fbpx

Aktualności

Podziękowanie za urodzinowe życzenia

23.07.2011

Szanowni Państwo, Przyjaciele! Czas mija konsekwentnie, nieuchronnie dla wszystkich, bezwzględnie i spokojnie. Nie da się go zatrzymać, nie można się przed nim schować, by nas nie zauważył i pobiegł do przodu w swoją nieskończoność. Choć czasem go oszukujemy i wydaje nam się, że o nas zapomniał, on jednak jest w nas i wokół. Bez względu na wszystko…

Wszystko przemija i rodzi się na nowo. Gdy miałam dwadzieścia kilka lat, na scenie mojego kochanego Starego Teatru – jako Kora w „Nocy listopadowej” – powtarzałam cieniutkim głosem dziewczynki słowa Stanisława Wyspiańskiego: „Umierać musi, co ma żyć…” Nadal brzmią one w mojej głowie, ale przemijanie mnie nie przeraża. Bolesne jest tylko takie odchodzenie nagłe, z zaskoczenia, całkowicie nieprzewidywalne, nieprzygotowane… Tak bardzo wydaje się nam niesprawiedliwe! Ale to jest los. Z tymi tajemnicami nagłych odejść nie da się wygrać… Trzeba nadal żyć.

Właśnie weszłam w siódmą dekadę życia. Nie jest to dla mnie żadna tragedia ani zaskoczenie. Jestem szczęśliwa, że właściwie – tam w środku – nic się we mnie nie zmieniło. Wstaję rano i cieszę się, że zaczyna się dzień. A przecież odczuwam wszystkie uciążliwości przemijania, konsekwencje wszystkich ekstrawagancji mojego niezwykłego, niebezpiecznego zawodu, intensywnego, niezdrowego, pełnego napięć, radości, tragedii  i wyzwań życia. Wiem, że już nie podskoczę jak niegdyś, nie poszaleję, nie zawsze dobiegnę.  Ale za to częściej się zatrzymuję i więcej widzę.

Nie mam siły gonić za podniecającymi skarbami, więc mogę częściej się zastanowić i zrozumieć.  Zaczęłam cenić i szanować czas, bo dziwnie się ze mną spoufalił  i codziennie mi przypomina, że wciąż biegnie i dla mnie nie będzie nieskończony. Dlatego bardziej niż w młodości kocham każdy dzień i cieszę się, że jest. Kiedyś o tym nie myślałam, a gdzieś w podświadomości miałam spokój i pewność istoty nieśmiertelnej, której czas nigdy nie dotknie.

Dostałam od Państwa setki pięknych życzeń, dobrych słów, uśmiechów, ale też upomnień, nagan – że nie walczę z czasem, że mu się poddaję, że się zmieniam, że nie zaprzedaję duszy, by ten czas przechytrzyć. Ale takie listy dostawałam już trzydzieści lat temu. Były w nich już wtedy ostre słowa: „Pani nie wolno się starzeć, pani ma być zawsze Anią Pawlaczką, Marysią Wilczur i Basią Radziwiłłówną…”, „Pani nie wolno, pani nie jest swoją własnością, pani ma być szczupła, gładka, piękna zawsze i już…”.

No ale czas mija. Gdybym mu wypowiedziała walkę – i tak z góry przegraną – toż przecież ona pochłonęłaby mnie całkowicie i nie miałabym już czasu żyć. A tyle jest rzeczy do zrobienia!  W dodatku poznałam wiele osób radosnych, pięknych i młodzieńczych, mimo że mają wiele lat, zmarszczki i siwe włosy. Emanuje z nich jakaś jasność i młodość nieprzemijalna, ta wieczna, która całkowicie oszukała czas. Znam też dwudziestoletnich starców znudzonych, skrzywionych, złych na wszystko… Cóż to więc jest ta młodość? Czy naprawdę tylko gładkie ciałko, szczupła sylwetka i elastyczne ruchy?

Zobaczyłam piękno i młodość prawdziwą, taką której nie niszczy ani choroba, ani ból, ani czas. I o taką młodość trzeba walczyć, takiej szukać i takiej zaprzedawać duszę. Uczyli mnie tego Zosia Jaroszewska, Jurek Bińczycki, Krzysiu Kolberger, ksiądz Józef Tischner, Szekspir, Jan Kochanowski i ks. Jan Twardowski oraz wielu mądrych, wspaniałych ludzi. Dzięki nim udaje mi się odnajdywać harmonię, spokój i sens słów naszego Ojca Św.: „To przemijanie ma sens, ma sens, ma sens!”.

Piszę to, by się wytłumaczyć jakoś, przeprosić, uspokoić tych, co mi współczują, których denerwuje moja postawa. Przepraszam i  zapewniam Państwa, że w środku nadal jestem Anią Pawlaczką i Marysią ze „Znachora”. Życie po tej drugiej stronie kopy lat jest równie piękne i fascynujące.

Szczególnie w ostatnich dniach jakoś mi radośnie! I to dzięki Waszym życzeniom. Dziękuję Wam za te wszystkie słowa… jest ich tak wiele i są przede wszystkim dobre. Wiecie, jakie to dla mnie ważne? Jakie mi one dają siły? Nie ma większego skarbu od życzliwych słów. Dziękuję wszystkim nieznanym mi osobiście Osobom prywatnym, moim Podopiecznym i Przyjaciołom, Wolontariuszom i Pracownikom mojej Fundacji, Przedstawicielom Władz i Instytucji oraz Mediom. Przecież to przede wszystkim dzięki krakowskim dziennikom i radiu dotarła do mnie taka ilość życzeń. BARDZO WAM WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ!!!

Wierzę, że te dobre słowa wrócą do Was ze zdwojoną siłą i przyniosą Wam szczęście. Życzę Wam zdrowia, miłości i wszelkiego powodzenia.

 

Mocno całuję – Anna Dymna

Może Cię zainteresować

Zdrowia, miłości, spokoju…

20.12.2024

„Czego Wam życzyć? Zdrowia, bo najważniejsze jest zdrowie. Ale jak będziemy zdrowi, to przede wszystkim życzę Wam miłości. Bo tak ważne jest, żeby mieć kogoś, komu się mówi: »Dobrze, że jesteś, kocham cię«. Życzymy więc Wam, żebyście mieli komu w te święta powiedzieć, żebyście o tym nie zapomnieli: »Dobrze, że jesteś«” – zaznacza Anna Dymna.

Najważniejsi są przyjaciele

19.12.2024

Gościem jutrzejszego programu „Anna Dymna – Spotkajmy się” będzie Arkadiusz Maniuk, muzyk karykaturzysta portretowy. U pana Arkadiusza zdiagnozowano nowotwór mózgu – oponiaka.

Dołącz do newslettera