fbpx

Aktualności

Marzenia się spełnia

15.06.2022

Równo przed rokiem Amelia Dubanowska wyśpiewała drugie miejsce w 16. Festiwalu Zaczarowanej Piosenki. 19-letnią wokalistkę poprosiliśmy o rozmowę na chwilę przed jej wyjazdem na 59. Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu.

– Wyjeżdżasz za dwie godziny. Ile czasu zajmie Ci podróż z rodzinnego Biskupca na Warmii i Mazurach do stolicy polskiej piosenki?

– Około siedem godzin.

– To sporo czasu na rozmyślanie o niezwykłym występie, który przed Tobą w najbliższą sobotę. Jakie masz teraz w sobie emocje?

– Dużo ich, ale są bardzo pozytywne. Ostatnio sporo miałam na głowie. Przede wszystkim naukę i egzamin maturalny. Jego wyniki poznam dopiero w lipcu.

– Jak zareagowałaś na wiadomość, że wystąpisz w opolskich „Debiutach”?

– Wielkim zaskoczeniem. Telefon zadzwonił, gdy byłam w szkole, podczas lekcji. Wyszłam na korytarz, odebrałam i… usłyszałam panią Anię Dymną. Wiedziała, że jestem tegoroczną maturzystką. Zapytała więc, czy dam radę wystąpić na festiwalu w Opolu. W tamtej chwili przeżyłam ogrom emocji, ale zgodziłam się bez wahania. O występie w opolskim amfiteatrze marzy przecież każdy, kto śpiewa. Był tylko jeden problem – piosenka, którą musiałam przygotować. Oczywiście, mam własne teksty. Ale takie bardziej „do szuflady”. Nie chciałam ich nigdzie prezentować, bo uważam, że są niedopracowane. Ciągle odkładałam te materiały na później. Swoją piosenkę do Opola jednak musiałam mieć.

Z Michałem Szpakiem w finale 16. Festiwalu Zaczarowanej Piosenki, fot.: Magdalena Woch

– Zatem…

– Poszło sprawniej, niż myślałam. Praca nad tekstem i muzyką zajęła mi dwa dni. Wielkie wsparcie przy tej pracy okazała mi Monika Wójcikowska, z którą się przyjaźnię i która podczas finału 16. Festiwalu Zaczarowanej Piosenki śpiewała w duecie z Ryszardem Rynkowskim. Pomocą od strony muzycznej był też Paweł Odoszewski. Moja piosenka nosi tytuł „Ortygia”.

– Czy nie masz obaw, że Twój utwór może się nie spodobać w opolskim amfiteatrze?

– Nie myślę o tym. Podczas koncertu „Debiutów” zamierzam dać z siebie wszystko. To jest dla mnie najważniejsze.

– W 2020 roku Aleksandra Nykiel wyśpiewała w opolskich „Debiutach” Nagrodę Publiczności. Rok później Kamil Czeszel triumfował w tym konkursie. Czy nie czujesz presji, kiedy myślisz o tych dwojgu laureatach Festiwalu Zaczarowanej Piosenki?

– Sukcesy odnosi się na miarę własnych możliwości. Nie jest dobrze porównywać się z kimkolwiek. Myślę więc: „Chcę zdobyć nagrodę w Opolu”. Natomiast nie snuję marzeń: „Też bym chciała zdobyć nagrodę w Opolu”. Zresztą nagrody nie są istotne. Najważniejsze, żeby dobrze w „Debiutach” zaśpiewać, przekazać w piosence autentyzm emocji. Na tym jestem teraz skoncentrowana. Nie chcę zawieść zaufania, jakim obdarzyła mnie pani Ania Dymna, dając mi szansę na występ w Opolu. Dziękuję też pani Marcie Kądzieli, która prowadzi biuro Festiwalu Zaczarowanej Piosenki.

– Przede wszystkim sporo zawdzięczasz sobie. Gdybyś nie potrafiła śpiewać i nie pracowała nad swoim muzycznym rozwojem…

– Niby tak. Ale przecież wśród laureatów Festiwalu Zaczarowanej Piosenki jest tylu utalentowanych wokalistów. Czuję się więc niezwykle wyróżniona.

– Po raz pierwszy w finale Festiwalu Zaczarowanej Piosenki wystąpiłaś 2014 roku. I od razu zajęłaś pierwsze miejsce w kategorii dziecięcej. Przypomnijmy, że o tamtym Twoim zwycięstwie zdecydowało jury nie byle jakie: Ewa Błaszczyk, Urszula Dudziak, Agata Passent, Krystyna Prońko, Justyna Steczkowska, Magda Umer, Jacek Cygan, Jan Kanty Pawluśkiewicz i Zbigniew Preisner.

– To był pierwszy wielki festiwal, do którego się zgłosiłam. Miałam wtedy 11 lat. Tamto zwycięstwo bardzo umocniło moją wiarę w siebie. Ale, kiedy odbierałam Statuetkę Zaczarowanego Ptaszka, popłakałam się z żalu.

