fbpx

Aktualności

Jeśli komuś zależy, znajdzie czas

26.08.2021

Natalia Wilczyńska jest dwukrotną stypendystką „Indeksu marzeń”. Cierpi na idiopatyczne zwyrodnienie stawów biodrowych. Nie powstrzymuje jej to jednak przed życiem na pełnych obrotach. Studiuje prawo oraz sinologię. Ponadto swój wolny czas poświęca na tworzenie różnorakich projektów oraz liczne hobby. Jak twierdzi, stara się rozwijać i zmieniać świat wokół siebie.

– Skąd wzięło się Twoje zainteresowanie kulturą Chin?

Przypadkiem, bardzo przypadkiem. W liceum po prostu słyszałam, jak wiele osób mówiło, że Chiny są bardzo interesujące. Osobiście zawsze byłam mało zainteresowana Azją. Zwłaszcza Japonią. Niezbyt to lubiłam. Początkowo tak samo myślałam o Chinach. Niezbyt pozytywnie. Wiele osób mówiło mi jednak, że język jest bardzo ciekawy. Na pierwszym roku studiów uznałam więc, że po prostu, z czystej ciekawości, spróbuję lektoratu z chińskiego. Z tego wzięło się zainteresowanie językiem oraz kulturą.

– Ambitnie. Chiński to jeden z najtrudniejszych języków do nauczenia się.

I tak, i nie. W te wakacje testowałam arabski i jest o wiele bardziej złożony. Trudnością są z pewnością tony, ale można powiedzieć, że chiński ma ich tylko cztery, a wietnamski czy inne języki azjatyckie mają ich o wiele więcej. Chyba tony są najgorsze.  Sprawiają jakieś drobne problemy, ale poza tym ten język jest niezwykle ciekawy.

Fot.: archiwum prywatne. Natalii Wilczyńskiej

– Czy interesujesz się modą? Wygłosiłaś referat na temat przyszłości przemysłu futrzanego podczas konferencji naukowej o prawie mody.

To nie wzięło się z samego zainteresowania modą. Powiedziałabym raczej, że czasem interesuję się ładnymi rzeczami. Tutaj bardziej chodziło o to, że jest to popularny temat i chciałam mu się przyjrzeć. Zarówno statystykom, jak i zebranym danym. Spojrzeć na to obiektywnie. Miałam wrażenie, że dużo osób, mówiąc o przemyśle futrzanym i oceniając, co należy z nim zrobić, całkowicie pomija aspekt praktyczny i skupia się na aspektach emocjonalnych. Z tego punktu widzenia chciałam na to spojrzeć. Pominąć tę emocjonalność. Wiele osób patrzy na to w ten sposób  i później wierzy w fałszywe informacje, które są tworzone przeciwko przemysłowi futrzarskiemu. Nawet jeśli osobiście nie zgadzam się z przemysłem futrzarskim,  to warto podać argumenty przeciwko tej praktyce,  które są zgodne z prawdą, a nie te fałszywe. Chciałam odkłamać kilka tych nieprawdziwych argumentów w moim wystąpieniu.

– Miałaś w planach także założenie koła naukowego poświęconego prawu energetycznemu.

To jest zabawna historia. Okazało się, że to samo koło naukowe równolegle chciały zrobić trzy grupy. Opiekun koła, do którego większość osób się odezwała, bo jest to na tyle mała dziedzina, że jest bardzo mało specjalistów, nas ze sobą skontaktował. Powiedział: „Wydaje mi się, że powinniście ze sobą porozmawiać”. Jest w nim około 20 osób.  W grudniu będziemy robić ogólnopolski kongres energetyczny. Będzie na nim kilka kół naukowych oraz specjalistów, więc jest dużo do przygotowania, biorąc pod uwagę, że będzie to trwało kilka dni.

– Zrezygnowałaś jednak ze spotkań dotyczących prawa konkurencji. W jaki sposób dobierasz swoje aktywności? Jak rozpoznajesz, czy dana rzecz jest dla Ciebie?

