Ćwierćwiecze teatru szczęśliwego
„Albertiana” ma 25 lat. Nasz festiwal, organizowany wspólnie z Fundacją im. Brata Alberta, pokazuje, że teatr osób z niepełnosprawnością intelektualną przekracza pierwotną funkcję terapii. Główni bohaterowie wydarzenia sprawdzają się w każdej konwencji teatralnej: oczarowują ekspresją, intrygują, bawią. Ich twórczość skłania też do refleksji.
Jubileuszowa gala 25. Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną „Albertiana” odbyła się 24 marca, w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Rozpoczęła ją inscenizacja teatru „Radwanek”, „Piekarenka Brata Alberta” (reż.: Anna Dymna, scen.: Marta Guśniowska). Był to wymowny symbol tego jubileuszu, bo od „Radwanka” wszystko się zaczęło.
Pod koniec lat 90. ubiegłego stulecia Anna Dymna zaczęła współpracować z grupą teatralną, którą tworzą podopieczni schroniska Fundacji im. Brata Alberta w podkrakowskich Radwanowicach. Za wspieranie „Radwanka” – w roku 2000 – aktorkę Narodowego Starego Teatru uhonorowano Medalem Świętego Brata Alberta.
– Wyróżnienie to bardzo mnie ucieszyło – wspominała Anna Dymna. – Ale też zdumiało, zawstydziło. Przecież wtedy niczego wielkiego nie robiłam. Nie zasługiwałam na tak wspaniały medal. Bardzo chciałam jednak na niego zasłużyć. Niedługo potem opowiedziałam więc księdzu Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu, ówczesnemu, wieloletniemu prezesowi Fundacji im. Brata Alberta, o moim pomyśle zorganizowania ogólnopolskiego, teatralnego konkursu dla osób z niepełnosprawnością intelektualną. Jego finał wymarzyłam sobie na Dużej Scenie Teatru imienia Juliusza Słowackiego w Krakowie, w najpiękniejszym tego typu obiekcie w Polsce. W tamtym czasie nie prowadziłam jeszcze swojej fundacji. Teraz wiem jedno: Medal Świętego Brata Alberta odmienił moje życie. Otworzył w nim nową, radosną przestrzeń. Żałuję tylko ogromnie, że nie ma już wśród nas księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Ksiądz był wielkim przyjacielem osób z niepełnosprawnością intelektualną. Na długo przed „Albertianą” organizował przeglądy teatralne z ich udziałem. Imponował odwagą. O sprawy warte walki walczył niczym lew. Dlatego był i pozostanie moim mistrzem. To za jego namową założyłam swoją fundację „Mimo Wszystko”. I chociaż księdza Tadeusza, fizycznie, nie ma już wśród nas, mocno wierzę w to, że spogląda on na nas z uśmiechem i wciąż nam kibicuje. Zawieść go nie możemy.
W rozmowie z dziennikarzami Anna Dymna zaznaczyła, że „Albertiana” jest jednym z najbardziej ważnych wydarzeń w jej życiu, ponieważ od aktorów z niepełnosprawnością intelektualną nauczyła się, czym jest pokora, cierpliwość, szczerość i jak ważny jest drugi człowiek.
– Dzięki tym aktorom dowiedziałam się również, czym jest autentyczne piękno, o którym długo nie miałam pojęcia, i na czym polega ogromna siła teatru.
Uczestników oraz gości gali powitały prowadzące wydarzenie Anna Dymna, Lidia Jazgar, a także Małgorzata Urbanik, prezeska Fundacji im. Brata Alberta. Krzysztof Głuchowski, dyrektor Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, przekazał Annie Dymnej symboliczny klucz do kierowanej przez siebie placówki. W trakcie otwarcia gali dobrym słowem podzieliła się również Aneta Bogacka-Karcz, dyrektorka Małopolskiego Oddziału PFRON. Odczytała ona list gratulacyjny od Małgorzaty Lorek, prezeski Zarządu PFRON. Podobne pismo otrzymaliśmy od prezydenta Andrzeja Dudy wraz z małżonką.
– Rano rozpocząłem pracę w urzędzie miasta: seria spotkań, narad, szukanie rozwiązań dla rozmaitych, nierzadko bardzo trudnych spraw… jak to zwykle w poniedziałki bywa – mówił na scenie Łukasz Sęk, zastępca prezydenta Krakowa. – Jednak oglądając spektakl teatru „Radwanek”, czując dobrą energię, która tutaj jest, wrócę teraz do obowiązków w urzędzie naładowany pozytywnymi emocjami. Za to wam serdecznie dziękuję. I za to również, że – od dwudziestu pięciu lat – Kraków jest miejscem, gdzie tak wspaniałe wydarzenie ma miejsce.
