fbpx

Aktualności

Czas wielkiej tęsknoty

05.06.2020

W okresie obostrzeń pandemicznych nasze Warsztaty Terapii Zajęciowej w nadbałtyckim Lubiatowie były zamknięte. Materiały rękodzielnicze terapeuci – zachowując rygor bezpieczeństwa – dowozili podopiecznym do domów. I była radość tworzenia. Niestety, nie taka jak zwykle.

Kiedy 1 czerwca przestronny, jasny hol lubiatowskich  WTZ ponownie zapełnił się gwarem, twarze uczestników promieniały radością. „Znowu możemy być razem – nie kryli entuzjazmu. – Wielkie to szczęście, że możemy tu być!”.

Wybudowane przez Fundację Anny Dymnej „Mimo Wszystko” Warsztaty Terapii Zajęciowej w Lubiatowie to jedyna tego typu placówka w nadmorskiej gminie Choczewo. Do chwili powstania WTZ osoby z niepełnosprawnościami z tego terenu były właściwie pozostawione same sobie – nie miały zapewnionej żadnej rehabilitacji albo terapii. Kiedy, w listopadzie 2014 r., placówkę otwarto, zaczęło tworzyć się tu miejsce pełne życzliwości i niemal rodzinnej atmosfery. Niektórym uczestnikom poszerzył się też świat. Przedtem nie mieli możliwości opuszczenia swojej gminy. Tymczasem w warsztatach organizowane są wycieczki: do Krakowa, Warszawy albo Gdańska. Dzieje się tutaj sporo przyjemnych i interesujących rzeczy. Ale kadra, pod kierunkiem Justyny Kępki, która posiada wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu tego typu placówek, dba również o to, by każdy z podopiecznych solidnie pracował i znał swoje obowiązki. Regulamin warsztatów to podstawa. Żartów nie ma.

Praca w domu była przyjemna, ale zajęcia w warsztatach są lepsze

– Tęskniłem za kolegami, koleżankami, za pracą w warsztatach – wyznał Roman, który jest uczestnikiem WTZ od początku funkcjonowania placówki. – Nie mogłem doczekać się powrotu. Jestem gadułą, muszę rozmawiać. Brakowało mi kontaktu z drugim człowiekiem.

Mężczyzna dodaje, że pozostawanie w domu było dla niego trudnym czasem. Kiedy zniesiono pierwsze obostrzenia, zaczął przechadzać się po lesie, z aparatem fotograficznym. Robienie zdjęć to jego pasja. Odkrył ją dopiero, kiedy trafił do WTZ, gdy dobiegał już 50. roku życia. Na początku lutego, w Gminnym Ośrodku Kultury i Bibliotece im. Stefana Żeromskiego w Choczewie, odbył się wernisaż wystawy fotografii Romana. Ale nie tylko on odczuwa satysfakcję. Ma ją także, poruszający się na wózku, Krzysztof. On z kolei w Gminnym Ośrodku Kultury i Bibliotece im. Stefana Żeromskiego w Choczewie zaprezentował swoją rzeźbę ceramiczną. Zresztą każdy tu ma własne zwycięstwa i powody do dumy. Każdy odczuwa to, co najważniejsze: że jest doceniany, szanowany i komuś potrzebny.

Uczestnicy warsztatów czują się docenieni, szanowani i potrzebni

– Powiem szczerze, że bardzo wytęskniłam się za pracą w warsztatach – podkreśliła Agnieszka. – Za kolegami, koleżankami, terapeutami, za poranną gimnastyką, którą prowadzi pani Sylwia, nasza rehabilitantka.

Adam bardzo żałuje, że nie można się teraz przytulać. On najbardziej tęsknił za Agatą, koleżanką z warsztatów. Teraz cieszy się, że przynajmniej może z Agatą rozmawiać.

Trzeba tu solidnie pracować… Również nad sobą

– Bardzo żałowałem, że nie mogę uczestniczyć w zajęciach w pracowni gospodarstwa domowego – relacjonuje. – Tęskniłem również za ćwiczeniami i grą w ping-ponga. Siedziałem na ławce, na dworze z kanapką i rozmawiałem z Agatą przez telefon. Grałem dużo w piłkę z bratem, na siłowni ćwiczyłem! Siła! Pompki i brzuszki też! Pomagałem kosić trawę, układać drzewo i wozić je. Kury karmiłem. Nie nudziłem się. Pracowity jestem!

A dla Damiana powrót do warsztatów to przede wszystkim odzyskanie wewnętrznego spokoju. W czasie, gdy WTZ pozostawały zamknięte, wyszywał w domu misia. Bratu pomagał też kosić trawę, z psem chodził na spacery, w piłkę grał i gotował obiady. Było Damianowi niby fajnie. Ale brakowało mu tej codzienności w warsztatach. Podobnie jak pozostałym uczestnikom. Dla wszystkich czas obostrzeń pandemii był też czasem wielkiej tęsknoty.

Katarzyna Cichoń

Fot.: Arkadiusz Śliwiński

Może Cię zainteresować

Podnosić na duchu

25.04.2024

Gościnami jutrzejszego programu „Anna Dymna – Spotkajmy się” będzie Patrycja Łatka z mamą Urszulą. Pani Patrycja, tegoroczna maturzystka, mimo zmagań z artrogrypozą, jest obiecującą sportsmenką.

„Dolina” przyciąga dobrych ludzi

19.04.2024

„Słowo »podopieczny« oznacza, że ktoś znajduje się pod naszą opieką. Musi więc być ważny w naszym postrzeganiu, rozbudzać w nas serdeczne odruchy, zrozumienie, głęboką zdolność do współodczuwania. Taka opieka to szczególna troska o psychiczny oraz fizyczny dobrostan drugiego człowieka” – zaznacza Małgorzata Cebula, wicedyrektorka ośrodka terapeutyczno-rehabilitacyjnego „Dolina Słońca” w Radwanowicach.

Dołącz do newslettera