fbpx

Aktualności

Nikt nie śpiewa jak oni

13.03.2020

Z sentymentem wspomina koncerty w Izraelu, Korei, Hiszpanii, Austrii, Niemczech, Szwajcarii, na Litwie, Bałkanach czy we Włoszech. Z 20-letniej pracy chórzystki czerpała ogrom satysfakcji. Dzisiaj, zawodowo, też realizuje się w pełni. Robi to przy osobach z niepełnosprawnością intelektualną, w naszej podkrakowskiej „Dolinie Słońca”.

Do 2012 roku Marta Łącka-Bert śpiewała w Chórze Polskiego Radia. Od  sześciu lat prowadzi zajęcia w ośrodku terapeutyczno-rehabilitacyjnym „Dolina Słońca” w Radwanowicach. Prócz codziennych zajęć, współpracuje przy tworzeniu spektakli teatru „Radwanek” i przygotowuje nasze poetycko-muzyczne spotkania integracyjne, czyli Wierszobrania. Od dwóch lat zasiada w jury Ogólnopolskiego Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych Intelektualnie „Albertiana”.

– Mój 20-letni syn spogląda na mnie z dumą – mówi. – Cieszy się, że tak harmonijne przeszłam ze sceny muzyki oratoryjnej oraz operowej i odnalazłam satysfakcję w „Dolinie Słońca”. To, co tam robię, jest dla niego ważne. 24-letnia córka również mnie wspiera. Na przykład wtedy, kiedy wyjeżdżamy z podopiecznymi na koncerty.

W garderobie opery w Bregenz, podczas zmywania makijażu po „Królu Rogerze” K. Szymanowskiego

Po uzyskaniu tytułu zawodowego muzyka-wokalisty, nie widziała siebie w roli operowej solistki. Zawsze wolała pracę zespołową. Gdy, w 1992 roku, dowiedziała się o naborze do Chóru Polskiego Radia, długo się nie wahała. Przez kolejnych 20 lat praca w tym zespole stała się jej pasją. Topliwa barwa głosu, prezencja i komunikatywność pozwalały jej na udział w wielu międzynarodowych projektach muzyki oratoryjnej, operowej i kameralnej.  Repertuar Chóru Polskiego Radia był wszechstronny: od muzyki a cappella, poprzez klasyków, a na Kilarze czy Pendereckim skończywszy.

Jednym z ulubionych nagrań z tamtego okresu pozostał dla niej dwupłytowy album z muzyką Henryka Mikołaja Góreckiego, nagrany przez Chór Polskiego Radia. Uroczych wspomnień ma zresztą wiele: koncerty w malowniczym krajobrazie Jeziora Bodeńskiego, w Teatro Massimo w Palermo, występy na Litwie z muzyką Wojciecha Kilara… Najbardziej wyczekiwanym festiwalem był dla niej zawsze doroczny „Gaude Mater” w Częstochowie.

W 2012 roku  Chór Polskiego Radia przekształcił się w zespół projektowy. Chórzyści stracili etaty w Polskim Radiu.

–  Czasami życie nie pozostawia wyboru – wspomina. –Zaczęłam szukać innej pracy. Najpierw zatrudniłam się w biurze, korzystając z mojej biegłej znajomość języka niemieckiego. Czułam jednak, że to nie jest zajęcie dla mnie. Chciałam robić coś pod kątem wykształcenia. Odnalazłam się w „Dolinie Słońca”.

Występ w „Aidzie” Verdiego nad Jeziorem Bodeńskim to jedno z jej najlepszych wspomnień z 20-letniej pracy w Chórze Polskiego Radia

Kontakt z osobami z niepełnosprawnością intelektualną nie był dla niej czymś nowym. Parę lat wcześniej zrobiła kurs, również praktyczny, organizowany przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Posiadała uprawnienia terapeutki.

– Początkowo w „Dolinie Słońca” pracowałam na pół etatu, dwa razy w tygodniu – opowiada. – Po kilku miesiącach zaproponowano mi pełny wymiar godzin. Wtedy, razem z podopiecznymi, „rozwinęłam skrzydła”. Pokazaliśmy, że – z wielką radością – możemy uczyć się piosenek, wykonywać je i publicznie prezentować. Nie ograniczają nas ani ciała, ani umysły. Po prostu mamy takie brzmienie jakie mamy. To jest najcudowniejsze. Nikt nie śpiewa tak jak my.