A potem – jak podczas naszych gal dzieje się od ćwierćwiecza – rozległa się „Miłość” Czesława Miłosza, hymn „Albertiany” z muzyką Abla Korzeniowskiego, w wykonaniu chóru Vox Populi pod dyrekcją Rafała Marchewczyka.
Małgorzata Urbanik wspominała, że kiedy, pod koniec lat 80. minionego stulecia, w podkrakowskich Radwanowicach powstawało schronisko Fundacji im. Brata Alberta, los osób z niepełnosprawnościami stanowił tabu w polskim społeczeństwie. Zmarły w styczniu ubiegłego roku ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, kapelan „Solidarności”, dokładał wówczas wszelkich starań, aby sytuację tę zmienić. Był głęboko przekonany, że osoby z niepełnosprawnościami należy włączać w społeczeństwo, że dla społeczeństwa mogą być one inspirującą wartością. Najpierw sprawił, że społeczność Radwanowic mocno zintegrowała się z mieszkańcami schroniska. Potem zaczął organizować wystawy rękodzieła oraz pierwsze konkursy teatralne dla jednostek z terenu Małopolski.
– Na jeden z takich konkursów ksiądz Tadeusz zaprosił Annę Dymną – mówiła obecna prezeska Fundacji im. Brata Alberta. – A kiedy aktorka opowiedziała o swoim pomyśle organizacji ogólnopolskiego festiwalu dla osób z niepełnosprawnością intelektualną, z finałem w Teatrze Słowackiego, aż dech nam zaparło. Ogromnie się ucieszyliśmy. Taki konkurs był nobilitacją dla naszego środowiska spychanego zazwyczaj na społeczny margines. Pierwszą „Albertianę”, z udziałem grup teatralnych z całej Polski, zorganizowaliśmy w 2001 roku. Z roku na rok rozwijaliśmy festiwal. Do udziału w nim zaczęliśmy zapraszać solistów. Wydarzenie stało się niezwykle ważne nie tylko dla osób z niepełnosprawnościami, ale także dla ich rodzin, terapeutów, pedagogów. Gala „Albertiany” stała się także okazją do uroczystego wręczania Medali Świętego Brata Alberta. Co roku honorujemy tym wyróżnieniem osoby szczególnie zasłużone wniesieniu pomocy osobom chorym i z niepełnosprawnościami.
Kopciuszek, który zamiast krzątać się po domu, zamawia przez telefon serwis sprzątający, a z Księciem porozumiewa się za pomocą internetu. Tańce rodem z filmów wyprodukowanych w Bollywood. Muzyka techno połączona z dalekowschodnią. Dlaczego nie? Niektórzy uczestnicy „Albertiany” idą śladem profesjonalnych teatrów, które nawet zdarzenia z utworów Ajschylosa albo Jana Kochanowskiego wplatają we współczesne realia. Co więcej – aktorzy z niepełnosprawnością intelektualną oraz ich terapeuci niejednokrotnie sięgają po klasyczny repertuar. Realizują spektakle na motywach dramatów Szekspira, Moliera, Becketta czy Fredry. I, jak twierdzą jurorzy konkursu, wypadają w nich znakomicie.
– Początkowo istniały obawy, czy nasz teatr jest odpowiednim miejscem dla osób z niepełnosprawnością intelektualną – przyznał prof. Krzysztof Orzechowski, dyrektor Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie w latach 1999-2016. – Okazało się, że takie osoby reprezentują niejednokrotnie większą kulturę osobistą, niż tak zwani przeciętni widzowie teatralni. Jubileusz 25-lecia „Albertiany” jest najlepszym dowodem na to, że zaproszenie aktorów z niepełnosprawnością do naszego teatru było bardzo trafną decyzją. Z tej decyzji jesteśmy dzisiaj dumni.
Kiedy aktorzy „Albertiany” stawali przed telewizyjnymi kamerami albo udzielali wywiadów dziennikarzom radiowym, swoje emocje komunikowali prostymi słowami. „Jest wspaniale!” – mówili. Albo: „No, no, fantastycznie tutaj być! Teatr piękny, niezwykły! Jesteśmy szczęśliwi! Tylko zachwycać się można!”. W takich chwilach całe ich postacie promieniowały radością, emanowały dumą.
Podczas tegorocznej gali jednym z gości specjalnych wydarzenia była piosenkarka i kompozytorka, Weronika Korthals z uczestnikami Warsztatu Terapii Zajęciowej w Lubiatowie – drugiego, obok „Doliny Słońca”, ośrodka prowadzonego przez Fundację Anny Dymnej „Mimo Wszystko”. Zaprezentowali oni utwór „Poczuj morski prąd”, który pochodzi z musicalu „Jantar”. Widowisko, nawiązujące do kaszubskiej legendy, zrealizowali w grudniu ubiegłego roku.
