fbpx

Aktualności

Tym, którzy potrzebują miłości

17.02.2013

Udział światowych sław: mezzosopranistki Małgorzaty Walewskiej i maestro Jerzego Maksymiuka w koncercie „Miłość rodzi miłość”, który odbył się dzisiaj w Filharmonii Krakowskiej, najlepiej świadczy o artystycznym formacie tego wydarzenia. Nie o format w nim jednak chodziło, lecz o pomoc tym, którzy miłości ogromnie potrzebują.

– Od czterdziestu pięciu lat jestem aktorką – mówiła dziennikarzom przed koncertem Anna Dymna. – Znam wszystkie piękne i ciemne strony tego zawodu, los wielu artystów. Kiedy jesteśmy silni i zdrowi, oklaskuje się nas, komplementuje, odbieramy nagrody. Nasze zawody wymagają często wysiłku ponad siły, końskiego zdrowia i odporności psychicznej. Są niebezpieczne i kontuzjogenne. Aktor, muzyk, śpiewak operowy chory czy kontuzjowany jest po prostu wykluczony. Bywa, że nagle znika ze sceny i mało kto wie, co z nim się dzieje. Los moich kolegów, którzy chorują, staje się nieraz bardzo smutny. Wiem, jak to jest, ponieważ sama przechodziłam w życiu ogromnie trudne okresy, kiedy miałam wypadki samochodowe albo gdy spłonęło moje mieszkanie. Wtedy moi koledzy przy mnie byli, wspierali mnie. To mnie uratowało. Świadomość, że w takich chwilach nie jesteśmy sami, jest niezwykle ważna. Nie tylko dla artysty. Dla każdego człowieka. Powinniśmy więc zrobić wszystko, by nikt w takiej sytuacji nie był sam. Od lat wielu wspaniałych artystów bierze udział w projektach mojej fundacji. Są naprawdę kochani, a ich życzliwość pomaga nam działać z większą siłą i radością. Te koncerty z miłością w tle wymyśliliśmy właśnie z artystami Filharmonii Krakowskiej. Wszyscy jesteśmy tego dnia na scenie, bo chcemy pomóc kolegom, bo wiemy, jakie to ważne. Wieczne pióra na naszą aukcję przekazały znane i wybitne osobistości ze świata polityki oraz sztuki. Do piór dołączyli wiele pięknych słów. Aż serce rośnie! W takich chwilach wiem, że świat jest piękny, a ludzie naprawdę dobrzy. I jakoś łatwiej mi się żyje!

Koncert charytatywny na rzecz wspierania artystów w trudnej sytuacji życiowej Fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko” i Filharmonia Krakowska zorganizowały po raz piąty. „Miłość rodzi miłość” – brzmiało jego tegoroczne motto. Przy wygaszonych w sali światłach, niemal w mistycznej atmosferze, rozpoczęła go Małgorzata Walewska. Światowej sławy mezzosopranistka wykonała  – a cappella – „Amazing Grace”. Wydarzenie poprowadzili Anna Dymna i Bogdan Tosza, dyrektor naczelny i artystyczny Filharmonii Krakowskiej. Chór i orkiestra  krakowskich filharmoników wystąpiły pod batutą Jerzego Maksymiuka.

Publiczność usłyszała utwory Geogesa Bizeta („Habanerę” z opery „Carmen”), Arama Chaczaturiana („Walc” z baletu „Maskarada”), Gustava Mahlera (Adagietto z V Symfonii), Gioachina Rossiniego (uwerturę do opery „Włoszka w Algierze”), Camilla Saint-Saensa („Mon coeur s’ouvre à ta voix” z opery „Samson i Dalila”), Jules Masseneta („Medytacje” z opery „Thais”), Antoniego Dworaka (fragment „Tańców Słowiańskich”) i Giuseppe Verdiego („Va pensiero” z opery „Nabucco”). Wszyscy artyści wystąpili wczorajszego wieczoru kierując się jedynie szczytnym celem wydarzenia, nie pobierając za występ honorarium.