Praca w „Dolinie Słońca” zmieniła jej perspektywę postrzegania satysfakcji z pracy. W Chórze Polskiego Radia odczuwała ją, gdy słyszała owacje, którymi nagradzano występy zespołu. Teraz jest inaczej.

– Zwyczajnie cieszę się, że mogę uczyć śpiewu, a moi podopieczni odnajdują sens oraz radość w nauce każdej zwrotki, wersa, nutki. Muzyka czy interpretacja piosenek pozwalają im wyrażać siebie. Widzenie tego jest dla mnie doświadczeniem niezwykłym, fantastycznym. Dostrzegam, jak, z próby na próbę, z wielką determinacją, pokonują kolejne ograniczenia. Odczuwam więc sporą satysfakcję, kiedy przysłuchuję się temu, co razem wypracowujemy. Występujemy podczas każdych Wierszobrań, kiedy słucha nas również Anna Dymna. Dawaliśmy też koncerty w kościele w Zabierzowie i u ojców karmelitów w Krakowie. W Radiu Kraków nagraliśmy pierwszy singiel. Nakręciliśmy również teledysk. Jesteśmy z tego bardzo dumni. Nasz zespół naprawdę wypada pięknie. Ta świadomość daje mi napęd do tego, by każdego dnia odczuwać entuzjazm w „Dolinie Słońca” – podkreśla.

Kiedy rozpoczynała pracę w radwanowickim ośrodku, w życiu prywatnym nie wiodło się jej najlepiej. Odnalazła jednak inspirujące ukojenie.

– Z niektórymi podopiecznymi szybko nawiązałam dobry kontakt – wspomina. – Otworzyli się przede mną, zaufali mi. „Tak mi przykro, bo ciocia nie dzwoni do mnie już od paru lat”, słyszałam od któregoś. Ktoś inny zastanawiał się przy mnie, czy jego bliscy jeszcze żyją. Słuchając smutnych zwierzeń od ludzi ciężko chorych, niepełnosprawnych i tak naprawdę odrzuconych, a nawet piętnowanych przez sporą część społeczeństwa, człowiek zmienia perspektywę patrzenia na własne problemy. Dostrzega wtedy wartość każdego życzliwego gestu, każdego uśmiechu. Pomyślałam więc, że skoro podopieczni „Doliny Słońca” radzą sobie ze swoim bardzo trudnym losem, to ja też muszę postarać się radzić sobie z własnym. Nie mogę narzekać i użalać się nad sobą.

Z podopiecznymi podczas koncertu kolęd w kościele w Zabierzowie

Marta Łącka-Bert nie potrafi konkretnie uzasadnić, dlaczego należy wspierać dorosłe osoby z niepełnosprawnością intelektualną, podopiecznych Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”. Twierdzi, że o dawaniu im pomocy decyduje najpewniej poziom wrażliwości. Są przecież również tacy, którzy uważają, że nie ma znaczenia, iż nasi podopieczni, pozbawieni zajęć terapeutycznych, zostaną pozamykani w pokojach. Będą tam bezradnie kiwać się pod ścianami. Aż do śmierci.

Wojciech Szczawiński

Fot.: archiwum prywatne M. Łąckiej-Bert

Podaruj 1% naszym podopiecznym 

Może Cię zainteresować

Spotkania, które dają siłę

26.07.2024

„Kiedy przebywam z podopiecznymi naszej »Doliny Słońca« w Radwanowicach albo Warsztatu Terapii Zajęciowej w Lubiatowie, zawsze otwierają się we mnie zdumiewające przestrzenie poczucia radosnego autentyzmu życia. Takie spotkania od lat dają mi siłę” – wyznaje Anna Dymna.

Nie tylko dla najmłodszych

22.07.2024

Po raz drugi zapraszamy na polanę przed budynkiem Warsztatu Terapii Zajęciowej w Lubiatowie. 24 lipca, czyli w najbliższą środę, Anna Dymna, Krystian Durman i Krzysztof Orzechowski będą czytać tam klasyków poezji dziecięcej.

Dołącz do newslettera