Ich miejsce na ziemi
10 lat temu potrącił go samochód, parę miesięcy był w śpiączce. Od tamtej pory porusza się na wózku. Ma kłopoty z pamięcią, mową i tylko jedną sprawną rękę. W głowę włożono mu tytanową płytkę. Krzysztof, nasz podopieczny z Lubiatowa, również wyruszy na „K2”.
Ma pięćdziesiąt lat. W Warsztatach Terapii Zajęciowej „Spotkajmy się” uczęszcza do pracowni rękodzieła artystycznego. Igłą tkacką wykonuje prace przypominające gobeliny. Bez tego zajęcia samotnie przesiadywałby w domu. I pewnie marnował sobie zdrowie.
Terapeuci mówią, że posiada artystyczny zmysł. Jest uparty, cierpliwy. Do skutku obmyśla, jak samemu coś zrobić. Świetnie radził sobie również w pracowni ceramiczno-papierniczej. Jego twórczość ozdabia przestronny, jasny hol i biuro warsztatów. Goście, którzy odwiedzają placówkę, czasami kupują te prace. A Krzysztof ma satysfakcję. Podobnie jak jego koleżanki i koledzy, których artystyczne rzemiosło też znajduje nabywców. Zarobione pieniądze uczestnicy warsztatów przeznaczają na wycieczki albo wyjścia do kina i teatru.
***
Do wypadku Krzysztof prowadził normalne życie: skończył szkoły, pracował, założył rodzinę. Nie tak, jak inni uczestnicy warsztatów z Lubiatowa, niewielkiej, popegeerowskiej wsi z jednym tylko przystankiem autobusowym. Dla niektórych przesiadywanie na tym przystanku było jedyną miejscową atrakcją. Inni, ze swoimi chorobami i niepełnosprawnościami, nawet z myślami samobójczymi, nierzadko w biedzie, żyli pozamykani w domach. Trwali pogodzeni z losem, bo nic nie zapowiadało zmian.
– Los niektórych naszych podopiecznych przedstawiał się krańcowo dramatycznie – mówi Tomasz Gzowski, dyrektor Oddziału Lubiatowo Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”. – Gdy pojawiła się informacja o planach budowy w Lubiatowie nowoczesnych Warsztatów Terapii Zajęciowej, jedni się ucieszyli. Inni nabrali podejrzeń, że planujemy wykorzystać osoby niepełnosprawne do niecnych celów. Nasze działania udowodniły, że ta nieufność była bezpodstawna. Teraz podopieczni traktują warsztaty jako swoje, naprawdę wyjątkowe, miejsce na ziemi.
***
Krzysztof długo nie umiał zaadoptować się w warsztatach. Był wycofany, zarówno w stosunku do terapeutów, jak i kolegów. Uważał, że osoby z niepełnosprawnością intelektualną albo schorzeniami psychicznymi to nie jest towarzystwo dla niego. Dzisiaj tak nie myśli. Kiedy zobaczył, że, nawet w pracowni gospodarstwa domowego, radzi sobie ze sprzątaniem albo przygotowywaniem posiłków, odzyskał wiarę w siebie, polubił świat.
Od poniedziałku do piątku ma dokąd pójść i pożytecznie spędzić czas. Mówi, że ważna jest atmosfera pracy, stosunki między ludźmi, koleżeńskość. W warsztatach wszyscy traktowani są z szacunkiem. Wszyscy są ze sobą na „ty”. Nawet regulamin kadra tworzyła wspólnie z podopiecznymi. Zasad jest trzydzieści trzy. Na przykład: „Nie wolno kłócić się”, „Nie wolno krzyczeć”, „Nie przychodzimy na zajęcia pod wpływem alkoholu (osoba, która złamie ten zakaz, będzie odwieziona do domu na własny koszt)”, „W czasie zajęć nie korzystamy z telefonu – przeszkadza to w pracy innym”, „Nie krytykujemy i nie wyśmiewamy się z innych”, „Pamiętamy, że o każdym problemie można porozmawiać z psychologiem albo instruktorem. Dyskrecja zapewniona”, „Przyznajemy się do zmęczenia – zgłaszamy chęć odpoczynku instruktorowi”, „Należy regularnie się kąpać (w domu albo w warsztatach) i zakładać czyste ubranie”. Punkt 33. mówi o tym, że regulamin może być poszerzany.
***
9 listopada 2005 r., w Wejherowie, został podpisany akt notarialny przekazujący w dzierżawę Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko” teren 1,4 ha.
