fbpx

Aktualności

Najważniejsza jest autentyczność

27.05.2019

„Nie na tym ta sztuka polega, że ktoś umie połączyć tekst z muzyką, nawet ma dobry słuch muzyczny i całość poprawnie zaśpiewa” – mówi Irena Santor, opiekunka artystyczna Festiwalu Zaczarowanej Piosenki.

– Z początkiem XXI wieku, mimo transformacji społeczno-ustrojowych, osoby z niepełnosprawnościami wciąż tkwiły na obrzeżach polskiej rzeczywistości. Czy nie miała Pani wtedy wahań co do otoczenia artystyczną opieką ogólnopolskiego festiwalu piosenki z ich udziałem?

– Żadnych. Kiedy tylko dowiedziałam się, że fundacja Ani Dymnej zamierza zorganizować profesjonalny konkurs dla takich wokalistów, natychmiast przyklasnęłam temu pomysłowi z ogromną radością. Jest dla mnie honorem ponad zasługi, że, od piętnastu już lat, mogę uczestniczyć w tym niezwykłym wydarzeniu.

Z Julią Zawrzykraj (zwyciężczynią FZP w kat. dzieci z 2018 r.) i Bartłomiejem Peszukiem (zwycięzcą FZP w kat. dzieci z 2017 r.) na planie teledysku „Piosenko, leć”, fot.: Jarosław Praszkiewicz

– Wielu młodych ludzi, podobnie jak uczestnicy Festiwalu Zaczarowanej Piosenki, ma artystyczne ambicje, dobrze śpiewa. Odnoszą nawet sukcesy w telewizyjnych talent show. Ale szybko słuch po nich ginie. Dlaczego?

– Może dlatego, że w profesjonalnej piosence nie liczy się tylko poprawność wykonania. Najważniejsza jest autentyczność przekazu, własny język sceniczny. To wielka umiejętność. Dzisiaj mamy inne czasy. Moje pokolenie estradowe musiało pracować – tak to określę – bardzo siermiężnie. Nie mieliśmy przecież dostępu do światowych wzorców. Po swoim pierwszym występie na festiwalu w Sopocie bardzo zamarzyłam sobie, by być wolną słuchaczką w szkole dramatycznej. Pragnęłam dowiedzieć się, jak aktorzy mówią, akcentują, jak znajdują puenty. Zależało mi na tym, by na scenie nie tylko odśpiewywać słowa, lecz tworzyć też własny, wyrazisty przekaz. Wiedziałam również, że muszę „odkleić się” od nawyków muzyki ludowej, których nabrałam będąc w zespole Mazowsze.

– Mimo że Irena Santor była już w tamtym czasie znaną i cenioną piosenkarką, nadal chciała doskonalić swój warsztat. 

– Naturalnie. Ale nie wyrażono zgody, bym była wolną słuchaczką w Warszawskiej Państwowej Szkole Dramatycznej. Sama więc studiowałam lektury, które obowiązywały w tej uczelni. Byłam też na przykład bardzo szczęśliwa, kiedy dyrektor Janusz Warmiński pozwolił mi śpiewać w chórkach w „Kramie z piosenkami”, który realizowano w warszawskim Teatrze Ateneum. Mogłam tam podglądać pracę aktorów, uczyć się od nich tonacji, interpretacji. Całe życie dążyłam do tego, żeby w piosenkach odnajdywać własną prawdę i móc ją przekazywać publiczności. To wcale nie jest łatwe.

– Pamiętam Pani przejęcie w chwili, kiedy, w 2016 roku, w koncercie finałowym 12. Festiwalu Zaczarowanej Piosenki na Rynku Głównym w Krakowie, Aleksandra Bogucka zaśpiewała „Walc Embarras”.

