fbpx

Aktualności

Po prostu miłość

28.08.2018

Poznali się, zakochali w sobie – prosto i zwyczajnie jak miliony kobiet i mężczyzn na tym świecie. Dziecięce porażenie mózgowe, z którym oboje się zmagają, nie przeszkadza przecież precyzyjnie myśleć, snuć marzeń, tęsknić albo pragnąć bliskości drugiego człowieka.

W ciągu 15 lat wsparliśmy leczenie, rehabilitację i edukację blisko 27000 osób w całej Polsce. Za tą liczbą kryją się konkretni podopieczni, np. rodzina państwa Górków – pięcioraczki z Brzeska, które, w 2007 r., przyszły na świat w dramatycznym stanie zdrowia, trzy miesiące przed wyznaczonym terminem porodu. W 2010 r. pomagaliśmy chorym i niepełnosprawnym powodzianom z Sandomierza i gminy Lanckorona, którym żywioł zabrał cały dobytek. Przed pięcioma laty wsparliśmy ukraińskich uchodźców z pogrążonego wojną Donbasu. A dwa miesiące temu pomogliśmy rugbistom na wózkach wyjechać na mistrzostwa świata do Sydney. Agnieszka i Grzegorz Sajnajowie – bohaterowie naszej wrześniowej wyprawy na „K2” – są jednym z przykładów celowości działań Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”. To także opowieść o miłości, która istnieje wbrew wszystkiemu.

Agnieszka i Grzegorz, w towarzystwie mamy, podczas przejażdżki dorożką po krakowskim Rynku

Parę lat temu, w telewizyjnym programie „Spotkajmy się”, rozmawiałam również z dwudziestodziewięcioletnią Agnieszką chorą na czterokończynowe porażenie mózgowe – wspomina Anna Dymna. –  Ta młoda kobieta przysłała do mnie list. Zależało jej, by wystąpić w mojej audycji i opowiedzieć publicznie o swojej wielkiej miłości. Długo się zastanawiałam, co tak bardzo chora dziewczyna, od urodzenia cierpiąca na porażenie mózgowe, walcząca z nieposłusznym, spastycznym ciałem, może wiedzieć o miłości pomiędzy kobietą i mężczyzną. Gdy zaczęłyśmy rozmawiać, początkowo nie mogłam jej nawet zrozumieć. Była ogromnie zdenerwowana. Kiedy się uspokoiła, powiedziała, że podczas pobytu na warsztatach terapeutycznych poznała o dziesięć lat starszego od siebie Grzegorza mieszkającego w Domu Pomocy Społecznej, będącego w dużo gorszym stanie niż ona. Zakochali się w sobie… (…) A kiedy Agnieszka powiedziała, że ten mężczyzna ją kocha, ponieważ się nią opiekuje, zapytałam: „Co ty bredzisz?! Wymagasz stałej opieki, a twój Grzesiu nie może się nawet samodzielnie ubrać i umyć. Jest więc chyba ostatnim człowiekiem, który mógłby ci pomóc”. „Jak to?! – Agnieszka odparła zdziwiona. – Przecież on się mną opiekuje! On o mnie myśli! Kiedy wracam od Grzegorza i, na przykład, pada deszcz, to mój chłopak martwi się, czy nie zmoknę. To jest najważniejsze, pani Aniu”. Wtedy zdałam sobie sprawę, że w słowach tej kobiety zawiera się coś nadzwyczaj autentycznego; że tak naprawdę w miłości najistotniejsza jest energia naszych myśli, bo to ona pozwala nam dostrzegać niezwykłość tego świata i drugiego człowieka[1].

***

Kiedy – pod koniec 2004 r. – nagrywano kolejny odcinek cyklu „Spotkajmy się”, w studiu TVP Agnieszce towarzyszył jej, siedmioletni wówczas, syn Mateusz.

Ten w pełni zdrowy i bardzo inteligentny chłopiec wszystkich na planie wzruszył tym, że kiedy zauważył, iż jego matka ma tremę, szepnął do niej: „Mamusiu, nie denerwuj się”. Opiekował się nią jak dojrzały mężczyzna[2] – opowiada Anna Dymna.

Agnieszka i Grzegorz podczas koncertu „Jeden świat” na krakowskim Rynku Głównym, fot.: Martyna Szulakiewicz

Agnieszka zaszła w ciążę w 1996 r. Początkowo jej sytuacja była nad wyraz skomplikowana. Musiała niejako wyrzec się Grzegorza. Zgodziła się na wszelkie warunki swojej rodziny, byle jej dziecko miało dobrą opiekę. Przez kilka lat nie mogła spotkać się z Grzegorzem i pokazać mu ich syna. Mateusz poznał ojca dopiero po emisji programu „Spotkajmy się”. Był bardzo dumny i szczęśliwy z faktu, że jego tata wreszcie się odnalazł.

