Muzycka groła, że hej!
Jedni tańczyli, drudzy pląsali, a jeszcze inni się kolebali. Usiedzieć nikt nie był w stanie. Układy choreograficzne tworzono w parach i pojedynkę. Tak radośnie energetyzującego finału naszego wczorajszego koncertu charytatywnego z okazji święta miłości nie dało się przewidzieć.
Trudno pojąć, czy przyczyną niezwykle spontanicznego zachowania publiczności była wszechobecna energia miłości, czy nastrój nadchodzących walentynek, czy też pozytywne wibracje góralskiej muzyki w wykonaniu zespołów Hajlandery, Białcanki, a w finale – Zakopowera. A może wszystkiego na raz? Kto wie. Pewne jest tylko to, że wiele osób z żalem opuszczało wczoraj wieczorem Filharmonię Krakowską. Wspaniała atmosfera koncertu „Groj, muzycko, groj! Miłość ceko na nos!” zapewne bardzo długo pozostanie w ich pamięci.
Artystyczne wydarzenie, które rozpoczął Chór Chłopięcy Filharmonii Krakowskiej pod dyrekcją Lidii Matynian (przy fortepianie zasiadła Magdalena Żak de Carvalho), poprowadzili: Anna Dymna, Bogdan Tosza, dyrektor naczelny Filharmonii Krakowskiej, oraz poeta Bronisław Maj, wieloletni przyjaciel naszych walentynkowych koncertów. Co prawda pan Bronisław obawiał się, że, ze względu na zapalenie gardła, nie będzie w stanie do końca prowadzić wydarzenia, jednak głosu nie stracił nawet przez sekundę. Jego pogoda ducha oraz dowcip nieraz rozbudzały śmiech pośród publiczności.
– Kiedy w jakiejś góralskiej piosence znalazłam słowa „Miłość ceko na nos!”, zaczęłam rozumieć, że kryje się w nich wielka prawda – mówiła przed koncertem Anna Dymna. – Miłość zawsze na nas czeka. Jak pisała poetka Emily Dickinson: „Miłość jest wszystkim, co istnieje”. Musimy ją tylko zobaczyć, odkryć w sobie i świecie. Bywa, że tę miłość otrzymujemy, a innym razem dzielimy się naszą miłością z innymi, tak jak dzisiaj, kiedy pomagamy artystom znajdującym się w bardzo trudnej sytuacji życiowej. O Magiczne Przedmioty na tegoroczną aukcję zwróciliśmy się również do ludzi reprezentujących różne opcje polityczne. Wielu z nich odpowiedziało pozytywnie na naszą prośbę. Przecież miłość to jest coś, co znajduje się ponad wszelkimi ideologiami, walkami czy nawet nienawiściami. Wspieranie ludzi nigdy nie może być wmanipulowane w politykę. Pomaga się potrzebującym bez pytania o to, jakie mają przekonania albo w co wierzą. Każdy człowiek jest godny szacunku przez sam fakt, iż jest człowiekiem.
Na towarzyszącą koncertowi aukcję Anna Dymna przekazała wielką, góralska ciupagę, butelkę własnoręcznie sporządzonej nalewki, a także dwustronny rysunek autorstwa Wiesława Dymnego (dokładnie wczoraj przypadała 39. rocznica śmierci artysty). Po dość długo trwającym podbijaniu ceny, przedmioty ofiarowane przez aktorkę uzyskały cenę 3600 złotych. Za 4000 złotych wylicytowano wyjątkowy dar wolontariuszy fundacji „Mimo Wszystko”: pióro wieczne „Mały Książę”, wykonane – na specjalne zamówienie, w liczbie jednego egzemplarza – w pracowni Przemysława Marcińskiego (do pióra dołączono szklaną różę, film Marka Osborne’a „Mały Książę” i egzemplarz „Małego Księcia” Antoine’a de Saint-Exupéry’ego, z 1958 roku, który ukazał się nakładem Instytutu Wydawniczego PAX).
Prawdziwie wielkie emocje, a przy tym oklaski, towarzyszyły licytowaniu przedmiotów ofiarowanych przez polityków: premier Beatę Szydło, którą Anna Dymna serdecznie pozdrowiła ze sceny, życząc prezes Rady Ministrów szybkiego powrotu do pełni sił; rysunku przekazanego przez prezydenta Andrzeja Dudę, wiecznych piór Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego. Wysokie ceny uzyskano również za szwajcarski zegarek Krzysztofa Pendereckiego, pióro Andrzeja Sapkowskiego, obraz Jana Kantego Pawluśkiewicza, a także za apaszkę Agaty Kornhauser-Dudy. Najwyższą cenę podczas aukcji – 5000 złotych – osiągnął puchar Kamila Stocha. Trofeum to nasz dwukrotny mistrz olimpijski wywalczył przed paroma tygodniami w Zakopanem. Ogółem aukcja przyniosła 43500 PLN.
Pomaganie daje radość, a pomagać trzeba z radością. Niedzielny wieczór w Filharmonii Krakowskiej pokazał to w pełnej krasie. Pośród emocji, oklasków i tańców w rytm folkowego brzmienia, nie zapominano jednak o tych, dla których zorganizowano to artystyczne wydarzenie: chorego na stwardnienie rozsiane Andrzeja Brandstattera, który krzewi od lat góralską kulturę, współzałożyciela zespołu Krywań i Hawrań; Adama Moszumańskiego – zmagającego się z chorobą Parkinsona gitarzysty basowego i wiolonczelisty, m.in. członka zespołów Anawa oraz Wawele, a także kompozytora i muzykologa Macieja Negreya, który, lecząc się onkologicznie, samotnie opiekuje się dwoma chorymi synami.
Koncertowi „Groj, muzycko, groj! Miłość ceko na nos!” towarzyszyły słowa ks. prof. Józefa Tischnera: Miłość sama w sobie jest „nie do pojęcia”, ale dzięki miłości możemy „pojąć wszystko”. Tak właśnie jest…
Wojciech Szczawiński
Czytaj także:
Papież Franciszek pomaga nam pomagać
Prezydencki rysunek też pójdzie „pod młotek”
Kamil Stoch dla naszych artystów