– Od wielu lat spędzam wakacje na Wybrzeżu – mówi Anna Dymna. – W Lubiatowie wyczuwa się magię. Pomyślałam, że ta piękna przestrzeń mogłaby również służyć osobom niepełnosprawnym. W telewizyjnym programie „Spotkajmy się” niejednokrotnie słyszałam od moich rozmówców, że, chociaż raz w życiu, chcieliby zobaczyć morze, położyć się na piasku, pooddychać leśnym powietrzem, ale nie mają na to najmniejszych szans. Kiedy założyłam fundację, przyszło mi do głowy, że może udałoby się przejąć w Lubiatowie, opuszczony przez wojska rakietowe, obszar i wybudować na nim ośrodek dla osób niepełnosprawnych. Plan był taki, że najpierw powstaną tam warsztaty terapeutyczne, a potem ośrodek wypoczynkowo-rehabilitacyjny dla osób niepełnosprawnych z całej Polski. Kiedy budowa warsztatów była w połowie ukończona, z Warszawy nadeszła widomość, że mamy wstrzymać inwestycję, ponieważ to miejsce brane jest pod uwagę jako lokalizacja elektrowni atomowej. Po konsultacjach, między innymi z premierem, postanowiłam, że budowa warsztatów zostanie ukończona. Gdybyśmy z wszystkiego zrezygnowali, byłoby to marnotrawstwem ogromnych społecznych pieniędzy. Wyszłam z założenia, że, nawet gdyby w Lubiatowie taka elektrownia rzeczywiście miała powstać, nastąpi to dopiero za kilkanaście lat. Przez ten okres warsztaty mogą służyć ludziom niepełnosprawnym z terenu gminy Choczewo, którzy, niestety, nie mają dostępu do takiej terapii, jaka ma miejsce w Krakowie, Warszawie czy innych dużych miastach.
Warsztaty mają dwie kondygnacje. Ich powierzchnia to ponad 1000 metrów kwadratowych. Placówka zainaugurowała działalność w listopadzie 2014 r. Została wybudowana głównie ze środków pozyskanych z 1% podatku. Funkcjonują w niej pracownie: gospodarstwa domowego, komputerowo-poligraficzna, rękodzieła artystycznego i ceramiczno-papiernicza. Podopieczni korzystają też z rehabilitacji oraz wsparcia psychologa.
***
Podczas uroczystego otwarcia Józef Reszke, starosta wejherowski, mówił dziennikarzom, że to niezwykle ważne wydarzenie, bo na terenie gminy Choczewo istnieje spore zapotrzebowanie na zajęcia terapeutyczne dla osób niepełnosprawnych. Zauważył też: „Chyba nikt w Polsce nie ma tak pięknego obiektu”. Z kolei marszałek województwa pomorskiego, Mieczysław Struk, napisał: Dzięki tej inicjatywie osobom niepełnosprawnym przywracana jest godność i szacunek należny każdemu człowiekowi, a ich rodzinom i opiekunom wiara w drugiego człowieka oraz przekonanie, że nie są samotni w codziennym zmaganiu się z cierpieniem i społecznym niezrozumieniem.
Siedziba warsztatów jest także miejscem lokalnej integracji. Anna Dymna wielokrotnie organizowała tam wieczory poetyckie, na których gościli znakomici artyści, m.in.: prof. Krzysztof Orzechowski, Ewa Kaim, Radosław Krzyżowski, Adam Nowak. Niedawno odbył się koncert piosenek Kabaretu Starszych Panów (sala teatralna nie mogła pomieścić publiczności). Na takie spotkania wstęp jest wolny. Od kwietnia z pracowni WTZ korzystają seniorzy Choczewskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
Kiedy staję teraz przed budynkiem warsztatów w Lubiatowie, pięknym również pod względem architektonicznym, to zamykam oczy i przypominam sobie czas, gdy w tym miejscu stał wyglądający ponuro, opuszczony przez wojsko bunkier do przechowywania i remontu rakiet. Ta metamorfoza wydaje mi się cudem[1] – mówi Anna Dymna.
Wiadomo już, że w Lubiatowie elektrowni atomowej nie będzie. Obecnie weryfikujemy plany dotyczące dalszej budowy ośrodka wypoczynkowo-rehabilitacyjnego dla osób niepełnosprawnych z całej Polski.
Wojciech Szczawiński
Czytaj też:
15 bohaterów na nasze 15-lecie
[1] „Warto mimo wszystko”, Anna Dymna, Wojciech Szczawiński, SIW Znak 2017.