Razem możemy więcej
„Budżety obywatelskie, prace Rad Dzielnic, NGO-sy to wielka wartość dla naszego miasta. Takie inicjatywy sprawiają, że Kraków staje się miejscem piękniejszym, zasobniejszym, coraz bardziej otwartym i dostępnym” – twierdzi, w udzielonym nam wywiadzie, Aleksander Miszalski, prezydent Krakowa.
– Anna Dymna, mówiąc o swojej działalności społecznej, zawsze wspomina mamę, która uczyła ją, że pomaganie potrzebującym jest równie naturalne jak oddychanie. Czy zaangażowanie polityczne Pana Prezydenta również wynika z wartości wyniesionych z domu rodzinnego? Czy jest motywowane pragnieniem zmieniania świata na lepszy? A może – wzorem niektórych – uznał Pan w młodości, że polityka to dobra przestrzeń do robienia kariery, zdobywania prestiżu oraz chełpienia się swoją władzą?
– (śmiech).

„Pragnę, aby Kraków trwale pozostał miejscem otwartym, dostępnym, tolerancyjnym, które sprzyja społecznej integracji” – mówi prezydent Aleksander Miszalski,
fot.: Marcin Gielzak
– Jak brzmi szczera odpowiedź?
– Proszę wybaczyć. Bardzo rozbawiło mnie Pańskie ostatnie pytanie. W żadnym razie nie traktowałem i nie traktuję polityki – również tej samorządowej – jako przestrzeni do robienia kariery. W latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia moi rodzice byli działaczami opozycji demokratycznej. Silnie angażowali się w ruch „Solidarności”. Zapewne od nich przejąłem skłonność do bycia społecznie aktywnym: czy to działając w szkolnym samorządzie, czy też podczas studiów, gdy tworzyłem między innymi stowarzyszenie „Forum dla Polski”. Działałem też na rzecz społeczności lokalnej. Angażowałem się na przykład w monitorowanie zieleni miejskiej, jakości jezdni, chodników, ścieżek rowerowych, boisk szkolnych, postulując zwiększenie ich liczby. Organizowałem debaty publiczne. Zawsze odnajdywałem coś, co można było w otoczeniu skorygować, ulepszyć. Z jednej strony chciałem zmieniać świat, z drugiej – organizować ludzi w większe społeczności. Przecież razem możemy zrobić więcej. Nawet tak prozaiczne działania, jak organizacja udanych imprez studenckich czy grupowych wyjazdów na narty, dawały mi poczucie satysfakcji i coraz głębsze przekonanie, że warto angażować się społecznie.
– Był Pan Prezydent w młodości buntownikiem?
– Jeśli dostrzegałem, że w moim otoczeniu coś nie działa właściwie, to tak. Brałem wtedy sprawy we własne ręce. Jednocześnie do angażowania się zachęcałem inne osoby. Zawsze kierowało mną poczucie, że zmiany na lepsze są możliwe, że da się je wprowadzać do zastanej rzeczywistości. I że w działaniu – nawet bardzo rozłożonym w czasie – ważna jest solidność oraz systematyczność. Nie wolno, mówiąc kolokwialnie, odpuszczać.
– Kraków skupia wiele organizacji pomocowych. Jak Pan Prezydent postrzega ich działalność?
– Mam świadomość, że są one niezwykle istotnymi elementami, które pracują nie tylko dla dobra naszej lokalnej społeczności. Podkreślam to, czerpiąc chociażby z własnego doświadczenia. Niestety, sporo nam jeszcze brakuje do tworzenia społeczeństw, które mają Skandynawowie, Holendrzy albo nawet Niemcy. Dlatego jestem wielkim zwolennikiem oddolnych inicjatyw oraz współpracy z krakowskimi organizacjami pozarządowymi. Budżety obywatelskie, Rady Dzielnic, NGO-sy to wielka wartość dla naszego miasta. Takie inicjatywy sprawiają, że Kraków staje się miejscem piękniejszym, zasobniejszym, coraz bardziej otwartym i dostępnym. Jednocześnie musimy pamiętać, że miejski budżet posiada ograniczenia. Jako prezydent, muszę dbać o dobro ogółu mieszkańców Krakowa, a nie – kosztem innych – skupiać się wyłącznie na wybranych grupach społecznych czy organizacjach. Jedną z moich obietnic podczas kampanii wyborczej w 2024 roku było powołanie w Urzędzie Miasta Krakowa pełnomocnika prezydenta do spraw organizacji pozarządowych. To się dokonało. Ten fakt również świadczy o tym, jakie znaczenie przykładam do działalności NGO-sów oraz współpracy z nimi. Wcześniej takiego pełnomocnika w Krakowie nie było.