Weronika Korthals, absolwentka Akademii Muzycznej w Gdańsku (specjalność: dyrygentura chóralna oraz wokalistyka), laureatka telewizyjnej „Szansy na sukces”, występująca m.in. w musicalu „Metro”, podkreśliła, że współpraca z uczestnikami WTZ w Lubiatowie stała się dla niej wyróżnieniem.
– Praca twórcza z osobami z niepełnosprawnościami to dla mnie radość, odnajdywanie sensu życia. Już w szkole podstawowej przyjaźniłam się z nimi. Byłam wtedy wolontariuszką. A w Lubiatowie pracowało nam się najlepiej na świecie. Całą ekipą ćwiczyliśmy dykcję, rozśpiewania, ruch sceniczny. To była praca nad wyraz kreatywna, pełna jednoczącej satysfakcji. A kiedy po występie słyszę od uczestników WTZ: „Jest!”, „Udało się!”, to jest to miód na moje serce – nie kryła entuzjazmu.
Musical „Jantar” zrealizowano w lubiatowskim WTZ dzięki inicjatywie tamtejszej terapeutki Małgorzaty Lange, miłośniczki i krzewicielki kultury kaszubskiej.
– Bez pasji, cierpliwości i zaangażowania terapeutów nie da się tworzyć teatru osób z niepełnosprawnością intelektualną – podkreślała Jolanta Toboła, jurorka „Albertiany”, która od blisko trzydziestu lat opiekuje się teatrem „Radwanek”. – Zaczynaliśmy w czasach, gdy arteterapia w Polsce raczkowała. Dwadzieścia pięć lat „Albertiany” udowadnia, jak wielki postęp poczyniło nasze środowisko. W aktorach z niepełnosprawnościami istnieje nieograniczona potrzeba twórczej ekspresji. Sprawdzają się oni zarówno w inscenizacjach tradycyjnych, jak i w pantomimie, tańcu czy „czarnym teatrze”. Oczywiście, pasję i zaangażowanie terapeutów coś musi napędzać. Myślę, że tym czymś jest wspólna, oparta na szacunku oraz empatii, radość tworzenia.
Taka pasja, o czym wielokrotnie wspominała Anna Dymna, szczególnie widoczna jest w inscenizacjach zespołów, które w swoich ośrodkach nie mają najlepszych warunków do przygotowywania spektakli. Niejednokrotnie opiekunowie tych grup poświęcają prywatny czas oraz pieniądze, by móc pracować ze swoimi teatrami. Twierdzą jednak, że nagrodą za znoszenie wszelkich niedogodności jest radość ich aktorów.
– Wielokrotnie odwiedzałam niewielkie ośrodki w całej Polsce – opowiadała dziennikarzom Anna Dymna. – Widziałam tam fantastyczne rzeczy, które terapeuci robią ze swoimi podopiecznymi. „Pokażcie to. Pochwalcie się waszą sztuką” – namawiałam. W odpowiedzi słyszałam: „A co my tam robimy… Nikt tego właściwie nie docenia”. Magia „Albertiany” polega więc chyba też na tym, że ten festiwal uskrzydla, dodaje terapeutom odwagi, pokazuje im, jak ich praca jest ważna. Dzięki tej pracy osoby z niepełnosprawnością intelektualną, najbardziej zagrożone wykluczeniem społecznym, czują się potrzebne, uśmiechają się.
– Na gali „Albertiany” występujemy po raz pierwszy – mówił Jerzy Czeluśniak, opiekun teatru „FANaberia” z Warsztatu Terapii Zajęciowej w Zgłobniu. – Przed przyjazdem do Krakowa pokazywałem naszym aktorom, w jak niezwykłym miejscu będą występowali. Chciałem ich z tym miejscem oswoić. Ale kiedy weszli do Teatru Słowackiego, bezpośrednio zobaczyli jego scenę i wnętrza, byli niemal zszokowani. Występ tutaj to dla nich wielkie szczęście.
Jerzy Czeluśniak w przedstawieniach „FANaberii” odpowiada za stronę muzyczną. Wspiera też pracę reżyserską. Terapeutą jest od dziewięciu lat. Wcześniej prowadził pod Rzeszowem studio nagrań. Współpracował z wieloma profesjonalnymi muzykami.
– Nie ma, zdecydowanie nie ma dla mnie większego szczęścia, niż współpraca z artystami z niepełnosprawnością intelektualną. Są to osoby autentycznie prawdziwe i szczere. One potrafią w niebywały sposób dzielić się swoją radością, a przy tym nią zarażać – podkreślił.
