fbpx

Aktualności

Nie widząc oglądać świat

16.03.2019

Muzyka fascynuje ją od dziecka. Ukończyła dwa kierunki studiów wyższych. Mówi pięcioma językami. Uwielbia podróżować. Mimo że nie widzi od urodzenia, czuje się szczęśliwa, bo znajduje się w miejscu, w którym chciała być.

Rozmowa z Katarzyną Nowak, laureatką 3. Festiwalu Zaczarowanej Piosenki

– Jak wspomina Pani występ na krakowskim Rynku Głównym w czerwcu 2007 roku?

– W Festiwalu Zaczarowanej Piosenki brałam udział trzykrotnie: w pierwszej, drugiej i trzeciej edycji. To była cudowna przygoda.

– Nie zniechęcił Panią brak nagrody w 2005 roku i kolejnym?

– Atmosfera festiwalu jest tak fantastyczna, że za nagrodę można uznać sam udział w koncercie półfinałowym i finałowym, a także, w poprzedzających finał, profesjonalnych warsztatach wokalnych. Jestem wdzięczna Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko” za to, że nie tylko pomaga ludziom zagrożonym wykluczeniem, ale też zmienia społeczny wizerunek osób chorych oraz niepełnosprawnych. Festiwal Zaczarowanej Piosenki jest tego najlepszym przykładem. W 2007 roku zajęłam w tym konkursie trzecie miejsce. Na finałowej scenie wspierał mnie Zbigniew Wodecki. Śpiewaliśmy utwór „Z tobą chcę oglądać świat”.

Ze Zbigniewem Wodeckim podczas 3. Festiwalu Zaczarowanej Piosenki

– Czy tytuł piosenki nie wprawiał Panią w dyskomfort?

– Nie. Przecież świat można oglądać na wiele sposobów. Na przykład sercem. Duet z panem Zbigniewem wspominam z ogromnym sentymentem. Śpiewanie z nim odbierałam jako w pełni partnerskie. Czułam też, że wspólnie dzielimy się i cieszymy tą piosenką. To była niezwykle ekscytująca chwila. Potem docierały do mnie opinie, że niezwykłość naszego duetu było nie tylko słychać, ale też widać. Zresztą występ w 3. Festiwalu Zaczarowanej Piosenki przełożył się na kolejną moją radość. Stało się nią wydanie książki „12 kropel życia”.

– Pozycja ta to budująca opowieść o tym, jak – dzięki wytrwałości i pomocy najbliższych – można pokonać ograniczenia wynikające z niepełnosprawności.

– Roman Kawecki, współautor „12 kropel…”, zobaczył mój występ na krakowskim Rynku. W wyniku naszej późniejszej rozmowy wpadł na pomysł napisania ze mną książki. A gdy ta została wydana, stało się tak, że, po spotkaniu promocyjnym w instytucie pedagogiki, zaproponowano mi poprowadzenie seminarium dla studentów. Następnie – pracę dydaktyczną na Uniwersytecie Wrocławskim. Moje życie zawodowe ma więc niejako początek w Festiwalu Zaczarowanej Piosenki. Korzenie mojej obecnej pracy, w fundacji „Wygrajmy Razem”, również tkwią w tym konkursie wokalnym.

– Łukasz Baruch, prezes fundacji „Wygrajmy Razem” w Dąbrowie Górniczej, nieraz podkreślał, że ta niewielka organizacja pozarządowa powstała w wyniku przyjaźni kilkorga przyjaciół, którzy poznali się podczas Festiwalu Zaczarowanej Piosenki.

– To prawda. Spotkaliśmy się podczas finału konkursu na krakowskim Rynku Głównym. Działamy od października 2010 roku. Podczas X Śląskiej Gali nasza działalność została uhonorowana „Lodołamaczem 2015”, za wyjątkową aktywność na polu rehabilitacji społeczno-zawodowej osób niepełnosprawnych.

– Znakomicie posługuje się Pani językiem angielskim, francuskim, niemieckim i rosyjskim, a przy tym posiada dyplom kulturoznawstwa oraz filologii polskiej…

– Ale to muzyka jest moją największą pasją. Skończyłam szkołę muzyczną pierwszego i drugiego stopnia. Pracę magisterską na kulturoznawstwie również pisałam w bloku muzycznym. Tę wiedzę wykorzystuję również dzisiaj.

Zajęcia baśnioterapii, fot.: archiwum prywatne Katarzyny Nowak

­­– Proszę wytłumaczyć, jak osoba niewidoma radziła sobie na polonistyce. Przecież takie studia to przede wszystkim poznawanie tysięcy książek.

– Przynajmniej jednej na dzień. Początki łatwe nie były. Nieraz przeżywałam chwile zwątpienia, kiedy spotykałam się z materiałami niedostosowanymi do moich potrzeb. Na przykład, gdy przygotowałam referat, nie mogłam przecież posługiwać się notatkami. Całości uczyłam się więc na pamięć. Dopiero gdy byłam w połowie drugich studiów, na uczelniach pojawili się pełnomocnicy osób niepełnosprawnych. Wcześniej wszystko sama negocjowałam z wykładowcami. Gdyby nie wielka miłość rodziców, ich ogromne wsparcie, a przede wszystkim wiara we mnie, to, być może, bym się poddała. To oni czytali mi pozycje literatury staropolskiej. W tamtym czasie audiobooki nie były jeszcze rozpowszechnione.

