Anioł na „K2”
Pod koniec 2014 r. Krzysztof Globisz doznał udaru, walczył o życie. Dzięki rehabilitacji i wsparciu przyjaciół, wybitny aktor mógł wrócić na scenę. A 26 września będzie z nami zdobywał „K2”.
15 lutego 2015 r.
Widownia Filharmonii Krakowskiej jest zapełniona do ostatniego miejsca. Rozpoczyna się nasz 7. koncert charytatywny. Nosi tytuł „Dla Anioła z Krakowa”.
Patrzycie? Patrzycie! Ja, Anioł Giordano, leżę na mokrej trawie. Przeziębię się i umrę. A nie tak miało być. Nie taka była umowa. Ja wykonuję swoją robotę. (…) Robię, co mogę. Staram się. I co? Gdzie jesteście najwyższe zastępy? Słyszycie mnie? Tu, jak owieczka, zagubiony jestem. Osłabłem od wołania. Wyschło mi gardło, przygasły moje oczy. Czekam. Nie opuszczajcie mnie – z telebimu padają słowa Krzysztofa Globisza, odtwórcy głównej roli w filmie „Anioł w Krakowie”.
Wybitny aktor i charyzmatyczny pedagog nie jest z nami obecny. Kilka miesięcy wcześniej doznał udaru. Na scenie występują dla niego: Ewa Kaim, Joanna Kulig, Anna Radwan, Anna Szałapak, Adam Nowak, Jerzy Trela, Grzegorz Turnau, Zbigniew Wodecki i Jacek Wójcicki.
– Sytuacja, w której znalazł się Krzysztof, nie jest dramatem aktora, lecz człowieka – podkreśla w rozmowie z dziennikarzami Jerzy Trela. – Pragniemy dać mu świadomość, że jesteśmy przy nim. Chcemy, by jak najszybciej do nas wrócił i znowu stanął na scenie. To jest najważniejsze.
Krzysztof Globisz, który debiutował na scenie trzydzieści pięć lat temu, cały czas towarzyszy koncertowi duchem. Na telebimie ukazują się zdjęcia ze spektakli teatralnych, fragmenty widowisk telewizyjnych i filmów, pokazując wielowymiarowość artystycznego dorobku wybitnego aktora Narodowego Starego Teatru i profesora Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego.
– Potrzebujemy Krzysztofa, bo jest naszym przyjacielem – mówi Ewa Kaim. – Jest także dla nas wzorem pracowitości, odwagi, otwartości w postrzeganiu świata, filarem teatru w Polsce. Mocno wierzymy w to, że do nas wróci. Ale na Krzysia czekamy nie tylko my, jego koledzy aktorzy. Czekają też na niego studenci w szkole teatralnej, którzy uwielbiają z nim pracować.
***
Pierwszy koncert charytatywny w Filharmonii Krakowskiej zorganizowaliśmy we wrześniu 2008 r., z okazji 5-lecia naszej działalności.
– Ta mała iskierka, którą zapaliłam pięć lat temu, płonie teraz ciepłym, jasnym ogniem, który daje nadzieję, wywołuje uśmiech, dodaje sił w walce o godne życie wielu bezradnym, cierpiącym i samotnym ludziom – mówiła wtedy Anna Dymna. – Fundacja rozwija się jak lawina… Jest wokół nas coraz więcej radości, życzliwości i zaufania, ale też coraz więcej wyzwań i pracy. Problemy, z którymi przychodzą do nas ludzie, są przerażające, trudne, beznadziejne. Udaje nam się wiele… mimo wszystko! To dzięki wspaniałym pracownikom, którzy pod czujnym okiem dyrektor Mai Jaworskiej pracują z otwartym sercem, zawsze z zapałem i pełnym oddaniem, codziennie mozolnie zapalają się nowe światełka…
Beneficjentką tamtego koncertu była Zofia Kilanowicz, śpiewaczka operowa, która choruje na stwardnienie rozsiane. Krzysztof Globisz, wspólnie z Anną Dymną i Anną Polony, czytał wtedy tryptyk „Wiara, Nadzieja, Miłość” Czesława Miłosza. Podczas kolejnych koncertów aktor również pojawiał się na scenie. Razem z Joanną Kulig i Łukaszem Waśniowskim wystąpił również w telewizyjnym spocie promującym naszą tegoroczną kampanię 1%. Użyczał też głosu w spektaklach Teatru „Radwanek”, który tworzą niepełnosprawni intelektualnie podopieczni Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko” oraz Fundacji im. Brata Alberta.