Gabriela Oberbek jest absolwentką Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie (obecnie: Akademia Sztuk Teatralnych im. St. Wyspiańskiego). Przyznano jej m.in. Nagrodę im. Andrzeja Nardellego za najlepszy debiut. Aktorka ma na koncie wiele fantastycznych ról. Prywatnie, od trzech lat, z ogromnym zaangażowaniem, prowadzi teatr „Drużyna”. Ten zespół również debiutował podczas tegorocznej „Albertiany”.
– Pamiętam, jak podczas zajęć w szkole teatralnej pani profesor Anna Dymna wielokrotnie opowiadała nam, studentom, o swoich aktorach z niepełnosprawnością intelektualną ze schroniska w Radwanowicach – wspominała Gabriela Oberbek. – Pani profesor podkreślała ich niebywały autentyzm na scenie. Mówiła, że do takiego autentyzmu każdy aktor powinien dążyć. To prawda. Jest dla mnie wielkim szczęściem praca z teatrem „Drużyna”. W zespole rozmawiamy o wszystkim. Jesteśmy dla siebie przyjaciółmi nie tylko podczas prób czy grania spektakli. „Albertianę” będziemy wspominać do końca życia, bo ta wygrana jest jak czarodziejskie dmuchnięcie w nasze drużynowe skrzydła.
Na przestrzeni dwudziestu pięciu lat do Ogólnopolskiego Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną „Albertiana” zgłosiło się ponad 1200 zespołów teatralnych, 660 solistów. Konkurs oglądało ponad 12 tysięcy widzów. Dwie „Albertiany” – w pandemii – transmitowano online. Podczas albertianowych gal Medalem Świętego Brata Alberta wyróżniono 117 osób.
Anna Dymna dziękowała wszystkim dotychczasowym, a także tegorocznym bohaterom tego niezwykłego konkursu, ich terapeutom, pedagogom – za to, że poprzez sztukę pokazują, czym jest autentyzm oraz najważniejsze sensy, prawdy i wartości życia. I że walczą oni o godność osób z niepełnosprawnościami. Dziękowała darczyńcom, sponsorom, wolontariuszom, władzom wojewódzkich samorządów, byłej i obecnej dyrekcji oraz pracownikom Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Szczególne słowa wdzięczności aktorka skierowała do Lidii Jazgar, wspaniałej krakowskiej artystki, wokalistki zespołu Galicja, laureatki Medalu Świętego Brata Alberta, z którą od początku prowadzi wszystkie gale „Albertiany”.
Na liście podziękowań Anna Dymna umieściła również Czesława Miłosza.
– Pamiętam, jak w roku 2000 nasz wspaniały noblista cieszył się, kiedy zapytałam, czy jego „Miłość”, z muzyką Abla Korzeniowskiego, może stać się hymnem „Albertiany”. Dziękował mi za ten pomysł. Słowa Czesława Miłosza: „Nie ten najlepiej służy, kto rozumie” oddają przecież najgłębszą, najbardziej prawdziwą i najpiękniejszą wartość naszego festiwalu – zaznaczyła.
Wojciech Szczawiński
Fot.: Monika Krzysztofik-Hanarz
Podczas jubileuszowej gali 25. Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną „Albertiana” wystąpili:
– teatr „Pasja” z Warsztatu Terapii Zajęciowej w Stargardzie i Ryszard Kilarski z fundacji „Wiatrak” w Bydgoszczy (woj.: kujawsko-pomorskie, warmińsko-mazurskie, pomorskie, zachodniopomorskie)
– teatr „Co Nieco” z Domu Pomocy Społecznej w Białymstoku i Małgorzata Pietralska (woj.: mazowieckie, podlaskie, łódzkie)
– teatr „Drużyna” z Krakowa i Robert Mateuszuk z Warsztatu Terapii Zajęciowej przy fundacji „Oczami Brata” w Częstochowie (woj.: małopolskie, śląskie, opolskie)
– teatr „FANaberia” z Warsztatu Terapii Zajęciowej w Zgłobniu i Przemysław Mol z Powiatowego Zespołu Placówek Szkolno-Wychowawczych w Mielcu (woj.: podkarpackie, świętokrzyskie, lubelskie)
– teatr „Makuszaki” z Zespołu Placówek Edukacyjno-Wychowawczych im. Kornela Makuszyńskiego w Turku i Radosław Kuras z Warsztatu Terapii Zajęciowej „Przytulisko” w Lubinie (woj.: dolnośląskie, lubuskie, wielkopolskie)
Goście specjalni: Weronika Korthals i uczestnicy WTZ w Lubiatowie, zespół „Na Górze”, Czesław Mozil oraz Michał Zabłocki.