To jest bardzo trudne. Założyłam sobie że, przed czwartym rokiem studiów, chcę eksperymentować, żeby zobaczyć, co mnie interesuje. Prawo konkurencji pojawiło się u mnie akurat przez przypadek.  Zobaczyłam ogłoszenie o nabór, więc stwierdziłam, że czemu nie Mogę spróbować. Mam dużo wolnego czasu. Okazało się, że to  mnie nie kręci, dlatego zrezygnowałam. Właściwie troszeczkę przypadkiem dobieram te różne aktywności. Często widzę coś, co brzmi ciekawie. Myślę – ok. Poczytam trochę o tym, może porozmawiam z ludźmi, pojawię się na jakichś wydarzeniach. A później zdecyduję, czy to mnie ciekawi, czy nie. Tak szukam swoich opcji.

– Opowiedz mi o projekcie „Niech każda z nas poczuje się jak księżniczka”.

Była to akcja, którą ja i moja mama stworzyłyśmy razem z fundacją Onkocafe. 14 pacjentek mojej mamy, z oddziału onkologii ginekologicznej, wzięło udział w sesji zdjęciowej. Wypożyczyłyśmy sukienki z Teatru Wielkiego. Całość miała miejsce w Teatrze Żydowskim. Musiałyśmy zorganizować busik, którym przewiozłyśmy sukienki, ponieważ było bardzo ciężkie. Wyszło to bardzo ładnie. Zaprzyjaźniona fundacja użyczyła peruki, ponieważ większość kobiet nie miała już włosów po chemioterapii.  Na miejscu były również studentki psychologii, które pomagały pacjentkom. Było to bardzo ciekawe doświadczenie. Z pewnością unikalne. Te kobiety były naprawdę radosne, ponieważ na co dzień nie mają okazji założyć sukienki balowej. Te sukienki były naprawdę duże.

– W jaki sposób łączysz dwa tak wymagające kierunki i dodatkowo angażujesz się jeszcze w tyle zajęć dodatkowych?

Jestem osobą, która wierzy, że jeśli komuś zależy, to zawsze znajdzie czas. Odpowiednie planowanie, zaangażowanie i wszystko się uda. Choć prawdą jest, że miesiąc przed sesją i w jej trakcie, jest koszmar. Powiem szczerze, że wtedy jest ciężko.  Trzeba większość zajęć po prostu zastopować. Jest to trudne, ale jakoś daję radę. Przyznaję, że bardzo w tym pomogły zajęcia zdalne, ponieważ oszczędziłam sporo czasu na dojazdach. Tutaj tak jakby ten czas był zaoszczędzony i można było go przeznaczyć na coś innego.

– W jaki sposób „Indeks marzeń” pomógł Ci w studiowaniu?

Przede wszystkim, kupiłam dużo książek i podręczników. To może brzmieć jak drobnostka, ale na prawie podręczniki są drogie i jest ich dużo. Oprócz tego jeszcze poradniki, przewodniki, repetytoria. To wszystko bardzo pomagało. Miałam także możliwość uczestniczenia w zajęciach płatnych z angielskiego prawniczego. To również bardzo pomagało, ponieważ angielski prawniczy nie jest zbyt łatwy do nauki samodzielnej. Jest bardzo chaotyczny i troszeczkę inny od standardowego angielskiego. Przy okazji dawało mi to komfort, że już nie trzeba się martwić, że coś może być niekoniecznie dobrym pomysłem, że się nie spodoba, a jednak  jest drogie. Nie przejmowanie się i większa swoboda w dobieraniu tych rzeczy, które mogą ciekawić i rozwijać, których można spróbować. Z takich bardziej praktycznych rzeczy, skaner okazał się niebywale przydatny na zajęcia zdalne. Naprawdę. Z chińskiego i tajwańskiego mieliśmy co tydzień wysyłać pracę domową z pisania w znaczkach i, dzięki temu, moje zadania były o wiele wyraźniejsze niż gdybym robiła zdjęcia telefonem.

Rozmawiała Katarzyna Szostak

Na zgłoszenia do 10. edycji „Indeksu marzeń” czekamy do 30 września 2021 roku.

Poznaj szczegóły 

Może Cię zainteresować

Anna Dymna dla WOŚP

24.01.2025

Aktorka, prezeska i wolontariuszka fundacji „Mimo Wszystko” od początku, co roku, włącza się w finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tradycją dla Anny Dymnej stało się kwestowanie na Rynku Głównym w Krakowie, wraz z naszymi podopiecznymi z „Doliny Słońca”. 26 stycznia zapraszamy do Sukiennic. A już teraz – do wyjątkowej, wirtualnej licytacji.

Dołącz do newslettera