych początkowych działań. Pamiętam moment, kiedy udało nam się pozyskać do biura pierwszy używany komputer, jak dostałyśmy stół albo filiżanki do kawy. Cieszyłyśmy się z Janeczką jak dzieci. A Anna Dymna z nami. Nadal działamy z entuzjazmem.
Na przestrzeni 20 lat fundacja podejmowała również współpracę z wieloma organizacjami pozarządowymi w całej Polsce, wspierając je w obszarach wiedzy księgowej, PR i fundraisingu, a także pomocy rzeczowej oraz finansowej, niejednokrotnie tworząc z nimi wspólne projekty.
– Z życzliwością i pomocą Anny Dymnej oraz jej pracowników spotykaliśmy się wielokrotnie – mówiła Alina Perzanowska, prezes fundacji „Wspólnota Nadziei”, która w podkrakowskich Więckowicach prowadzi ośrodek dla osób ze spektrum autyzmu. – Zawsze było to i jest ogromne wsparcie. Nasza organizacja nieustannie boryka się z poważnymi problemami finansowymi. Nie mamy pieniędzy, żeby zatrudniać specjalistów, opłacać rachunki. Niejednokrotnie opadamy z sił, a młodsi przecież nie jesteśmy. Zresztą Anna Dymna pomogła nam zanim jeszcze założyła swoją fundację. Razem z innymi wybitnymi postaciami Krakowa podpisała apel, który umożliwił powstanie w Więckowicach naszej Farmy Życia.
Kiedy czas wspomnień i oficjalnych przemówień dobiegł końca, w sali teatralnej „Doliny Słońca” zaprezentował się iluzjonista Karol „Carlos” Walerowicz. Nasi podopieczni uwielbiają występy „Carlosa”, ponieważ nawiązuje on z publicznością znakomity kontakt, a nawet bezpośrednio wciąga ją w świat swojej magii. Aplauzom i wiwatom zdawało się nie być końca.
Na zakończenie uroczystych obchodów jubileuszu Anna Dymna zaprosiła na scenę swojego dawnego studenta z Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, aktora znanego m.in. z filmów „Karol. Człowiek, który został papieżem”, „Korowód”, „Popiełuszko. Wolność jest w nas” albo serialu „Czas honoru”. W „Dolinie Słońca” eksplodowała kosmiczna ekscytacja. Oczom naszych podopiecznych ukazał się… Sławomir. Towarzyszyła mu Kajra oraz kilkunastoosobowy zespół instrumentalistów. Kiedy rozbrzmiewały słowa i dźwięki „Weselnego pytona”, „Totalnego love”, „Ty mała znów zarosłaś” albo „Weekendowego korsarza”, nie miało znaczenia, czy ktoś porusza się samodzielnie, o kulach albo na wózku. W tamtej chwili dla naszych podopiecznych wszystko stawało się tańcem radości, zachwytem, który zapiera w piersiach dech. Sławomir i Kajra dawali z siebie wiele, niczym na sylwestrowej scenie w Zakopanem. Nawiązywali z podopiecznymi fantastyczne interakcje. A kiedy wybrzmiewała „Miłość w Zakopanem”, do sali teatralnej w „Dolinie Słońca” wniesiono urodzinowy tort.
– Dziękuję, kochani, że jesteście. Przed nami kolejne lata pracy, fundacyjne wyzwania. Musimy dalej być razem, bo wtedy dzieją się cuda i spełniają wszystkie marzenia. Mimo wszystko – na zakończenie zwróciła się do obecnych Anna Dymna.
Wojciech Szczawiński