W czerwcu 2024 roku Anna Dymna otrzymała tytuł Honorowej Obywatelki Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa, fot.: Andrzej Głuc
– Doktorat obronił Pan Prezydent na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Wie zatem doskonale, że ekonomia posiada bezwzględne prawa. Skoro każdy budżet jest ograniczony, to wszystkim pomóc nie sposób.
– Zgoda. Nie od razu można zaspokoić wszystkie potrzeby. Na pewno da się jednak dążyć do tego, by z każdym rokiem czy miesiącem coraz więcej potrzeb zaspokajać. Przy czym kluczem do sukcesu nie jest odpowiedź na pytanie: „Komu odebrać, by dać innemu?”. Sukcesem staje się pomnażanie tego, czym obecnie dysponujemy. Rozumiem to również z perspektywy przedsiębiorcy, który, przez dwadzieścia lat, prowadził własną firmę. W Krakowie należy tworzyć sprzyjające warunki dla rozwoju gospodarczo-społeczno-demograficznego. Wówczas łatwiej będzie się tu żyło również seniorom, osobom chorym, z niepełnosprawnościami. Wszystkim, którzy mają szczególne potrzeby.
– Łatwo powiedzieć.
– Niedawno odwiedziliśmy Kopenhagę, aby obejrzeć tamtejsze metro. Widzieliśmy, jak to miasto, które parę dekad temu borykało się z gigantycznym kryzysem gospodarczo-demograficznym, na powrót rozkwitło i bogaci się. Dlaczego w Krakowie nie ma być podobnie?
– Dzięki decyzji Pana Prezydenta, na Rynek Główny w Krakowie – po czterech latach – wraca koncert finałowy Festiwalu Zaczarowanej Piosenki. W tym roku odbędzie się siedemnasta edycja tego ogólnopolskiego, kilkuetapowego konkursu dla uzdolnionych wokalnie osób z niepełnosprawnościami.
– Bardzo mnie to cieszy. W listopadzie ubiegłego roku podpisaliśmy w tej sprawie stosowne porozumienie z Fundacją Anny Dymnej „Mimo Wszystko”, organizatorem konkursu. Jak wówczas zaznaczyłem, Festiwal Zaczarowanej Piosenki to prawdziwe święto talentu, pasji i odwagi. Ono inspiruje nas wszystkich. Przypomina też, że dostępność to nie tylko infrastruktura, ale również tworzenie przestrzeni dla marzeń oraz samorealizacji. We współpracy z fundacją pani Anny Dymnej, pozwolimy osobom z niepełnosprawnościami realizować ich pasje, prezentować talenty artystyczne, a także pokonywać bariery. Nie tylko te fizyczne. Także społeczne oraz mentalne. Pragnę, aby Kraków trwale pozostał miejscem otwartym, dostępnym, tolerancyjnym, które sprzyja społecznej integracji. I właśnie jednym z tego przykładów będzie czerwcowy koncert finałowy siedemnastej edycji Festiwalu Zaczarowanej Piosenki na naszym Rynku Głównym. Osoby z niepełnosprawnościami – jak każdy człowiek przecież – mają swoje ograniczenia. Ale te ograniczenia nie powinny kogokolwiek wykluczać ze wspólnoty. Należy więc stwarzać takie warunki, aby każdy czuł się tej wspólnoty pełnoprawną częścią. Festiwal Zaczarowanej Piosenki doskonale wpisuje się w tę ideę. Tego rodzaju inicjatywy należy zatem popierać, sprzyjać im.
– „Kraków to moje miejsce na ziemi, mój dom. Kocham Kraków. A kiedy otrzymałam honorowe obywatelstwo mojego miasta, zrozumiałam, że jest to miłość odwzajemniona. W Krakowie jest mnóstwo fantastycznych ludzi, którzy z zapałem chcą działać. Prezydent Aleksander Miszalski oddaje mojej fundacji Rynek Główny na finał Festiwalu Zaczarowanej Piosenki. Z kolei półfinały konkursu, dzięki dyrektorowi Michałowi Węgrzynowi, odbędą się w Ogrodzie Botanicznym UJ. Taka życzliwość daje ogromną siłę do działania. Ona zmienia świat. W Krakowie chce się żyć” – wyznała w jednym z niedawnych wywiadów Anna Dymna.
– Życzliwość to potężna siła. Podobnie wielką moc ma wspólne działanie. Wspomnę, że tytuł Honorowej Obywatelki Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa nasi radni przyznali Annie Dymnej jednogłośnie. Uhonorowali ją tym wyróżnieniem nie tylko za dorobek artystyczny, ale również wieloletnią działalność społeczną. Postawa pani Anny zasługuje na szacunek nas wszystkich. Powinna być ona wzorem do naśladowania nie tylko dla krakowian.

Anna Dymna i prezydent Aleksander Miszalski podczas podpisania umowy o współpracy przy organizacji tegorocznego Festiwalu Zaczarowanej Piosenki, fot.: Marcin Gielzak
– Rozmawiamy o ważnych społecznie sprawach. Przyzna Pan Prezydent, że wielu Polaków, w tym krakowian, jest już zmęczonych deklaracjami polityków. Również samorządowców. Niestety, nierzadko w naszej rzeczywistości potwierdzenie znajdują słowa Machiavellego, że w polityce liczy się jedynie skuteczność, nie moralność.
– Wcale tak nie uważam. Polityka może i powinna być moralna, a jednocześnie skuteczna. Nie trzeba brać łapówek, oszukiwać, dopuszczać się manipulacji. Podkreślałem to wielokrotnie. Oczywiście, w polityce – podobnie jak w życiu – czasami konieczne stają się kompromisy. One jednak nie mają nic wspólnego ze sprzeniewierzaniem wartości etycznych. Nieraz słyszałem, że nie nadaję się do polityki, bo jestem za uczciwy. To jednak ja zostałem wybrany na prezydenta Krakowa. To ja miałem rację. W kwestii moralności, na swojej politycznej drodze, niczego zarzucać sobie nie muszę.
Rozmawiał Wojciech Szczawiński