fbpx

Aktualności

Obrazki z Lubiatowa, cz. I

10.04.2019

Lubiatowo – niewielka, popegeerowska wieś w województwie pomorskim, z jednym tylko przystankiem autobusowym, część Nadmorskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu. Uroków tej miejscowości letnicy tłumnie nie odkryli. Ale z roku na rok przyjeżdża ich tutaj coraz więcej.

W miejscu, w którym tablica drogowa wyznacza koniec osady, zaczyna się rozciągać kilkusethektarowy las. Stąd droga prowadzi do dziewiczej plaży Bałtyku. Dawniej był to obszar zamknięty. Usytuowano tu jednostkę wojsk rakietowych. Dzisiaj, pośród strzelistych sosen, wznosi się biały, dwukondygnacyjny budynek Warsztatów Terapii Zajęciowej. Jego powierzchnia użytkowa to ponad 1000 metrów kwadratowych.

W miejscu, w którym tablica drogowa wyznacza koniec osady, droga prowadzi do budynku warsztatów

– Od wielu lat spędzam wakacje na Wybrzeżu – mówi Anna Dymna. – W Lubiatowie wyczuwa się magię. Pomyślałam, że ta piękna przestrzeń mogłaby również służyć osobom niepełnosprawnym. W telewizyjnym programie „Spotkajmy się” niejednokrotnie słyszałam od moich rozmówców, że, chociaż raz w życiu, chcieliby zobaczyć morze, położyć się na piasku, pooddychać leśnym powietrzem, ale nie mają na to najmniejszych szans. Kiedy założyłam fundację, przyszło mi do głowy, że może udałoby się przejąć w Lubiatowie, opuszczony przez wojska rakietowe, obszar i wybudować na nim ośrodek dla osób niepełnosprawnych. Plan był taki, że najpierw powstaną tam warsztaty terapeutyczne, a potem ośrodek wypoczynkowo-rehabilitacyjny dla osób niepełnosprawnych z całej Polski. Kiedy budowa warsztatów była w połowie ukończona, z Warszawy nadeszła widomość, że mamy wstrzymać inwestycję, ponieważ to miejsce brane jest pod uwagę jako lokalizacja elektrowni atomowej. Po konsultacjach, między innymi z premierem, postanowiłam, że budowa warsztatów zostanie ukończona. Gdybyśmy z wszystkiego zrezygnowali, byłoby to marnotrawstwem ogromnych społecznych pieniędzy. Wyszłam z założenia, że, nawet gdyby w Lubiatowie taka elektrownia rzeczywiście miała powstać, nastąpi to dopiero za kilkanaście lat. Przez ten okres warsztaty mogą służyć ludziom niepełnosprawnym z terenu gminy Choczewo, którzy, niestety, nie mają dostępu do takiej terapii, jaka ma miejsce w Krakowie, Warszawie czy innych dużych miastach.

***

Warsztaty zainaugurowały działalność w listopadzie 2014 r. Są jedyną taką placówką w gminie Choczewo i okolicy. Funkcjonują w nich pracownie: przyrodniczo-gospodarcza, komputerowo-poligraficzna, rękodzieła artystycznego i ceramiczno-papiernicza. Celem zajęć jest przygotowanie uczestników warsztatów  do aktywności zawodowej, a także kształtowanie w nich poczucia własnej wartości, postaw prospołecznych, obowiązkowości i odpowiedzialności za powierzone działania. Korzystają też tutaj z rehabilitacji oraz ze wsparcia psychologa. Placówkę – dzięki środkom pozyskanym z odpisów 1% podatku – wybudowała Fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko”.

W listopadzie 2014 r. Anna Dymna i Justyna Kępka, kierownik WTZ w Lubiatowie, powitały pierwszych uczestników warsztatów

–  Kiedy w 2004 roku zapytano mnie, czy jest możliwe, by na terenie, opuszczonym przez jednostkę wojsk rakietowych, powstał ośrodek dla osób niepełnosprawnych, miałam wątpliwości – przyznała obecna na uroczystości otwarcia warsztatów nadleśniczy Ewa Rogaczewska. – Jedynym gwarantem, że może się to udać, była Anna Dymna. Dzisiaj, w prezencie dla ciebie, Aniu, przynieśliśmy sadzonkę cisa pospolitego, gatunku, który w Polsce wymaga opieki. Myślę, że dasz temu drzewu podobną opiekę do tej, jaką otaczasz osoby niepełnosprawne.

