fbpx

Aktualności

Agnieszka Więdłocha: Liczy się wrażliwość i serce

28.04.2020

Jest utalentowaną aktorką młodego pokolenia, absolwentką łódzkiej szkoły filmowej. Tworzyła kreacje w „Czasie honoru”, „Syberiadzie polskiej”, „Planecie singli”. W lutym Agnieszka Więdłocha z radością zjawiła się także na planie spota naszej kampanii 1%.

– Co skłoniło Panią do wzięcia udziału w kampanii 1% Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”?

– Praca społeczna Ani jest niezwykła, piękna oraz konkretna. Taka działalność zmienia świat. Przekonałam się o tym, kiedy, w czerwcu 2019 roku, zasiadłam w jury finału Festiwalu Zaczarowanej Piosenki na krakowskim Rynku Głównym. Atmosfera tamtego wydarzenia była pełna pozytywnej energii, twórcza. Również w tym roku chciałam zasiąść w gronie jurorów tego magicznego festiwalu. Niestety, koronawirus pokrzyżował nam plany. Zamierzam jednak w dalszym ciągu być wolontariuszką fundacji „Mimo Wszystko”, stać się trwałym elementem pięknej, filantropijnej działalności Ani Dymnej.

Fot.: Magdalena Woch

– Fundacja „Mimo Wszystko, w ciągu blisko szesnastu lat, wsparła leczenie, rehabilitację i edukację ponad trzydziestu tysięcy osób w całej Polsce. Ale głównym celem tej organizacji pożytku publicznego jest pomoc dorosłym osobom z niepełnosprawnością intelektualną, o których świat zwykle nie chce pamiętać. Dlaczego tak się dzieje?

– Trudno mi to zrozumieć. Ania Dymna często cytuje słowa Jana Pawła II: „Kimkolwiek jesteś, jesteś kochany. Pamiętaj, że każde życie, nawet bezsensowne w oczach ludzi, ma wieczną i nieskończoną wartość w oczach Boga”. Stwierdzenie to kryje niezwykłą, uniwersalną głębię, bez względu na to, czy ktoś w Boga wierzy, czy nie. Może problemem jest to, że często nosimy w głowach iluzoryczne schematy piękna, użyteczności, wartości? Może z tego powodu świat nie chce pamiętać o dorosłych osobach z niepełnosprawnością intelektualną? Oni wymykają się tym naszym schematom. Trudno to jednoznacznie stwierdzić. Wiem jedno: na planie teledysku kampanii 1% spotkałam podopiecznych fundacji „Mimo Wszystko”: Karinę, Aleksandrę, Waldemara i Łukasza. To fantastyczni, ciepli ludzie, mimo że są niepełnosprawni intelektualnie. Wiele możemy się od nich nauczyć.

– Na przykład czego?

– Wewnętrznej czystości, serdeczności. Nas, ludzi tak zwanych pełnosprawnych, cechują nierzadko wielkie ambicje, zamierzenia, rozbuchane ego, kalkulacje na temat opłacalności tego albo tamtego. I, jakże często, gubimy się pośród tego zgiełku: żyjemy w stresie, przemęczeniu, zapadamy na depresje i inne choroby cywilizacyjne. Brakuje nam właśnie tej czystości i prostoty, która wyróżnia osoby z niepełnosprawnością intelektualną. Oni przypominają nam o tym, co jest w życiu najważniejsze i co zagubiliśmy w nas samych. To po pierwsze. Po drugie – dostaliśmy od losu dar, jakiego ludzie chorzy i niepełnosprawni zostali pozbawieni. Dlatego powinniśmy dzielić się z nimi. Przynajmniej tym 1% naszego podatku.

Fot.: Magdalena Woch

– Anna Dymna czasami spotyka się z zarzutem, że tylko kreuje się na taką dobrą, a w rzeczywistości promuje się na swojej działalności filantropijnej. Czy, jako aktorka, nie obawia się Pani podobnych pomówień?

– Naprawdę pojęcia nie mam, jak odnieść się do takich stwierdzeń. Kompletnie się z nimi nie identyfikuję. Najpierw przecież jestem człowiekiem, potem dopiero aktorką. Robię więc to, na co wskazuje mi moja wrażliwość, empatia, intuicja, moje serce. Tylko to ma dla mnie znaczenie. Od lat wspieram fundację zajmującą się dziećmi z porażeniem mózgowym, a także ośrodek, w którym znajdują się dziewczyny po trudnych przejściach życiowych. Nawet do głowy by mi nie przyszło, żeby w tej przestrzeni robić coś na pokaz.

Rozmawiał Wojciech Szczawiński

Podaruj 1% naszym podopiecznym 

 

Może Cię zainteresować

Na granicy życia

17.04.2025

Gośćmi jutrzejszego programu „Anna Dymna – Spotkajmy się” będzie małżeństwo Anny i Marcina Balickich. Pan Marcin ma wszczepioną pompę, która wspomaga pracę serca.

Przepis na Festiwal Zaczarowanej Piosenki

15.04.2025

Na zdjęciach z poprzednich edycji Festiwalu Zaczarowanej Piosenki widzimy ogromną scenę na Rynku Głównym, duże, białe namioty i tłum ludzi. Osoby pod sceną świetnie się bawią, unoszą ręce i śpiewają razem z występującymi. Jednak to, co szczególnie przykuwa uwagę, to grupa wolontariuszy ubranych na zielono. Jest ich naprawdę dużo. Pozują z szerokimi uśmiechami, wykonując swoje zadania. Jako że od ostatniego festiwalu na Rynku minęło już sześć lat, to postanowiłam skontaktować się z osobami, które miały możliwość wziąć udział w tym wydarzeniu. Dlaczego tak dużo osób chciało pomóc przy jego organizacji? Jaki jest przepis na udany festiwal oczami wolontariusza?

Dołącz do newslettera