– Rozumiem, że Katarzyna Nowak jest kobietą ambitną. Czy, posiadając rozległe, humanistyczne wykształcenie oraz zdolności lingwistyczne, nie marzy się Pani praca na przykład w bogatej korporacji? Przecież na Zachodzie zatrudnianie osób z niepełnosprawnościami w tego rodzaju firmach nie jest niczym osobliwym.

– To nie dla mnie. Wiadomo, jak funkcjonują korporacje, jakie są w nich ścieżki kariery, nierzadko „po trupach”, na zasadzie wzajemnego „wygryzania” się współpracowników, „rozpychania łokciami”: stres, przemęczenie, niezdrowe ambicje, a w konsekwencji wypalenie zawodowe. Zupełnie nie widzę siebie w takim miejscu. Tymczasem to, czym zajmuję się obecnie, daje mi ogrom satysfakcji. Uważam, że znajduję się w miejscu, w jakim zawsze chciałam być.

­– To znaczy?

­– W fundacji „Wygrajmy Razem”, w ramach projektu MOON, czyli „Miej Obraz Osoby Niewidomej”, prowadzę zajęcia integracyjne w przedszkolach i szkołach. Współpracuję również z placówkami oświatowymi we Wrocławiu. Dydaktyka dzieci zawsze mnie interesowała, a muzyko- i baśnioterapią fascynowałam się już podczas studiów. Jestem teraz po prostu szczęśliwa, kiedy rozumiem, że młodzi ludzie są zainteresowani przygotowanymi i prowadzonymi przeze mnie zajęciami, że uczestniczą w nich z żywiołowym entuzjazmem. Albo: gdy wycofany chłopiec z zespołem Aspergera powoli otwiera się przede mną, zaczyna zadawać mi pytania. Mam głębokie przekonanie, że takiej satysfakcji nie przynosi zatrudnienie nawet w największej międzynarodowej korporacji.

W trakcie koncertu „Zaczarowanego Radia Kraków, fot.: archiwum prywatne Katarzyny Nowak”

– Jedną z Pani pasji są podróże. A przecież podróżujemy po to, by zobaczyć nieznane nam miejsca…

­– Oczywiście, trudno mi wyobrazić sobie niektóre obiekty, przestrzenie albo zabytki. Niezwykłość świata poznaję jednak innymi zmysłami. Na przykład, kiedy odwiedzałam miejski bazar w jednym z krajów orientalnych, mogłam słyszeć rozmaite dźwięki, poczuć różnorodne zapachy, smaki. Miałam też możliwość porozmawiania z ludźmi, którzy znajdowali się na tym bazarze. Takie rozmowy są fascynujące, szczególnie w krajach, które nie znajdują się w europejskim kręgu kulturowym.

­– Jakie kraje Pani odwiedziła?

– Czechy, Austrię, Gruzję, Armenię, Albanię, Czarnogórę, Kosowo, Macedonię, Serbię, Hercegowinę, Węgry, Grecję, Hiszpanię, Portugalię, Gibraltar, Maroko, Islandię, Egipt, Jordanię ­ – niełatwo mi wyliczyć. W liceum uczęszczałam do klasy z językiem angielskim oraz francuskim. Uczestniczyłam wtedy w wymianach szkolnych. Jeździłam do Francji i gościłam Francuzów we Wrocławiu. Brałam też udział w projektach realizowanych w Wielkiej Brytanii. Niebawem zamierzam ponownie odwiedzić Ziemię Świętą.

­– W jaki sposób jawi się Pani świat?

­– Jako ogrom różnorodności i, nieraz bardzo bolesnych, kontrastów.

­ ­– A o czym marzy Katarzyna Nowak, która w codzienności czuje się spełniona?

– Może tylko o tym, by móc jeszcze zaśpiewać w jakimś pięknym koncercie.

Rozmawiał Wojciech Szczawiński

 

 

 

Może Cię zainteresować

„Dolina” przyciąga dobrych ludzi

19.04.2024

„Słowo »podopieczny« oznacza, że ktoś znajduje się pod naszą opieką. Musi więc być ważny w naszym postrzeganiu, rozbudzać w nas serdeczne odruchy, zrozumienie, głęboką zdolność do współodczuwania. Taka opieka to szczególna troska o psychiczny oraz fizyczny dobrostan drugiego człowieka” – zaznacza Małgorzata Cebula, wicedyrektorka ośrodka terapeutyczno-rehabilitacyjnego „Dolina Słońca” w Radwanowicach.

Nowa organizacja życia

18.04.2024

Gościem jutrzejszego programu „Anna Dymna – Spotkajmy się” będzie Jakub Cukier, student historii na Uniwersytecie Wrocławskim, który choruje na cukrzycę typu I.

Dołącz do newslettera