***

Krzysztof ma pięćdziesiąt lat. Potrącił go samochód. Parę miesięcy mężczyzna był w śpiączce. Od tamtej pory porusza się na wózku. Ma kłopoty z pamięcią, mową i tylko jedną sprawną rękę. W głowę włożono mu tytanową płytkę. W warsztatach uczęszcza do pracowni rękodzieła artystycznego. Igłą tkacką wykonuje prace przypominające gobeliny. Bez tego zajęcia samotnie przesiadywałby w domu. I pewnie marnował sobie zdrowie.

Terapeuci mówią, że posiada artystyczny zmysł. Jest uparty, cierpliwy. Do skutku obmyśla, jak samemu coś zrobić. Świetnie radził sobie również w pracowni ceramiczno-papierniczej. Jego twórczość ozdabia hol i biuro warsztatów. Goście, którzy odwiedzają placówkę, czasami kupują te prace. A Krzysztof ma satysfakcję. Długo jednak nie umiał zaadoptować się w warsztatach. Był wycofany, zarówno w stosunku do terapeutów, jak i kolegów. Uważał, że osoby z niepełnosprawnością intelektualną albo schorzeniami psychicznymi to nie jest towarzystwo dla niego. Dzisiaj tak nie myśli. Kiedy zobaczył, że, nawet w pracowni gospodarstwa domowego, radzi sobie ze sprzątaniem albo zrobieniem kanapek, odzyskał wiarę w siebie, polubił świat.

W warsztatach funkcjonują pracownie: przyrodniczo-gospodarcza, komputerowo-poligraficzna, rękodzieła artystycznego i ceramiczno-papiernicza

26 września 2018 roku Krzysztof przeżył jedną z najbardziej niezwykłych chwil w swoim życiu. W Krakowie reprezentował WTZ w Lubiatowie podczas obchodów 15-lecia działalności Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”. W tym dniu dotarł na szczyt „K2”. Jego twarz promieniała dumą. Świadectwo zdobycia Kopca Kościuszki wręczyli mu wybitni himalaiści: Kinga Baranowska, Krzysztof Wielicki i Ryszard Pawłowski.

***

Justyna Kępka pracuje w warsztatach od chwili ich uruchomienia. Jest kierownikiem placówki. Ma blisko trzydziestoletnie doświadczenie w zawodzie. Podkreśla, że w takim miejscu liczy się nie tylko dobra atmosfera, empatia, wrażliwość i wzajemna akceptacja. Przede wszystkim istotne jest to, by uczestnicy angażowali się w zajęcia. Niektórzy z nich pracują chętnie. Inni mają skłonność do leniuchowania. Albo: stają się aktywni dopiero wtedy, gdy chcą zasłużyć na wyjście do kina bądź udział w atrakcyjnej wycieczce. Mimo niepełnosprawności fizycznych, odmiennych możliwości emocjonalnych czy intelektualnych, są ludźmi z krwi i kości. Posiadają zalety, wady, towarzyskie preferencje… – jak każdy. Zdarza się, że bardzo kombinują, by wymigać się od obowiązków. Terapeuci nie mogą dawać sobą manipulować. Muszą stawiać wymagania, być konsekwentni. Nigdy też nie wiadomo, kiedy uczestnik warsztatu będzie miał gorszy dzień albo, przykładowo, napad padaczki. Podczas prowadzenia zajęć należy zachowywać nieustanną czujność, mieć oczy „z każdej strony głowy”. Taka praca, przez osiem godzin dziennie, wyczerpuje fizycznie i psychicznie.

Część naszych podopiecznych z Lubiatowa wraz z terapeutami przed budynkiem warsztatów

– Nie każdy uczestnik warsztatów chce pracować i postępować zgodnie z regulaminem. Jednak wszyscy lubią przychodzić do naszego ośrodka. Przyzwyczaili się do tego, że nie muszą już bezczynnie przesiadywać w domu, że mają tutaj kolegów, mogą zjeść posiłek, że pamiętamy o dniu urodzin każdego z nich, obchodzimy święta i że każdy może porozmawiać o swoich problemach z psychologiem. Czasowy bądź trwały zakaz przychodzenia do warsztatów jest największą karą dla naszych podopiecznych – zaznacza Justyna Kępka.

