fbpx

Aktualności

Spotkania, które dają siłę

26.07.2024

„Kiedy przebywam z podopiecznymi naszej »Doliny Słońca« w Radwanowicach albo Warsztatu Terapii Zajęciowej w Lubiatowie, zawsze otwierają się we mnie zdumiewające przestrzenie poczucia radosnego autentyzmu życia. Takie spotkania od lat dają mi siłę” – wyznaje Anna Dymna.

– Obecnie spędza Pani wakacje nad Bałtykiem. Który raz z kolei Anna Dymna odwiedza polskie Wybrzeże?

– Niech policzę… Obecnie mam siedemdziesiąt trzy lata. Od dziesiątego roku życia jeździłam z rodzicami i braćmi do Dębek, pod namioty, gdy była to mała, cichutka wioska rybacka, bez asfaltowych dróg dojazdowych… najpiękniejsze dla mnie miejsce na świecie. Dorastałam. Świat wokół też się zmieniał. Gdy mój syn miał sześć lat – uciekając przed tłumami w rozkwitających turystycznie Dębkach – pierwszy raz pojechaliśmy do Kopalina, potem Lubiatowa. W tym roku jestem więc nad Bałtykiem chyba sześćdziesiąty trzeci raz. Znam tu każdą wioskę, plażę, wydmę, leśną ścieżkę. To prawdziwie magiczne miejsca. Dają mi one siłę, energie i nieustającą radość życia. Marzyłam, by tu właśnie stworzyć miejsce dla osób smutnych, chorych, z niepełnosprawnościami. Pokazać im, że również dla nich świat może być radosny i piękny. Udaje się powoli spełniać to marzenie.

Anna Dymna stoi na leśnej polanie

„Robię wszystko, co lubię. Jak taki pies, który został wypuszczony na wolność do lasu pełnego pięknych zapachów, widoków, niespodzianek. Nie bardzo jednak potrafię wytrwać w bezczynności” – mówi o swoich wakacjach Anna Dymna, fot.: Arkadiusz Śliwiński

– W jaki konkretnie sposób?

– W Lubiatowie, na terenie opuszczonym przez wojsko, moja fundacja „Mimo Wszystko” wybudowała Warsztat Terapii Zajęciowej „Spotkajmy się”.  Od 2014 roku służy on osobom z niepełnosprawnościami z terenu gminy Choczewo i Gniewino. Obecnie, w pobliżu warsztatu, budujemy ośrodek wytchnieniowy dla opiekunów osób z niepełnosprawnościami. Jest to inwestycja niezwykle potrzebna. Większość naszego społeczeństwa nie wie i nawet nie przeczuwa, z jakimi problemami borykają się tacy opiekunowie, w jakich żyją napięciach, osamotnieniu i częstym poczuciu bezradności. Ci ludzie, jak nikt inny, zasługują na życzliwość oraz opiekę. I odpoczynek w ciszy lasu, wśród śpiewu ptaków, szumu morza.  Wielokrotnie też słyszałam od moich rozmówców z telewizyjnego programu „Anna Dymna – Spotkajmy się”, że przed śmiercią chcieliby chociaż raz zobaczyć morze. Pomyślałam wtedy, patrząc na moje życie, że trzeba jakoś niwelować te niesprawiedliwości. Teraz, w Lubiatowie, stoi już pięć czteroosobowych domków. Obecnie je wyposażamy. Docelowo tych domków będzie dziesięć. Nie mogę powiedzieć, kiedy ośrodek ruszy. Niestety, od początku nad naszymi radosnymi i bardzo potrzebnymi działaniami w Lubiatowie ciąży jakieś fatum.

– Kilka lat temu całkowicie wstrzymano w tym miejscu inwestycje Pani fundacji.

– Gdy zaczęliśmy budować warsztat terapeutyczny, rozpoczęły się też tutaj wstępne badania terenu pod budowę elektrowni atomowej. Dlatego wstrzymywano nasze prace. Kosztowało nas to bardzo wiele wysiłku, by – mimo wszystko – doprowadzić do otwarcia placówki. Natomiast z planów budowy ośrodka wypoczynkowo-rehabilitacyjnego musieliśmy wtedy zrezygnować.

