A potem nastała cisza
Strofami Szymborskiej, Herberta i zaśpiewem klarnetu rozbrzmiewała w ubiegłopiątkowy wieczór polana przed naszymi Warsztatami Terapii Zajęciowej w nadbałtyckim Lubiatowie. Przepastna zieleń lasu, wtopiona w rozległy błękit nieba, nadawała poezji szczególną magię oraz dosadność. Podczas spotkania „Wybrańcy gwiazd” wiersze czytali Anna Dymna, Krzysztof Orzechowski i Andrzej Seweryn. O oprawę muzyczną wydarzenia zadbał Mario Jeka.
Wakacyjne spotkania z poezją w Lubiatowie są już paroletnią tradycją. Mają stałych bywalców. Również wśród letników przyjeżdżających na Wybrzeże. W ubiegły piątek na polanie przed budynkiem WTZ ponownie zgromadziło się kilkaset osób. Tym razem wybitni aktorzy czytali wiersze Wisławy Szymborskiej i Zbigniewa Herberta, którzy w tym roku obchodziliby setne urodziny.
– Pogoda była przepiękna – relacjonuje Anna Dymna. – Wokół zieleń, fantastyczne słowa poetów, genialne dźwięki klarnetu i zasłuchana, skupiona publiczność. Scenerii tak upajającej nie ma chyba żaden teatr na świecie. W takiej przestrzeni wiersze brzmią wyjątkowo, bardziej docierają do człowieka, coś w nim otwierają. Przy pożegnaniu niektórzy słuchacze twierdzili, że na naszej polanie w Lubiatowie nigdy tak dobrego spotkania z poezją nie było.
Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo
bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy
a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy – oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys
i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie
strzeż się jednak dumy niepotrzebnej
oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany – czyż nie było lepszych
strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne
ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światło na murze splendor nieba
one nie potrzebują twego ciepłego oddechu
są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy
czuwaj – kiedy światło na górach daje znak – wstań i idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę
powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku
a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku
idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów
Bądź wierny Idź
Gdy na drzewach kładł się blask zachodzącego słońca, ostatnie słowa „Przesłania Pana Cogito” Andrzej Seweryn przeczytał szeptem. A potem nastała poruszająca cisza. Publiczność, jak zaczarowana, uniosła się z miejsc. Dopiero po chwili rozległy się oklaski.
Katarzyna Cichoń
Fot.: Arkadiusz Śliwiński