***

Regulamin warsztatów kadra tworzyła wspólnie z podopiecznymi. Wywieszono go w widocznym dla wszystkich miejscu, w przestronnym, jasnym holu, tuż obok pracowni przyrodniczo-gospodarczej, niedaleko stolików, przy których każdego dnia – w samo południe – kadra zjada z podopiecznymi posiłek. Zasad jest trzydzieści trzy. Na przykład: „Nie wolno kłócić się”, „Nie wolno krzyczeć”, „Nie przychodzimy na zajęcia pod wpływem alkoholu (osoba, która złamie ten zakaz, będzie odwieziona do domu na własny koszt)”, „W czasie zajęć nie korzystamy z telefonu – przeszkadza to w pracy innym”, „Nie krytykujemy i nie wyśmiewamy się z innych”, „Pamiętamy, że o każdym problemie można porozmawiać z psychologiem albo instruktorem. Dyskrecja zapewniona”, „Przyznajemy się do zmęczenia – zgłaszamy chęć odpoczynku instruktorowi”, „Należy regularnie się kąpać (w domu albo w warsztatach) i zakładać czyste ubranie”. Punkt 33. mówi o tym, że regulamin może być poszerzany.

***

Patrycja Zarzeczna-Dampc pracuje w warsztatach jako psycholog. Twierdzi, że wszyscy żyją tutaj jak wielka rodzina. Ale wspomina też, że kiedy, zaraz po studiach, rozpoczęła tę pracę, musiała głęboko przemyśleć całą nabytą wiedzę. Nie zawsze teoria sprawdzała się w praktyce. Wiele osób nie ma pojęcia o życiu osób z niepełnosprawnościami w takich miejscowościach jak Lubiatowo – że można jeszcze tak żyć… w XXI wieku.

Taka praca daje radość

Kiedy w marcu 2015 roku, kilka miesięcy po otwarciu placówki, uczestnicy WTZ po raz pierwszy przyjechali do Krakowa na uroczystą galę 15. Ogólnopolskiego Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych Intelektualnie „Albertiana”, przeżyli ogrom emocji. Wszystkich zachwyciły neobarokowe wnętrza Teatru im. Juliusza Słowackiego, zwiedzanie zabytków, wielkomiejski gwar. Dla wielu z nich była to pierwsza podróż poza obszar gminy Choczewo. Odkrywali nowy świat. Obserwowali go z zapartym tchem i radością. Chwilami nie wiedzieli, jak w tym świecie powinni się zachować. Na przykład podczas obiadu w restauracji pytali szeptem opiekunów, czy mogą zjeść zieleninę, która przyozdabiała ich talerze. Stare dzieje… Od tamtej pory wielokrotnie odwiedzali Kraków, Gdańsk, nawet Warszawę. Dzisiaj w świecie są już obyci.

***

Witold ma trzydzieści lat. Razem z mamą, siostrą i chorym bratankiem mieszka w czworakach po nieistniejącym już pegeerze. Justyna Kępka mówi, że, wbrew pozorom, mężczyzna potrafi być bystry. Cechuje go nawet dowcip abstrakcyjny. Problem w tym, że jest leniwy, rozpuszczony. W warsztatach ma na grupę demoralizujący wpływ.

Dzisiejszego przedpołudnia, naznaczona niepełnosprawnością intelektualną, twarz Witolda promieniej radością. Ale mowa jego ciała podpowiada, że czuje się zawstydzony. Siedząc na wysłużonej wersalce w niewielkim, bardzo skromnie urządzonym, lecz schludnym pokoju, co jakiś czas parska śmiechem, wydaje z siebie niezrozumiały dźwięk.

Prezentacja prac w Filharmonii Kaszubskiej, podczas wydarzenia „Sztuka bez barier” organizowanego przez Fundację Zdrowia ESCO

Justyna Kępka i Patrycja Zarzeczna-Dampc przyjechały do domu Witolda, by porozmawiać z jego mamą. Sprawa jest poważna. Mężczyzna nie stosuje się do regulaminu ośrodka. Nie chce współpracować, przeszkadza w zajęciach.

– Dlaczego tak się zachowujesz? – zwraca się do syna pani Maria.

– He, he… – pada odpowiedź. Najwyraźniej pytanie potęguje w Witoldzie skrępowanie. Dalej jednak maskuje je uśmiechem. Nie potrafi komunikować się słowami.

– Widzisz, Witku, nie ostrzegałyśmy cię na darmo – odzywa się łagodnie, lecz stanowczo Patrycja Zarzeczna-Dampc. – Mówiłyśmy, że jeśli nie zmienisz zachowania, to będziemy musiały poważnie porozmawiać z twoją mamą. Warsztaty mają przygotować cię do pracy. A jeżeli tego chcesz, musisz stosować się do zasad. Przecież w każdym biurze albo fabryce obowiązuje regulamin postępowania. Prawda?

– He, he…

– Wituś zasypia na kanapie podczas zajęć, budzi się, zjada kanapkę. Potem zaczyna przeszkadzać, później znowu się kładzie i śpi – relacjonuje Justyna Kępka. – Za to potrafi być uroczy, gdy do ośrodka przyjeżdżają goście. Kiedy odjadą, znowu robi swoje. A przecież umie być grzeczny. Wówczas wszyscy go chwalą.