– Jak sytuacja przedstawia się obecnie?

– Wprawdzie wiemy już wreszcie, że elektrownia atomowa powstanie kilka kilometrów od nas, w Słajszewie. Ale teraz – dokładnie wokół naszego terenu – trwają intensywne prace nad powstawaniem na Bałtyku imponującej, jednej z największych w Europie elektrowni wiatrowej. Nasz spokojny, magiczny, uzdrawiający ciszą teren tętni warkotem wielkich spychaczy, tirów, koparek. Trwają odwierty i prace nad przeprowadzaniem pod dnem morskim, plażami, lasami kabli i przewodów. Płakać się chce. Ale rozumiem słowa, które wielokrotnie słyszałam, że najważniejsze jest bezpieczeństwo energetyczne kraju. Cieszę się, że za jakiś czas te prace ustaną i zapanuje tu znowu cisza. Warsztaty terapeutyczne działają nadal, a nasz ośrodek wytchnieniowy – wierzę w to – już niedługo przyniesie radość wielu ludziom.

Rzeźby z piasku wykonane przez Annę Dymną

Każdego roku na lubiatowskiej plaży Anna Dymna buduje smoki, fot.: archiwum prywatne aktorki

– W czasie wakacji spaceruje Pani brzegiem Bałtyku, kąpie się w morzu, wygrzewa na plaży…

– Robię wszystko, co lubię. Jak taki pies, który został wypuszczony na wolność do lasu pełnego pięknych zapachów, widoków, niespodzianek. Nie bardzo jednak potrafię wytrwać w bezczynności. Oczywiście, chwilę poleżę na plaży. Chodzę na długie spacery, pływam w morzu, buduję smoki z piasku. Godzinami spaceruję po tych pięknych, obfitych we wszelkie dobra, najpiękniejszych polskich lasach. Od przyjazdu nad morze, na początku lipca, codziennie spotykam się z uczestnikami naszego Warsztatu Terapii Zajęciowej w Lubiatowie. Kontakt z nimi jest dla mnie zawsze prawdziwą radością. Widzę, jak oni lubią to miejsce. Mają tu przyjaciół, koleżanki, kolegów, kochanych opiekunów. Tworzą wyjątkową rodzinę. Uczą się wspólnego działania, dyscypliny, odpowiedzialności, pracowitości. Naszych podopiecznych do siedziby warsztatów dowożą z terenu obu gmin dwa busiki. Potem terapeuci dokładnie przydzielają im zadania w pracowniach. W czasie letnich dni wytwarzane w warsztacie rękodzieło sprzedawane jest w małym sklepiku w lesie. Koszulki, mydełka, zakładki do książek, maskotki, poduszeczki, koszulki i piękne wyroby ceramiczne mają swoich fanów i nabywców. Za zdobyte w ten sposób pieniądze organizowane są wycieczki: do kin, teatrów, muzeów, a także wielkich miast, które otwierają świat przed uczestnikami warsztatu. A najważniejsze dla nich jest to, że sami sobie na te podróże i atrakcje zapracowują. Od kilku lat widzę, jak nasi podopieczni z Lubiatowa się zmieniają, ile umiejętności i radości życia odkrywają w sobie. Razem przygotowują posiłki, dbają o porządek. Miło patrzeć, jak są zżyci i z jak radosnymi okrzykami codziennie witają się w swoim „domu”. Oczywiście, czasami ktoś się z kimś pokłóci albo źle spojrzy na kolegę bądź koleżankę…

– … jak to w każdej, nawet najlepszej, rodzinie bywa.

