Anna Dymna o konkursie „Słowa, dobrze, że jesteście”
„Wiersze pisane przez osoby z niepełnosprawnością intelektualną robią na mnie największe wrażenie. Nad tym, dlaczego tak się dzieje, zastanawiałam się szczególnie długo w tym roku. Myślę, że ludzie z innymi niepełnosprawnościami uciekają bardzo często w krainę poezji, chcą zapomnieć o swoim bólu, bezsilności i losie” – pisze Anna Dymna.
W tym roku my, jurorzy 10. Ogólnopolskiego Konkursu Poezji „Słowa, dobrze, że jesteście”, mieliśmy dość utrudnione zadanie. Ze względu na pandemię koronawirusa, nie mogliśmy uczestniczyć w obradach. Oceny przesyłaliśmy pocztą elektroniczną. Być może ta forma była najsprawiedliwsza, bo nikt nie faworyzował żadnego z uczestników konkursu, nie przekonywał do niego pozostałych jurorów. Ale, mimo że nie porozumiewaliśmy się, nasze oceny były zbieżne w osiemdziesięciu procentach. W tym roku miejsca pierwsze, drugie i trzecie, w obu kategoriach, są naprawdę przyznane zgodnie.
W konkursie mamy dwie kategorie: osób z niepełnosprawnością intelektualną oraz pozostałymi niepełnosprawnościami. Zdecydowałam o tym podziale dlatego, ponieważ nie można w identyczny sposób oceniać twórcy z niepełnosprawnością intelektualną i takiego, który ma na przykład amputowaną rękę, nogę albo cierpi na porażenie mózgowe, lecz jest wykształcony, oczytany. Przecież przyjmowanie jednego kryterium ocen byłoby w tym przypadku niesprawiedliwe.
Wiersze pisane przez osoby z niepełnosprawnością intelektualną robią na mnie największe wrażenie. Nad tym, dlaczego tak się dzieje, zastanawiałam się szczególnie długo w tym roku. Myślę, że ludzie z innymi niepełnosprawnościami uciekają bardzo często w krainę poezji, chcą zapomnieć o swoim bólu, bezsilności i losie. Opisują swoje pragnienia: by na świecie było pięknie i wszyscy się kochali. Pobrzmiewa w tym zbytnia ogólnikowość, a nawet nuta egzaltacji. Takie utwory są ograniczone wstydem doznawanego bólu. Chwilami wyglądają one tak, jakby pisała je ta sama osoba. Zwykle przecież marzenia mamy podobne. Ale w tej kategorii natknęłam się w tym roku na świetny wiersz dwudziestoletniego chłopaka, który ośmiesza swoją niepełnosprawność, żartuje z niej, widać, jak wielki ma dystans do swojego schorzenia. Pisze:
Miewam wypadki
wywracam się na betonie
spadam ze schodów
a nawet raz wykopyrtnąłem się na rowerze
Ostatnio na judo nadziałem się na ząb kolegi
na szczęście to nie bolało
mam plasterek, to nic wielkiego
poza rozbitym łukiem brwiowym
Nie lubię takich niespodzianek
ale się ciągle przytrafiają
Nie pamiętam ile razy takie kuku się zdarzyło
nie umiem tego zliczyć
ale pewnie będzie ze 45 a może 38
Raz byłem w górach
kamienista droga
koleżanka niechcący zrzuciła mnie na ziemię
cała twarz we krwi
ale w takich sytuacjach nie czuję bólu
mówię prawdziwi mężczyźni nie płaczą
I to mi pomaga
Miałem też złamaną rękę
innym razem ból kostki
a jeszcze kiedyś tam wpadłem z bieżni do szafy
Była otwarta
gdyby była zamknięta narobiła by więcej szkód
Przypominam też sobie jak na starym mieszkaniu mleczak mi w podłodze utknął
Albo jeszcze historia taka
Kiedyś jak byłem u babci to zaciąłem się w palec nożem
Robiłem wtedy łuki z drewna
Wpadłem też za łóżko
i to było śmieszne, fakt
nie wiedziałem, czy mam płakać, czy się śmiać
zaliczyłem też kaloryfer, doniczkę z beniaminem i kilka parapetów
chwyciłem też gorący garnek z pomidorową zupą
lampka nocna też oparzyła mi rękę
włożyłem palec do kontaktu
i kilka razy zalałem mieszkanie
ale proszę nie współczujcie mi
bo zasłużyłem na takie akcje
Jeszcze w starej szkole w podstawówce
kolega prowadził wózek i wjechaliśmy na plecak Ignacego
właściciel tornistra sprał mnie za to bluzą
Mój wózek
ale nie ja go pcham
moje życie
ale jakby nie moje
życzę wszystkim żebyście mieli więcej szczęścia
pozdrawiam
Janek
Przyznam, że wiersze osób z niepełnosprawnością intelektualną odkrywają najprostsze prawdy, do których my, tak zwani sprawni na umyśle, nie chcemy się przyznać. Mamy na przykład taki utwór:
Codzienne powitanie. Wstaję
Robię śniadanie. 7 kroków do kuchni.
