fbpx

Aktualności

Joanna Kulig: Ktoś we mnie wierzył…

29.05.2020

Jest dwukrotną laureatką „Orła”: za drugoplanową rolę w filmie „Sponsoring” oraz za pierwszoplanową rolę, w nagrodzonej „Oscarem”, „Zimnej Wojnie”, za którą otrzymała także Europejską Nagrodę Filmową. A dla naszych podopiecznych zawsze ma otwarte serce.

– Czy Pani wie, że Aleksandra Nykiel, laureatka  Festiwalu Zaczarowanej Piosenki, poszła w ślady Joanny Kulig i również zwyciężyła w „Szansie na sukces”? Tym samym zaśpiewała w Koncercie Debiutów 56. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Co więcej – opolski amfiteatr nasza podopieczna opuszczała z nagrodą publiczności.

– Wspaniale! Wielkie gratulacje dla Oli, ale też dla Ani Dymnej i całej fundacji „Mimo Wszystko”! Sukces ten pokazuje, że takie projekty, jak Festiwal Zaczarowanej Piosenki, bardzo konkretnie zmieniają życie osób z niepełnosprawnościami. Również społeczeństwo zaczyna inaczej je postrzegać. Z sukcesu Oli cieszę się tym bardziej, że, w roku 2017, miałam przyjemność być jurorką podczas koncertu finałowego Festiwalu Zaczarowanej Piosenki.

Podczas koncertu „Tylko miłość” na Rynku Głównym w Krakowie, fot.: archiwum fundacji

– Występowała też Pani podczas czerwcowych koncertów na krakowskim Rynku Głównym i brała udział w obchodach 15-lecia Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”…

– … a w nagraniu spota kampanii 1% biorę udział po raz drugi. I robię to z radością. Po prostu, przyglądając się działaniom fundacji „Mimo Wszystko”, jestem całym sercem Anią Dymną. Poza tym sama czerpię bardzo dużo, kiedy mogę zaangażować się w te projekty. To mi pomaga w codzienności, również w pracy zawodowej.

– To znaczy?

– Jeden z moich występów w koncercie fundacji „Mimo Wszystko” na Rynku Głównym w Krakowie zbiegł się z czasem, gdy pracowałam nad „Zimną Wojną”. Zapamiętałam niezwykłą moc tego koncertu, ogrom pozytywnej, ożywczej energii, która mu towarzyszyła. Potem, kiedy na planie filmowym miałam do zagrania bardzo trudną scenę, przypomniałam sobie tę niezwykłą atmosferę z krakowskiego Rynku. To ona dała mi siłę, by pływać w zimnym jeziorze, mimo przeziębienia. Po prostu zapomniałam o wszelkich niedogodnościach. Pamiętam, że miałam w sobie wtedy przedziwną moc. Po prostu uświadomiłam sobie, że skoro osoby z niepełnosprawnościami robią tak wiele, żeby normalnie żyć i cieszyć się codziennością, to ja też mogę pokonać trudności. Jesteśmy przecież takimi samymi ludźmi. A niedawno, na planie filmowym w Paryżu, też miałam do zagrania niełatwą scenę. Musiałam improwizować w różnych językach. „Co tu zrobić?! Co tu zrobić?!” – przebiegało mi przez głowę gorączkowe pytanie. I nagle przypomniałam sobie, że niektórzy niepełnosprawni podopieczni fundacji „Mimo Wszystko” też nie mogą opowiadać słowami o swoich emocjach. A jednak wyrażają je pozawerbalnie. Ta myśl mnie odblokowała. Bez problemu zagrałam całą scenę.

– Rozumiem, że międzynarodowa kariera pociąga za sobą nie tylko popularność, ale też ogrom ciężkiej pracy.

– Praca w filmie, kreowanie różnych ról, sprawia, że człowiek chwilami zapomina o tym, że istnieje normalne życie, które rządzi się innymi prawami. Innym czasem nawet. Dlatego bardzo sobie cenię momenty bycia z podopiecznymi fundacji Ani Dymnej. Tu nie ma nic udawanego. Szczerość i radość są w nich naturalne. Oni pokazują nam, że intelekt nie jest najważniejszy, że liczy się miłość, życzliwość, dobre emocje. A popularność? Jest ona dla mnie o tyle wartością, o ile może przysługiwać się dobrym celom.

– Niejednokrotnie mówiła Pani w wywiadach, że z autopsji wie, jak ważne jest pomaganie.

– Pochodzę z małej miejscowości. Z jej perspektywy, kiedy dojrzewałam, Kraków wydawał się wielkim światem. Pojawiła się przede mną możliwość występu w telewizyjnej „Szansie na sukces”. Miałam wtedy piętnaście lat. Było to dla mnie ogromne przeżycie. Ale nie wiedziałam, czy sprostam temu wyzwaniu. Musiałam pokonać w sobie wiele barier mentalnych, przede wszystkim niewiarę w siebie. Na szczęście, w najgłębszych pokładach mojej intuicji, pobrzmiewał głos: „Możesz. Dasz radę. Staraj się i rozwijaj. Ciężko pracuj”. Wybory, jakich dokonywałam w tamtym czasie, zmuszały mnie wielokrotnie do opuszczania własnej strefy komfortu. Był też inny problem. Nie było mnie stać na edukację. O pomoc zwróciłam się do wielu organizacji. Dobrym sercem pomogło mi też sporo osób prywatnych. I zawsze wtedy myślałam, że jeśli uda mi się w życiu czegoś dokonać, to również będę wspierała potrzebujących. Ktoś we mnie wierzył, więc łatwiej było mi uwierzyć w siebie.

Rozmawiał Wojciech Szczawiński

Podaruj 1% naszym podopiecznym 

 

Może Cię zainteresować

„Dolina” przyciąga dobrych ludzi

19.04.2024

„Słowo »podopieczny« oznacza, że ktoś znajduje się pod naszą opieką. Musi więc być ważny w naszym postrzeganiu, rozbudzać w nas serdeczne odruchy, zrozumienie, głęboką zdolność do współodczuwania. Taka opieka to szczególna troska o psychiczny oraz fizyczny dobrostan drugiego człowieka” – zaznacza Małgorzata Cebula, wicedyrektorka ośrodka terapeutyczno-rehabilitacyjnego „Dolina Słońca” w Radwanowicach.

Nowa organizacja życia

18.04.2024

Gościem jutrzejszego programu „Anna Dymna – Spotkajmy się” będzie Jakub Cukier, student historii na Uniwersytecie Wrocławskim, który choruje na cukrzycę typu I.

Dołącz do newslettera