Grupa uczestników WTZ z Anną Dymną

„Od przyjazdu nad morze, na początku lipca, codziennie spotykam się z uczestnikami naszego Warsztatu Terapii Zajęciowej w Lubiatowie. Kontakt z nimi jest dla mnie zawsze prawdziwą radością” – podkreśla Anna Dymna, fot.: Małgorzata Lange

– Gmina Choczewo to głównie tereny popegieerowskie. Kiedy pozamykano zakłady państwowe, działo się tutaj bardzo źle. Ludzie nie mieli pracy, pieniędzy, nierzadko popadali w marazm. Stali na skraju wykluczenia społecznego. W takich warunkach sytuacja osób z niepełnosprawnościami stawała się coraz bardziej dramatyczna, wręcz tragiczna. Siedziały one pozamykane w domach, pozbawione jakichkolwiek perspektyw na lepsze jutro. Dlatego postanowiłam, by moja fundacja „Mimo Wszystko”, na terenie zajmowanym niegdyś przez jednostkę wojsk rakietowych, wybudowała dla nich w Lubiatowie warsztat terapeutyczny. Wielkim nakładem starań i sił udało się to zrobić. Była to pierwsza i jedyna taka placówka w gminie Choczewo. Uruchomiliśmy ją w roku 2014. Kiedy teraz rozmawiam z uczestnikami warsztatu, wiem, że ta inwestycja miała wielki sens. Uczestnicy przyznają wprost, że warsztat radykalnie odmienił ich codzienność i bez zajęć w warsztacie tej codzienności już sobie nie wyobrażają.

– Zapewne są to dla Pani budujące wyznania.

– Naturalnie. Kilka dni temu płynęliśmy po Bałtyku wyjątkowym statkiem. Mój kolega z Narodowego Starego Teatru, Krystian Durman, pracuje na nim w okresie wakacji, jako pirat Kriss Sparrow. Krystian otrzymał zgodę jednego z właścicieli jednostki, Jerzego Olszewskiego z firmy Ustka-Tour, by uczestnicy naszego warsztatu wyruszyli w bezpłatny rejs jedynym pływającym po Bałtyku muzycznym statkiem Denega Łeba. Cóż to było za niezwykłe i radosne przeżycie! Trudno je wyrazić słowami. Dziękuję, panie Jerzy. Również świetnie się tam bawiłam. Kiedy przebywam z podopiecznymi naszej „Doliny Słońca” w Radwanowicach albo Warsztatu Terapii Zajęciowej w Lubiatowie, zawsze otwierają się we mnie zdumiewające przestrzenie poczucia radosnego autentyzmu życia. Takie spotkania od lat dają mi siłę. Oczywiście, nawet przez moment nie zapominam, że są to ludzie wymagający szczególnej uwagi, empatii, troski. Dlatego w takich chwilach zawsze myślę z wielką wdzięcznością o sponsorach oraz darczyńcach mojej fundacji „Mimo Wszystko”. Przecież ich zaufanie i życzliwość bardzo konkretnie zmieniają świat na lepszy i jaśniejszy.

Od lewej siedzą podczas czytania wierszy: Krzysztof Orzechowski, Anna Dymna, Andrzej Seweryn

Krzysztof Orzechowski, Anna Dymna i Andrzej Seweryn podczas tegorocznego spotkania z poezją Czesława Miłosza na polanie w Lubiatowie, fot.: Arkadiusz Śliwiński

– Niemal od początku funkcjonowania Warsztatu Terapii Zajęciowej w Lubiatowie tradycją Pani nadbałtyckich wakacji stały się wieczory poezji. Polana przed budynkiem warsztatów gromadzi wtedy kilkaset osób.

– Nie inaczej było w tym roku. Nasze ubiegłotygodniowe spotkanie z poezją Czesława Miłosza zatytułowałam „To lubię”. Wiersze, podobnie jak w ubiegłym roku, czytałam z Krzysztofem Orzechowskim oraz Andrzejem Sewerynem. Pogoda była piękna. Na polanie pojawiło się ponad dwieście osób. Również rodziny z dziećmi i psami. Obecne były władze gminy Choczewo, a także nowo wybrany rektor gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych, który wyraził chęć współpracy z naszymi warsztatami terapeutycznymi. Poezja Czesława Miłosza jest dla wielu osób niełatwa w odbiorze. Szczególnie dla tych, którzy słuchają jej po raz pierwszy. A jednak na polanie w Lubiatowie utworów naszego noblisty publiczność słuchała w ogromnym skupieniu i ciszy. Szum lasu, złote promienie słońca, błękit nieba, magiczne dźwięki klarnetu improwizowane przez Mario Jekę, głosy ptaków i słowa wielkiego poety wywoływały rzadko spotykany nastrój. W takiej przestrzeni poezja brzmi wyjątkowo, bardziej dociera do człowieka, coś w nim otwiera. Również my, aktorzy czytający wiersze, odczuwamy niezwykłą magię tych spotkań. Po zakończeniu wydarzenia, jak zwykle, rozmawialiśmy z publicznością. Usłyszałam wiele dobrych słów.