Wstawiam wodę, 5 kroków do łazienki.
Myję się. Wkładam bluzkę, spodnie.
Czeszę włosy. 5 razy z każdej strony.
Idę. 9 kroków do pokoju. Telewizor.
Reklama. Film. Wiadomości. Reklama.
Kuchnia. Korytarz. Pokój
Obiad. Parzę herbatę. 5 minut.
Ciastko. Komputer. Spacer. Kolacja.
Łóżko. 3 razy na jednym boku.
2 na drugim boku.
I znów…
Codzienne powitanie…
Autor opisał, w jaki sposób upływa mu życie. Uderzyło mnie to bardzo. Przecież wielu ludzi w pełni sprawnych i inteligentnych żyje w podobny sposób. Zupełnie nie zastanawia ich rutyną własnej codzienności. Kto z nas do takiego bezsensownego automatyzmu się przyzna? Autor z niepełnosprawnością intelektualną zrobił to, tyle że on na tę rutynę jest skazany, bo nie ma na przykład możliwości uczestniczenia w zajęciach terapeutycznych, gdzie mógłby odnaleźć radość i czuć się komuś potrzebnym.

Anna Dymna z ubiegłorocznymi laureatami Ogólnopolskiego Konkursu Poezji „Słowa, dobrze, że jesteście”
Inny uczestnik konkursu z niepełnosprawnością intelektualną pisze wiersz filozoficzny, o sensie życia:
Istnieje tylko przez chwilę
chmura, co ciągle znika,
Mgła, deszcz, słońce
pozostawione przez nas ślady,
które ze sobą roznosimy
rozdeptujemy
osoby, widziane tylko raz
spotkane przypadkiem
mignięcie migawki
wspomnienia
tajemnicza brama,
Przez którą można przejść
bez powrotu
to, co nie istnieje naprawdę
życie jak w grze komputerowej,
duchy widoczne w nocy
księżyc, który rano znika
To jest świat
jak z jakiegoś filmu
Odbicie w lustrze
Moment
to wszystko?
Ten sam człowiek przesłał też na konkurs wiersz pełen buntu:
Nie lubię poniedziałku, bo jest nudny i wciąż się powtarza.
Nie podoba mi się ostra muzyka, za dużo jest tam hałasu.
I jak kto krzyczy. Jak jakiś kolega stale mówi, powtarza to samo.
Nie podoba mi się brzydka pogoda.
Nie lubię patrzeć w lustro, bo widzę tylko swoje odbicie.
Nie podobają mi się napisy niecenzuralne, które wypisują niektórzy ludzie i słowa, których nie można zrozumieć
Nie lubię muzyki disco polo, nie lubię, nienawidzę słuchać HIP-HOPU bo dużo jest tam wulgaryzmów
Nie cierpię się nudzić, wtedy jestem niespokojny.
Nie lubię zimy bo jest śnieżna.
Nie lubię filmów, w których jest cenzura, brzydkie wyrazy, nieubrane dziewczyny.
Świata wirtualnego, bo nie jest prawdziwy tylko zmyślony, ludzie nie są sobą, udają.
Nie lubię polityki, bo jest nudna.
Nie lubię chorować, bo choroby to tylko nędza.
Nie lubię czasu który stoi w miejscu lub za wolno chodzi.
Nie podoba mi się, jak ktoś głośno krzyczy za ścianą, wtedy nie mogę spać.
Nienawidzę wojny, bo na wojnie tylko się zabija.
Nie lubię skakać na trampolinie, jest niebezpieczna dla zdrowia.
Nie lubię szybkich samochodów, ostrych dań.
Nie lubię siebie.
A inny autor napisał bardzo prosto o tęsknocie za swoim psem:
Już nie pójdziemy na spacer
Na działkę ani do lasu
Nie pobiegniesz
Ani nie wystraszysz się obcych.
Już nigdy nie usłyszę twojego szczekania,
Nie podasz mi łapy,
Nie będzie już tak jak kiedyś
Nie będę już nigdy trzymał ciebie na smyczy,
Nie pogłaskam twojej jasno-brązowej sierści
Miękkiej
Lubiłem cię, byłeś wesoły
Choć bałeś się burzy i sztucznych ogni,
Miewałeś swoje humory
Moim bliskim przyjacielem byłeś
Zawsze pilnowałeś domu
Brakuje mi śpiewów, zabaw
Radosnego szczekania
Chciałem mieć drugiego psa
Ale już nigdy nie będzie taki sam
Jak ty
Poetycka twórczość osób z niepełnosprawnością intelektualną daje mi wiele do myślenia o naszym świecie. Wielu ludzi nie potrafi wyrażać swoich emocji tak czysto i prosto. Za dużo analizujemy, kombinujemy, poddajemy się kłamstwom i schematom, które świat narzuca. Mniej bądź bardziej wstydzimy się siebie, często udajemy kogoś, kim nie jesteśmy. Nie mówimy jednak o tym głośno.
Anna Dymna