Kierownik WTZ wspomina czerwiec 2017 roku. Witold i pani Maria byli wtedy gośćmi specjalnymi wieczornego koncertu „Tylko miłość” na krakowskim Rynku Głównym, który kończył 14. Ogólnopolskie Dni Integracji „Zwyciężać Mimo Wszystko”. Wydarzenie retransmitował Program 2. Telewizji Polskiej. Kiedy Anna Dymna zapytała na scenie, czy Witek lubi przyjeżdżać do warsztatów i czy słucha instruktorów, dwukrotnie usłyszała: „Tak”.

Damian prezentuje swoją pracę przygotowaną na aukcję charytatywną „Choinki Jedynki” Programu I Polskiego Radia

– Cała Polska to, Wituś, słyszała – przypomina Justyna Kępka. – A pani Ania Dymna niedługo do nas przyjedzie. Ciekawe, co jej wtedy powiesz…

Witold co chwilę zamyka oczy, jakby chciał przekonać siebie, że znajduje gdzieś daleko i nie bierze udziału w spotkaniu.

– Witek, ty tu jesteś! – pani Maria strofuje syna. – Powiedz no, dlaczego tak się zachowujesz. To, że rano wstaniesz, weźmiesz odkurzacz i zaczniesz sprzątać nasz dom, nic ci nie pomoże. Przecież rozumiesz, co panie mówią… Nie patrz na mnie… Ja ci nie pomogę… Co będziesz robił, gdy cię wyrzucą z warsztatów? Całe dnie na podwórku przyjdzie ci stać. Bo dokąd pójdziesz? Mówiłam ci, ostrzegałam: jak się nie poprawisz, to będziesz siedział w domu…

– He, he…

– A pamiętasz, Wituś, ile razy Agnieszka przez ciebie płakała, jak Agata i Jurek są na ciebie źli, razem z całą grupą rękodzieła artystycznego, bo niszczysz ich prace. Pościągałeś ze ściany zdjęcia zrobione przez kolegów. I zamierzałeś je pozjadać. A ile razy zdarzało się, że Bożenka umyła podłogę, a ty ją, celowo, brudziłeś? Takie zachowanie powoduje, że nikt cię nie będzie lubił – zaznacza Justyna Kępka.

– Hy, hy…

– Co „hy, hy”? Witek, otwórz oczy – pani Maria, już nieco podniesionym głosem, apeluje do syna.

Kadra WTZ decyzję podjęła. Ze względu na niewłaściwe postępowanie, Witold będzie brał udział w zajęciach jedynie we wtorki oraz w czwartki. Justyna Kępka zaznacza jednak, że jeżeli mężczyzna zmieni zachowanie, to bus z Lubiatowa znowu będzie przyjeżdżał po niego codziennie. Być może Witold zasłuży nawet wtedy, by pojechać z całą grupą na jedną z tych fajnych wycieczek. Na przykład do kina albo zoo.

– Witku, zawrzyjmy układ – mówi psycholog. – Kiedy w najbliższy wtorek przyjedziesz rano do warsztatów, od razu udasz się na gimnastykę, a potem na zajęcia w pracowni komputerowo- poligraficznej. To będzie pierwszy twój krok ku poprawie. Zgoda? Zrobimy zdjęcia, jak grzecznie pracujesz. Pokażemy je potem twojej mamie, by była z ciebie dumna.

– He, he…

Witold uważnie przysłuchuje się tym słowom. Nie jest już zakłopotany.

Wojciech Szczawiński

„Obrazki z Lubiatowa”, cz. II

Zobacz wideo

Może Cię zainteresować

„Dolina” przyciąga dobrych ludzi

19.04.2024

„Słowo »podopieczny« oznacza, że ktoś znajduje się pod naszą opieką. Musi więc być ważny w naszym postrzeganiu, rozbudzać w nas serdeczne odruchy, zrozumienie, głęboką zdolność do współodczuwania. Taka opieka to szczególna troska o psychiczny oraz fizyczny dobrostan drugiego człowieka” – zaznacza Małgorzata Cebula, wicedyrektorka ośrodka terapeutyczno-rehabilitacyjnego „Dolina Słońca” w Radwanowicach.

Nowa organizacja życia

18.04.2024

Gościem jutrzejszego programu „Anna Dymna – Spotkajmy się” będzie Jakub Cukier, student historii na Uniwersytecie Wrocławskim, który choruje na cukrzycę typu I.

Dołącz do newslettera