***

W maju 2013 r. Agnieszka i Grzegorz wzięli ślub. Ceremonia odbyła się w kościele, wesele – w hotelu. Kobieta wspomina, że w sukni ślubnej, przyozdobionej różami, czuła się jak królewna z bajki.

W czerwcu następnego roku państwo Sajnajowie byli gośćmi specjalnymi 11. Ogólnopolskich Dni Integracji „Zwyciężać Mimo Wszystko” na krakowskim Rynku Głównym. W podziękowaniu za wieloletnie wsparcie, prócz kwiatów, ofiarowali Annie Dymnej niewielkie poduszki w kształcie serca, na których, podczas ceremonii zaślubin, znajdowały się ich obrączki.

Co prawda, w początkowym okresie nie spotkałam się z Grzegorzem, ale widziałam święty blask w oczach Agnieszki, kiedy opowiadała o swojej wielkiej miłości. Dlatego jej wierzyłam. Potem otrzymałam zdjęcie, na którym zobaczyłam ją, Grzesia i Mateusza – najszczęśliwszą rodzinę na świecie[3] – podkreśla Anna Dymna.

W tamtym czasie mieszkali jeszcze osobno. Ona – z rodzicami, on – w bydgoskim Domu Pomocy Społecznej „Promień Życia”. Ta nazwa dla Grzegorza to niejako nomen omen: mówi, że promień życia rzeczywiście tam odnalazł – w osobie Agnieszki.

Żeby móc spotykać się ze swoim chłopakiem, a potem małżonkiem, Agnieszka – posiłkując się balkonikiem – pokonywała 3 km. Dzień w dzień. Najpierw jechała autobusem, potem tramwajem. Dystans w jedną stronę przemierzała w godzinę. Do DPS-u przychodziła około 9.00, wychodziła przed 17.00.

***

Podziękuj za cierpienie
Czy umiesz czy nie umiesz
Bez niego nigdy nie wiesz
Ile miłość kosztuje

– te słowa ks. Jana Twardowskiego wybrzmiały szczególnie mocno podczas koncertu „Jeden świat”, który, przed dwoma laty, wieńczył  nasze 13. Ogólnopolskie Dni Integracji „Zwyciężać Mimo Wszystko”. Bohaterami wydarzenia byli: całkowicie sparaliżowany Janusz Świtaj, Anna Krupa, która urodziła się bez rąk, poruszający się na wózku, cierpiący na nieuleczalną chorobę neurologiczną artrogrypozę wielostawową Krzysztof Szymaszek, podopieczni z ośrodka „Dolina Słońca”, Warsztatów Terapii Zajęciowej w Lubiatowie, a także Agnieszka i Grzegorz Sajnajowie.

– Wystąpiłam w programie „Anna Dymna – Spotkajmy się” – opowiadała nasza podopieczna. – To pani Ania dodała mi odwagi. Pomogła porozmawiać z najbliższymi. Wreszcie mogłam spotkać się z Grzegorzem. Potem psycholog przygotował małego Mateusza na pierwsze spotkanie z ojcem. Przed trzema laty spełniło się moje największe marzenie, wzięliśmy z Grzesiem ślub. Jesteśmy szczęśliwi. Jesteśmy prawdziwą rodziną. Mieszkam teraz z Grzesiem w Domu Opieki Społecznej. Właśnie remontujemy i urządzamy pokój. Mateusz w tym roku zdał maturę, jest piękny, zdrowy, właśnie zaczął pierwszą pracę. Jest naszą dumą, radością i sensem życia.

Koncert na kilka chwil przerwał ulewny deszcz. Dla wielu osób nie miało to znaczenia. Stali wpatrzeni w scenę, zasłuchani w opowieści o sile miłości, marzeń, empatii, o potędze bycia razem…

– Bohaterów tego wydarzenia będę wspominała w najpiękniejszych snach – szepnęła w zamyśleniu Irena Santor, gdy koncert dobiegł końca.

Wojciech Szczawiński

Czytaj też:

15 bohaterów na nasze 15-lecie

To nie zaczęło się nagle

„My, kobitki, damy radę”

Anioł na „K2”

1% to siła milionów

Wyżej niż Korona Ziemi

„Spróbuj. Czemu nie?”

Dopóki będą, damy radę

Ich miejsce na ziemi

Wystarczy mieć głowę

Kobieta spełniona

[1] „Warto mimo wszystko”, Anna Dymna, Wojciech Szczawiński, SIW Znak 2017.

[2] Tamże.

[3] Tamże.

Może Cię zainteresować

Zdrowia, miłości, spokoju…

24.12.2024

„Czego Wam życzyć? Zdrowia, bo najważniejsze jest zdrowie. Ale jak będziemy zdrowi, to przede wszystkim życzę Wam miłości. Bo tak ważne jest, żeby mieć kogoś, komu się mówi: »Dobrze, że jesteś, kocham cię«. Życzymy więc Wam, żebyście mieli komu w te święta powiedzieć, żebyście o tym nie zapomnieli: »Dobrze, że jesteś«” – zaznacza Anna Dymna.

Dołącz do newslettera