– Dokonałem specjalnego doboru utworów – tłumaczył Jerzy Maksymiuk. – Tym, który w sposób szczególny dedykuję beneficjentom koncertu od siebie, jest Adagietto Mahlera. Niesienie pomocy potrzebującym to coś bardzo wzniosłego, wręcz intymnego. Nie tylko ja wyczuwam tę podniosłość. Z wyjątkowości wieczoru zdają sobie sprawę wszyscy obecni tutaj muzycy. Proszę wierzyć, to naprawdę się czuje. „Mon coeur s’ouvre à ta voix”, czyli „Moje serce otwiera się na twój głos”, brzmi tytuł utworu Saint-Saensa. Właśnie tak, nasze serca otwierają się dzisiaj na tych, którzy potrzebują pomocy.

Beneficjentami wydarzenia stali się: cierpiąca na chorobę Huntingtona harfistka Joanna Ilnicka, aktorka Maria Zającówna-Radwan oraz aktor Ferdynand Kijak-Solowski. Artystki, ze względu na stan zdrowia, nie mogły być obecne w filharmonii. 91-letni Ferdynand Kijak-Solowski zajął miejsce w pierwszym rzędzie sali koncertowej.

– Informacja o tym, że na wsparcie ojca odbędzie się koncert, była dla nas ogromną i wzruszającą niespodzianką, niemal szokiem – mówiła ze łzami w oczach Alicja Sobolewska, córka aktora. – Chciałoby się powiedzieć: „Wreszcie ktoś o nas pomyślał”. Jesteśmy ogromnie wdzięczni Annie Dymnej, jej fundacji oraz wszystkim muzykom, którzy dzisiaj występują. Cała atmosfera robi oszałamiające wrażenie.

Na pomoc dla trojga artystów został przeznaczony dochód z „cegiełek” wstępu, a także poprzedzającej koncert aukcji piór, którą poprowadzili Anna Dymna i Bronisław Maj. Prezes Fundacji „Mimo Wszystko” nie mogła zostać w filharmonii do końca wydarzenia. Po zakończeniu licytacji udała się w pośpiechu do Narodowego Starego Teatru, by wcielić się w rolę Narcyzy Kalmitowej w „Chłopcach” Stanisława Grochowiaka.

Intencje osobistości naszego życia publicznego, które przekazały na aukcję swoje pióra, najlepiej wyraził chyba ks. infułat Jerzy Bryła. Do modelu Pelikana ze złoto-platynową stalówką załączył słowa: „Tę miłą mi pamiątkę przekazuję nowemu Właścicielowi, który nabył ją nie patrząc na jej wartość obiektywną – lecz z miłości do najbardziej potrzebujących pomocy chorych artystów”. Z kolei Wojciech Jagielski, pisarz, korespondent wojenny, wraz z piórem Waldman, przekazał zwycięzcy licytacji list. Napisał w nim: „Pomaganie innym to nie obowiązek, lecz przywilej i zaszczyt”.

Specjalne pióro ofiarowała na aukcję Małgorzata Walewska – pochodzące z sukni, w której tego wieczoru wystąpiła na scenie, pierwszej, jaką, w 2001 roku, zaprojektowała dla niej Ewa Minge. Kreacja, jak twierdzi śpiewaczka, przyniosła jej szczęście. W sukni tej Małgorzata Walewska występowała na wielu koncertach, m.in. podczas obchodów 25-lecia pontyfikatu Jana Pawła II w Toronto. Wtedy, prosto z Kanady, udała się na przesłuchanie do Metropolitan Opera. W Nowym Jorku otrzymała dwuletni kontrakt.

– Kocham Kraków i kocham pomagać – mówiła z niezwykła naturalnością i uśmiechem mezzosopranistka, która jest m.in. członkinią Honorowego Komitetu Rozwoju Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. – Jeśli tylko pozwala mi czas, biorę udział w wielu projektach charytatywnych. Inna rzecz, że wiem, jak to jest, gdy człowiek potrzebuje pomocy. Zasłabłam kiedyś na scenie, chorowałam. Występ podczas dzisiejszego wieczoru stał się dla mnie zaszczytem i wielką przyjemnością.