– Wielokrotnie słuchałam tego utworu wykonywanego poprawnie, „po nutkach”… Wszystko się zgadzało. Tylko po co? Nie na tym ta sztuka polega, że ktoś umie połączyć tekst z muzyką, nawet ma dobry słuch muzyczny i całość poprawnie zaśpiewa. Jeśli nie uchwyci się intymnej atmosfery „Walca Embarras”, to śpiewanie tego utworu jest zbyteczne. Tymczasem Ola Bogucka naprawdę mnie poruszyła. W jej przekazie był sens, prawda o tym, czym jest ten walc, te wspomnienia, ta mgiełka balu, zakochania oraz jakie to wszystko ma znaczenie w jej życiu. Zaśpiewała czysto, rytmicznie pięknie. Tego rodzaju liryczny utwór najtrudniej jest zinterpretować, bo to wymaga dotknięcia duszy. Wtedy, na Rynku w Krakowie, odczuwałam ogromne wzruszenie oraz satysfakcję.

Od 2003 r. Irena Santor i Anna Dymna otwierają finał Festiwalu Zaczarowanej Piosenki na Rynku Głównym w Krakowie, fot.: Agnieszka Ożga-Woźnica

– Nierzadko bycie osobą niepełnosprawną postrzegane jest jeszcze w naszym kraju jako przeszkoda w zaistnieniu w takich przestrzeniach jak na przykład aktywność estradowa.

– To niemądry, nonsensowny stereotyp. Chwała Annie Dymnej i fundacji „Mimo Wszystko”, że go obalają. Przecież fakt, że ktoś nie posiada ręki, nie widzi albo porusza się na wózku nie oznacza, że nie może być znakomitym wokalistą. Istotne jest jednak, by osoby z niepełnosprawnościami same nie czuły się gorsze i nie bały otwierać na świat. Muszą dawać sobie szansę na uczestniczenie w życiu społecznym. Dlatego gorąco je zachęcam do udziału w takich projektach jak Festiwal Zaczarowanej Piosenki. Dzięki tego rodzaju wydarzeniom na lepsze zmienia się nasz świat.

– Ale niektórzy obawiają się porażki.

– Zawsze należy dawać sobie szansę. Wielu laureatów Festiwalu Zaczarowanej Piosenki jest tego znakomitym przykładem. Nie od razu przecież odnosili sukces w finale tego konkursu. A koncert na Rynku Głównym w Krakowie wart jest tego, żeby na niego czekać.

– „Niech Pan Bóg da Annie Dymnej zdrowie, a ludzie – pieniądze, by mogła dalej organizować to niezwykłe wydarzenie” – powiedziała Pani po zakończeniu 1. Festiwalu Zaczarowanej Piosenki w 2005 roku.

– Nadal ten apel podtrzymuję. Co więcej – dzisiaj pragnę go wypowiedzieć z większą mocą.

– W tym roku artystyczny projekt Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko” obchodzi jubileusz. Jakie refleksje odnajduje Pani w związku z 15-leciem Festiwalu Zaczarowanej Piosenki?

– Noszę w sercu wiele dobrych wspomnień i wspaniałych przeżyć. Ten festiwal, z roku na rok, rozwija się, potęguje twórczą radość. Niech zatem trwa do końca świata, a nawet jeden dzień dłużej. On musi trwać, ponieważ jest szczególny i bardzo potrzebny.

Rozmawiał Wojciech Szczawiński

 

 

Może Cię zainteresować

Podnosić na duchu

25.04.2024

Gościnami jutrzejszego programu „Anna Dymna – Spotkajmy się” będzie Patrycja Łatka z mamą Urszulą. Pani Patrycja, tegoroczna maturzystka, mimo zmagań z artrogrypozą, jest obiecującą sportsmenką.

„Dolina” przyciąga dobrych ludzi

19.04.2024

„Słowo »podopieczny« oznacza, że ktoś znajduje się pod naszą opieką. Musi więc być ważny w naszym postrzeganiu, rozbudzać w nas serdeczne odruchy, zrozumienie, głęboką zdolność do współodczuwania. Taka opieka to szczególna troska o psychiczny oraz fizyczny dobrostan drugiego człowieka” – zaznacza Małgorzata Cebula, wicedyrektorka ośrodka terapeutyczno-rehabilitacyjnego „Dolina Słońca” w Radwanowicach.

Dołącz do newslettera