– Dlaczego?

– Było mi potwornie przykro. Zdałam sobie sprawę, że, jako laureatka, w kolejnym Festiwalu Zaczarowanej Piosenki będę mogła wystąpić dopiero za parę lat. Zresztą nie ja jedna reagowałam w taki sposób na Rynku w Krakowie. Konkurs wokalny fundacji pani Ani Dymnej to coś znacznie więcej, niż festiwal. To również tygodniowe, cudowne warsztaty wokalne pod opieką profesjonalistów, fantastyczni ludzie, wspaniali muzycy. Dlatego tak bardzo żal rozstawać się z tą zaczarowaną atmosferą. Myślę, że początkiem tej dobrej energii jest pani Ania Dymna. Od niej to ciepło i dobro promieniuje, przechodzi na innych. Dzięki temu, zamiast zaciekłych, negatywnych w emocjach rywalizacji, na Festiwalu Zaczarowanej Piosenki tworzą się przyjaźnie, a potem zostają piękne wspomnienia. Nie jestem odosobniona w tej opinii. W 2014 roku zaśpiewałam w duecie z Markiem Piekarczykiem, przed rokiem – z Michałem Szpakiem. Obu panów i ich życzliwość wspominam z wielkim sentymentem. Naprawdę.

Z Markiem Piekarczykiem podczas finału 10. Festiwalu Zaczarowanej Piosenki, fot.: Gabriela Szewczyk

– Czy to sukces na krakowskim Rynku Głównym sprawił, że, w 2015 roku, postanowiłaś wystąpić w telewizyjnym talent show „Mali Giganci”?

– Skoro zajęłam pierwsze miejsce na tak znaczącym festiwalu w Krakowie, to doszłyśmy z mamą do wniosku, że jakiś potencjał we mnie drzemie i należy kontynuować tę muzyczną drogę. Mama była dużym wsparciem w rozwijaniu moich muzycznych pasji. Od dzieciaka uczyła mnie, że pracą, cierpliwością i pokorą można osiągać bardzo wiele. To ona wpoiła mi również, że marzenia się nie spełniają. Marzenia się spełnia.

– Spełniasz je.

– Udało mi się odnieść kilka sukcesów. Również za granicą. W 2014 roku, w Monachium, na 19. Festiwalu „Razem we wspólnej Europie”, zdobyłam drugie miejsce, a także Nagrodę Publiczności, wykonując w języku niemieckim utwór Maryli Rodowicz „Diabeł i raj”. Dwa lata później, w Festiwalu Kultury Dzieci i Młodzieży w Hanowerze, zaśpiewałam „Keine Grenzen” i zdobyłam Grand Prix. Występowałam też w Ukrainie. Zajęłam tam pierwsze miejsce na Festiwalu „Złoty Ptak”.

– Jesteś piękną, radosną dziewczyną. Tymczasem dwukrotnie odnosiłaś sukcesy w konkursie Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko” dla utalentowanych wokalnie osób z niepełnosprawnościami.

– Mam celiakie, niedoczynność tarczycy, kruchość kości, niedobór witamin. Muszę bardzo uważać na to, co jem. Dokuczają mi potworne migreny. Wiem jednak, że wielu ludzi ma znacznie poważniejsze kłopoty ze zdrowiem. Nie uważam więc siebie za osobę niepełnosprawną pierwszego rzędu. Odskocznią od chorób jest dla mnie śpiewanie. Gdy nas wszystko przytłacza, dobrze jest oddawać się swojej pasji.

– Zdawałaś maturę. Co dalej?

– Teraz złapać chcę chwilę oddechu, by mieć czas na solidne przygotowanie się do egzaminów w Akademii Muzycznej. Nie wyobrażam sobie innej codzienności. Muzykę noszę głęboko w sercu.

– Czego życzyć Ci przed sobotnim występem w opolskich „Debiutach”?

– Chyba… połamania nóg. Będę przecież śpiewała, stojąc na scenie.

Rozmawiał Wojciech Szczawiński

Może Cię zainteresować

Podnosić na duchu

25.04.2024

Gościnami jutrzejszego programu „Anna Dymna – Spotkajmy się” będzie Patrycja Łatka z mamą Urszulą. Pani Patrycja, tegoroczna maturzystka, mimo zmagań z artrogrypozą, jest obiecującą sportsmenką.

„Dolina” przyciąga dobrych ludzi

19.04.2024

„Słowo »podopieczny« oznacza, że ktoś znajduje się pod naszą opieką. Musi więc być ważny w naszym postrzeganiu, rozbudzać w nas serdeczne odruchy, zrozumienie, głęboką zdolność do współodczuwania. Taka opieka to szczególna troska o psychiczny oraz fizyczny dobrostan drugiego człowieka” – zaznacza Małgorzata Cebula, wicedyrektorka ośrodka terapeutyczno-rehabilitacyjnego „Dolina Słońca” w Radwanowicach.

Dołącz do newslettera