– Z kolei przedwczoraj odbyło się „Wierszobranie na polanie”. Czy publiczność również dopisała?

– „Wierszobranie na polanie” przygotowaliśmy dla dzieci, które licznie zjawiły się ze swoimi opiekunami. Przyszli też cudowni harcerze, a także osoby z niepełnosprawnościami. Frekwencja przerosła nasze oczekiwania. Było pewnie ponad trzysta osób. Tego dnia, od rana, pogoda nas jednak nie rozpieszczała. Zmuszeni więc byliśmy zrezygnować z czytania poezji na polanie. Wierszobranie odbyło się w przestronnym, jasnym holu budynku Warsztatów Terapii Zajęciowej. Nie pomieścił on całej publiczności. Część osób stała na dworze. Na szczęście, tuż przed rozpoczęciem spotkania,  znowu zaświeciło słońce. Razem z Krzysztofem Orzechowskim i Krystianem Durmanem, który specjalnie przyjechał z Łeby, czytałam wiersze Juliana Tuwima, Jana Brzechwy, Ludwika Jerzego Kerna, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Stanisława Jachowicza, Marii Kownackiej, Tadeusza Śliwiaka. Publiczność, znając niektóre utwory, dopowiadała strofy. Było uroczo. O tło muzyczne, brawurowo, zadbało małżeństwo państwa Sprawków. Pani Katarzyna grała na skrzypcach, a pan Darek na puzonie. Wyczarowywał nim również różne odgłosy przyrody. Po godzinie nasze czytanie i granie się skończyło. Potem każdy, kto miał ochotę, mógł wziąć do ręki mikrofon i zaprezentować dowolny, znany sobie utwór literacki.

Krzysztof Orzechowski, Anna Dymna i Krystianem Durman z mikrofonami w dłoniach pośród grupy dzieci

W minioną środę, w holu WTZ, Krzysztof Orzechowski, Anna Dymna i Krystian Durman czytali najpiękniejszą poezję dziecięcą, fot.: Arkadiusz Śliwiński

– Chętnych było wielu?

– Sporo. Tym bardziej, że nagrodą za występ był lizak oraz maskotka. Z podziwem, czułością i ze wzruszeniem przyglądałam się tym młodym ludziom. Niektórzy odważnie sięgali po mikrofon, inni byli onieśmieleni. Trzeba więc im było dodawać odwagi. Myślę, że dla wszystkich, również dorosłych, to wierszobranie stało się ekscytującym, radosnym przeżyciem. Przekonałam się po raz kolejny, że warto podejmować tego rodzaju działania. W nich kryje się moc, która rozjaśnia naszą rzeczywistość, dodaje nam sił. Oczywiście, podobnie jak w minionych latach, zadbaliśmy o to, by spotkanie z dziecięcą poezją w Lubiatowie miało również wymiar edukacyjny.

Rozmawiał Wojciech Szczawiński

 

Może Cię zainteresować

Zdrowia, miłości, spokoju…

24.12.2024

„Czego Wam życzyć? Zdrowia, bo najważniejsze jest zdrowie. Ale jak będziemy zdrowi, to przede wszystkim życzę Wam miłości. Bo tak ważne jest, żeby mieć kogoś, komu się mówi: »Dobrze, że jesteś, kocham cię«. Życzymy więc Wam, żebyście mieli komu w te święta powiedzieć, żebyście o tym nie zapomnieli: »Dobrze, że jesteś«” – zaznacza Anna Dymna.

Dołącz do newslettera