Do pióra ofiarowanego na aukcję Małgorzata Walewska dołączyła płytę zatytułowaną „Farny”, którą nagrała w kościele w Kazimierzu Dolnym. „Pod młotek” poszły też przybory do pisania należące do Ewy Błaszczyk, Krystyny Jandy, Janiny Ochojskiej, Janiny Paradowskiej, Bronisława Komorowskiego, Donalda Tuska, Radosława Sikorskiego, Jacka Rostowskiego, ks. kardynała Stanisława Dziwisza, Zbigniewa Preisnera, Jerzego Hoffmana, Krzysztofa Zanussiego, Andrzeja Seweryna, Michała Rusinka i wielu innych cenionych publicznie osób (pełna lista ofiarodawców znajduje się w katalogu aukcyjnym PDF załączonym pod tekstem). Efekt wczorajszej licytacji to kwota 35350 złotych.

W 1999 roku amerykański „Time” napisał o Małgorzacie Walewskiej, że to „jedna z gwiazd, które oświetlą Polsce drogę w następne tysiąclecie”. Wczorajszego wieczoru światło nadziei i miłości rozbłysło dla Joanny Ilnickiej, Marii Zającównej-Radwan i Ferdynanda Kijaka-Solowskiego. Dla trojga zmagających się z cierpieniem artystów zapalili je nie tylko Małgorzata Walewska, Jerzy Maksymiuk i krakowscy filharmonicy. Zrobili to przede wszystkim ci, którzy przyszli na koncert „Miłość rodzi miłość”. Wydarzenie przyniosło ogółem kwotę 50800 złotych.

Wojciech Szczawiński

Informacje o beneficjentach 5. koncertu charytatywnego „Miłość rodzi miłość”:

Joanna Ilnicka– absolwentka Akademii Muzycznej w klasie harfy. Urodziła się w 1949 roku. W 1972 została przyjęta do Opery Krakowskiej, jako chórzystka. Cztery lata później zaczęła pracę jako harfistka w Filharmonii Krakowskiej. Po blisko 30 latach na scenie jej pracę przerwała choroba Huntingtona

Maria Zającówna-Radwan – krakowska aktorka. Występowała m.in. w Teatrze Młodego Widza, Rozmaitości i Bagateli. Urodziła się w 1933 roku. Od 1975 jest aktorką Narodowego Starego Teatru. Grała m.in. w spektaklach Jerzego Grzegorzewskiego, Andrzeja Wajdy, Krzysztofa Warlikowskiego i Krystiana Lupy. Potrzebuje środków na leczenie i zabiegi pielęgnacyjne

Ferdynand Kijak-Solowski – aktor teatralny, miłośnik sztuki ludowej. Urodził się w 1922 r. Występował w krakowskich teatrach Młodego Widza, Rozmaitości, im. Boya-Żeleńskiego. Na scenie zadebiutował 20 września 1945 roku. Jest inicjatorem wielu wystaw dzieł sztuki ludowej. Mimo że ma już 91 lat, pomaga w opiece nad ciężko chorą żoną. Są małżeństwem od 69 lat

Może Cię zainteresować

Kobieta stoi na scenie. Widoczna jest od pasa w górę. Ma długie blond włosy i nosi okulary. Ubrana jest w białą koszulkę z wzorami kwiatów i szary fartuszek w podobne wzory. Mówi coś do mikrofonu umieszczonego na statywie przed nią. Kobieta w prawej ręce ma teczkę, a na lewej przewieszony duży wiklinowy koszyk. W koszyku są kolorowe kwiaty. W tle czarna kurtyna. Przypięte są do niej wycięte papierowe wzory w jesiennej tematyce.

Odczarowywanie niepogody

19.11.2024

Wczorajsze przedpołudnie spędziliśmy w podkrakowskiej „Dolinie Słońca”. Dzieliliśmy się poezją. Kolejna edycja wierszobrania zaowocowała pięknymi, zabawnymi, ale i wzruszającymi słowami. Wraz z gośćmi z zaprzyjaźnionych ośrodków oraz szkół skutecznie odczarowaliśmy niepogodę za oknami.

Dołącz do newslettera