– Od pięćdziesięciu lat jestem aktorką – Anna Dymna tłumaczy ideę naszych koncertów charytatywnych. – Znam wszystkie piękne i ciemne strony tego zawodu, los wielu artystów. Kiedy jesteśmy silni i zdrowi, oklaskuje się nas, komplementuje, odbieramy nagrody. Nasze zawody wymagają często wysiłku ponad siły, końskiego zdrowia i odporności psychicznej. Są niebezpieczne i kontuzjogenne. Aktor, muzyk, śpiewak operowy chory czy kontuzjowany jest po prostu wykluczony. Bywa, że nagle znika ze sceny i mało kto wie, co z nim się dzieje. Los moich kolegów, którzy chorują, staje się nieraz bardzo smutny. Wiem, jak to jest, ponieważ sama przechodziłam w życiu ogromnie trudne okresy, kiedy miałam wypadki samochodowe albo gdy spłonęło moje mieszkanie. Wtedy moi koledzy przy mnie byli, wspierali mnie. To mnie uratowało. Świadomość, że w takich chwilach nie jesteśmy sami, jest niezwykle ważna. Nie tylko dla artysty.
Środki zebrane podczas dziesięciu dotychczasowych koncertów charytatywnych w Filharmonii Krakowskiej pomogły w leczeniu i rehabilitacji piętnastu artystów znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej.
***
19 czerwca 2016 r.
Od charytatywnego koncertu „Dla Anioła z Krakowa” minęło piętnaście miesięcy.
O 21.00 na krakowskim Rynku Głównym panuje już mrok. Scena pod Ratuszem mieni się światłem dziesiątek reflektorów, rozbrzmiewa energetyzującą muzyką zespołu Kameleon. 13. Ogólnopolskie Dni Integracji „Zwyciężać Mimo Wszystko” wieńczy poetycko-muzyczne wydarzenie „Jeden świat”, które retransmituje TVP2.
Anna Dymna oraz Piotr Polk rozmawiają z osobami niepełnosprawnymi. Wypowiedzi udowadniają, że kiedy ludzie są razem i wzajemnie sobie pomagają, wtedy wszystko staje się możliwe.
– To dzięki tobie, Aniu, dzięki fantastycznej, zaczarowanej, krakowskiej publiczności też poczułam, że nie jestem sama. To tutaj po raz pierwszy pojawiłam się publicznie po wypadku. Pierwszy raz wyjechałam na scenę na wózku. Patrzyłam na uczestników Festiwalu Zaczarowanej Piosenki. Pomyślałam sobie, że skoro oni wychodzą zmierzyć się z publicznością… może i ja kiedyś wrócę na scenę… I jestem – mówi Monika Kuszyńska.
W finale na scenie robi się tłoczno. Stają na niej wszyscy rozmówcy, a także artyści, którzy brali udział w koncercie. Podpierając się laską, wchodzi też Krzysztof Globisz. Dzień wcześniej aktor zasiadał w jury koncertu finałowego 12. Festiwalu Zaczarowanej Piosenki.
Na telebimie, pojawia się fragment filmu „Anioł w Krakowie”.
– Musimy żyć tak, by mieć obok siebie przyjaciół – podkreśla po chwili Anna Dymna. – Trzeba sobie na nich zasłużyć, dbać o nich, być z nimi w dobrych i złych chwilach. I wtedy, gdy nagle zawali się nasz świat, nie będziemy sami.
– Krzysztof był i jest najwspanialszym przyjacielem – dodaje Piotr Polk. – Nigdy nie odmawiał, gdy ktoś potrzebował pomocy. Pomagał po prostu i całym sercem. I widać było, że sprawia mu to prawdziwą radość. Dlatego, gdy nagle zachorował, wszyscy jego przyjaciele z całej Polski stanęli obok niego, ruszyli z pomocą.
Po tych słowach rozlegają się gromkie brawa publiczności oraz artystów stojących na scenie. Krzysztof Globisz nie kryje wzruszenia. Nie on jeden ma łzy w oczach.
– I pamiętajmy zawsze słowa księdza Twardowskiego: – kontynuuje Anna Dymna – Nie płacz w liście/nie pisz, że los ciebie kopnął/nie ma sytuacji bez wyjścia/kiedy Bóg drzwi zamyka…
– … to otwiera okno – z uśmiechem, lecz nie bez wysiłku dopowiada Krzysztof Globisz.
Wojciech Szczawiński
Czytaj też: