Uznanie ich praw, cz. II
„Zawsze należy szukać rozwiązań dla uznania praw osób z niepełnosprawnością intelektualną do bycia istotami seksualnymi. Problem w tym, że w Polsce mamy najczęściej do czynienia z »gaszeniem pożarów«, a nie z edukacją, profilaktyką bądź popularyzacją wiedzy o antykoncepcji” – mówi dr Izabela Fornalik, pedagożka, psychoterapeutka i seksuolożka.
– Jaka jest rola oligofrenopedagoga albo terapeuty zajęciowego w kształtowaniu seksualności dorosłej osoby z niepełnosprawnością intelektualną, która trafia do placówki opiekuńczej?
– Kiedy taka osoba jest dorosła, to posiada już ukształtowane nawyki i umiejętności. Także braki. Zatem jeżeli w Warsztacie Terapii Zajęciowej przejawia ona zachowania ekshibicjonistyczne, nie przestrzega intymności bądź narusza granice innych, jest to najczęściej efektem zaniedbań z poprzednich lat. Jak wspomniałam, zachowania seksualne u takiej osoby należy kształtować od okresu dzieciństwa, czyli na zajęciach wczesnego wspomagania, w przedszkolu i szkole specjalnej. Popęd seksualny pojawia się przecież nie w wieku dwudziestu, trzydziestu lat, lecz gdy tych lat mamy dwanaście albo trzynaście. Wpajane wówczas modele zachowań będą dawały o sobie znać w późniejszym czasie. Dotyczy to również asertywności.
– W jakim sensie?
– Dzieje się prawidłowo, gdy osoba z niepełnosprawnością intelektualną jest uczona, że ma prawo wyrazić sprzeciw. Jednocześnie powinna szanować „nie” wypowiadane przez osoby z jej otoczenia. Ciągłe ugrzecznianie takiej osoby sprawi, że w dorosłym życiu zrobi ona wszystko, co jej się każe. Na przykład zawsze zdejmie spodnie, uniesie sukienkę lub podda się dotykowi nietrzeźwego wujka albo kuzyna. Problem w tym, że z jednej strony, deklarujemy pragnienie, by osoby z niepełnosprawnością intelektualną były jak najbardziej samodzielne i umiały stanowić o sobie. Jednak z drugiej, oczekujemy od nich przede wszystkim grzeczności oraz posłuszeństwa. Mają być „grzeczne” w wieku pięciu, dziesięciu, piętnastu, a także trzydziestu i czterdziestu lat. Bywa więc, że dorosła osoba z niepełnosprawnością intelektualną nie wie nawet, iż ma prawo wyrażać jakikolwiek sprzeciw.
– Zapewne inaczej relacje międzyludzkie kształtują się w Warsztatach Terapii Zajęciowej i placówkach dziennego pobytu, a inaczej w ośrodkach, gdzie osoby z niepełnosprawnością intelektualną trafiają na pobyt stały.
– Bez względu na to, czy uczestnik warsztatów wraca po zajęciach do rodziców, czy też przebywa stale w domu opieki społecznej, w kwestii intymności powinien przestrzegać tych samych zasad. Są koedukacyjne placówki opiekuńcze i ośrodki, gdzie przebywają osoby tej samej płci. Każde z tych miejsc stawia przed kadrą różne wyzwania. Celowo używam słowa „wyzwania”, a nie „problemy”. Byłam na przykład pytana, jak reagować w sytuacji, kiedy dwóch mieszkańców domu pomocy społecznej, płci męskiej, wzajemnie tuli się do siebie, dotyka w miejscach intymnych i próbuje seksu oralnego.
– Jak brzmiała odpowiedź Pani Doktor?
– Jeśli byliby to moi podopieczni, najpierw, na osobności, porozmawiałabym z każdym z nich. Po pierwsze, chciałbym się dowiedzieć, czy zażyłość ta nie odbywa się z naruszeniem granicy któregokolwiek z obojga mieszkańców. Albo: czy sytuacja nie wygląda tak, że osoba z umiarkowaną niepełnosprawnością intelektualną wykorzystuje kolegę, który tę niepełnosprawność ma głęboką. Ustaliłabym także, czy podejmowane zachowania są bezpieczne dla zdrowia i nie naruszają granic prywatności innych mieszkańców. Mówiąc krótko: sprawdziłabym, czy w tej relacji jest zachowana norma partnerska i czy panowie nie naruszają norm społecznych. Podobnie rzecz by się miała w przypadku pary heteroseksualnej.
– I co dalej?
– Jeżeli normy bezpieczeństwa, zdrowia oraz poszanowania granic w relacji dwojga ludzi z niepełnosprawnością intelektualną są zachowane, to w imię jakiej etyki mamy prawo zakazywać im cielesnej bliskości? Zawsze należy szukać rozwiązań dla uznania praw osób z niepełnosprawnością intelektualną do bycia istotami seksualnymi. Problem w tym, że w Polsce mamy najczęściej do czynienia z „gaszeniem pożarów”, a nie z edukacją, profilaktyką bądź popularyzacją wiedzy o antykoncepcji. Nierzadko też seksualność jest stygmatyzowana. Tymczasem powinno się o niej mówić językiem afirmującym, który nie budzi lęku albo poczucia winy. Niezbędna jest praca u podstaw. Zdarza się przecież, że również osoby z niepełnosprawnością intelektualną dopuszczają się nadużyć seksualnych.
– U Leszka Pękalskiego, zwanego „Wampirem z Bytowa”, stwierdzono lekką niepełnosprawność intelektualną. Udowodniono mu jedno zabójstwo. Jednak Pękalski twierdził, że zamordował kilkadziesiąt kobiet. Podczas wizji lokalnych bardzo chętnie, niemal z dumą, demonstrował, w jaki sposób dokonywał zabójstw. Powodem tej tragedii, z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, było to, że Pękalski chciał po prostu znaleźć sobie żonę.
– Ale kobiety go odtrącały, mimo że starał się być romantyczny. Życie Pękalskiego kształtowały rożne mało pozytywne zdarzenia. Miał matkę alkoholiczkę, która się nim nie zajmowała. Przebywał więc w domu dziecka. Wspominał też, że zbierał pieniądze na dmuchaną lalkę z seks shopu, ale został okradziony. Niejednokrotnie takie przypadki kryją niezwykle smutne życiorysy, w których sprawcy, od dzieciństwa, byli pozbawieni możliwości zaspokojenia wielu potrzeb. Istnieją zresztą hipotezy, które należy brać pod uwagę podczas badania przestępców z niepełnosprawnością intelektualną. Pomagają one stwierdzić, czy dany czyn wynikał z rzeczywistych preferencji i wówczas u osoby można postawić diagnozę zaburzenia parafilnego, czy też był po prostu zachowaniem zastępczym, bo na przykład nie miała ona możliwości zaspokojenia swoich potrzeb seksualnych w sposób nienaruszający niczyich granic . Proszę zauważyć, że fakt, iż osoba z niepełnosprawnością intelektualną nadużyje seksualnie dziecko, nie musi oznaczać jej preferencji pedofilnych. Takie nadużycie może wynikać jedynie z braku dostępu do dojrzałych obiektów pożądania seksualnego.
– A jaka jest skala nadużyć seksualnych w stosunku do osób z niepełnosprawnością intelektualną?
– Niemal pięciokrotnie wyższa niż wobec osób sprawnych. Osoby z niepełnosprawnością intelektualną są idealnymi ofiarami nadużyć: ufne, bezradne, naiwne, często nierozumiejące, co się z nimi dzieje.
– Czy istnieją rozwiązania systemowe, które zapobiegają temu zjawisku?
– Nie ma ich. Podczas ubiegłorocznego, listopadowego posiedzenia Państwowej Komisji ds. Pedofilii apelowałam o to, by nie czekać na takie rozwiązania. Działania należy podjąć już teraz, wykonywać je małymi krokami, niejako przez pączkowanie. Nie oczekujmy przełomowych rozwiązań systemowych, które wejdą w życie nie wiadomo, kiedy. Już obecnie można przecież przetłumaczyć program, jaki został opracowany w Holandii, wspierający ofiary nadużyć seksualnych z niepełnosprawnością intelektualną. Już teraz można szkolić specjalistów zajmujących się tym problemem. Pracownicy placówek opiekuńczych mogliby się uczyć od doświadczonych terapeutów, jak rozpoznawać nadużycia seksualne. Notabene, wspólnie z doktor Elżbietą Pieńkowską, napisałam rozdział do książki wydanej przez fundację „Dajemy Dzieciom Siłę”. Dotyczy on sposobu, w jaki sędziowie i biegli powinni przesłuchiwać osoby z niepełnosprawnością intelektualną, by ich zeznania nie mogły być podważane. Często bowiem zeznania takich ofiar są uznawane za niewiarygodne. Postępowania zostają zatem umarzane.
– Istnieje akrotomofilia, czyli pociąg seksualny do ludzi po amputacjach kończyn. Z kolei abasiofilię cechuje pożądanie osób z dysfunkcją narządu ruchu, które używają sprzętu ortopedycznego. Czy fetyszem może być również niepełnosprawność intelektualna?
– Naturalnie. Na przykład pociąg seksualny może w kimś rozbudzać charakterystyczny wygląd bądź zachowanie osoby z tą niepełnosprawnością albo fakt posiadania nad nią przewagi. Badania pokazują, że sprawcami przestępstw w tej przestrzeni nie są osoby obce. Podobnie jak w przypadku nadużyć seksualnych wobec dzieci, to ludzie, których osoba z niepełnosprawnością intelektualną dobrze zna i do których ma zaufanie. Nie mówię jedynie o ojcach. Znam przypadki, gdy matki wykorzystywały swoich synów bądź własne córki. W wachlarzu sprawców mieszczą się również wujkowie, przyjaciele rodzin, ale też panowie kierowcy, którzy dowożą na zajęcia w wutezetach bądź depeesach, terapeuci, nauczyciele.
– Domyślam się, że osobę z niepełnosprawnością intelektualną łatwo zmanipulować. Wystarczy wmówić jej na przykład, że współżycie z panem kierowcą to zachowanie właściwe, które jednak należy utrzymywać przed światem w wielkiej tajemnicy.
– Spotkałam się z tego rodzaju sytuacją. Podczas zajęć, które prowadziłam w placówce opiekuńczej dla osób dorosłych, podeszła do mnie jedna z obecnych tam pań. Stwierdziła, że rozumie zastosowanie prezerwatywy. Jednocześnie zapytała, czy ta „gumka” nie pęknie. Odparłam, że uzależnione jest to od kilku czynników, na przykład od prawidłowego nałożenia prezerwatywy oraz tego, jak przebiega stosunek. W tym momencie pani wymsknęło się, że wujek z pewnością robi to dobrze. Zaczęłyśmy rozmawiać. Okazało się, że ta kobieta z niepełnosprawnością intelektualną współżyła ze swoim wujkiem. Nie wiedziała jednak, że to, co on robi, jest nadużyciem. Co więcej, wspominała, że fizyczny kontakt z wujkiem był dla niej miły: odczuwała delikatność jego pieszczot, gorąco, a wujek mówił nawet, że kocha ją bardziej, niż ciocię. Zauważmy, że nadużycie seksualne, również w stosunku do małoletnich, nie musi polegać na przemocy, gwałcie. Wręcz przeciwnie, relacje te mogą kojarzyć się ofiarom z przyjemnymi doznaniami. Zatem zarówno dzieci, jak i osoby z niepełnosprawnością intelektualną mogą nie rozumieć, że są nadużywane. Dlatego tak ważna i potrzebna jest edukacja.
– Usłyszałem opinię, że edukacja seksualna to wyuzdany wymysł współczesności. Przez pokolenia nikt przecież nikogo seksualnie nie edukował. A jednak dzieci przychodziły na świat i życie na nim jakoś się toczyło. Również z udziałem osób z rozmaitymi niepełnosprawnościami. W czym zatem problem?
– Proszę zauważyć, że użył Pan słowa „jakoś”. Pytanie, czy to „jakoś” jest zadowalające dla całego społeczeństwa. Czy nasze życie powinno toczyć się tylko „jakoś”, być jedynie „jakieś”, czy też dawać nam satysfakcję i poczucie spełnienia? Czy wszystkie dzieci, które kiedyś się rodziły, były chciane, kochane, a potem zdolne do tego, by w miłości wychowywać własne potomstwo?
– Fakt.
– Badania naukowe pokazują, że sporo kobiet cierpiało i cierpi na zaburzenia seksualne. Nie podejmują jednak leczenia, ponieważ boją się, wstydzą albo nie mają wiedzy na ten temat. Myślą: trudno, widocznie tak być musi. Tymczasem satysfakcja w sferze seksualnej nie polega jedynie na radości z posiadania dzieci. Dla jednych może ona oznaczać spełnienie w realizacji wyszukanych fantazji w relacji z partnerem bądź partnerką, innym może ją dawać samotna autostymulacja, która bywa nazywana „samomiłością”.
– Rozumiem, że „samomiłość” zastąpiła naznaczający i, brzmiący niczym określający patologię, termin „samogwałt”, opacznie nazywany też „grzechem Onana”.
– Otóż to. Satysfakcja seksualna obejmuje też na przykład naszą sferę bezpieczeństwa. W przeszłości wiele kobiet, mężczyzn i dzieci nie zgłaszało nikomu, że doświadczyli nadużyć seksualnych. Przeżywając lęk, rozpacz, bezsilność, traktowali te nadużycia jako akceptowalną społecznie normę. Edukacja jest potrzebna również po to, aby rozumieć siebie jako istotę seksualną, akceptować swoją tożsamość oraz orientację seksualną, a także zwiększać własną świadomość.
– W jakim wymiarze?
– Na przykład w tym, który określa nasze indywidualne granice, a także rozumienie oraz szanowanie granic innych ludzi. Niestety, w dobie internetu, przeróżnych portali i komunikatorów zwiększyła się przestrzeń ryzyka naruszania takiej granicy. Młodzi ludzie powinni mieć świadomość, w jaki sposób chronić siebie przed nadużyciami i gdzie je zgłaszać. Edukacja to również krzewienie wiedzy o higienie i zdrowiu. Obecnie mamy wzrost zakażeń wirusem HIV. Nadal istnieją inne infekcje – STI i choroby przenoszone drogą płciową – STD: kiła, rzeżączka, HPV czy HSV. Podczas swoich spotkań zawsze namawiam do badań. Niezależnie od tego, czy ktoś uprawia ryzykowny seks, czy też nie. A edukacja seksualna osób z niepełnosprawnością intelektualną, ich rodziców, a także terapeutów ma znaczenie szczególnie istotne.
Rozmawiał Wojciech Szczawiński
Dr n. hum. Izabela Fornalik – pedagożka specjalna, certyfikowana psychoterapeutka CBT, certyfikowana seksuolożka kliniczna, członkini Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego. Wykłada na podyplomowych studiach Seksuologia Kliniczna – Opiniowanie, Edukacja, Terapia na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz na studiach podyplomowych Seksuologia Kliniczna realizowanych na Uniwersytecie Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej. Posiada doświadczenie w pracy z osobami z niepełnosprawnością intelektualną i niepełnosprawnością sprzężoną oraz z osobami w spektrum autyzmu. Od wielu lat prowadzi warsztaty i szkolenia dla osób z niepełnosprawnością intelektualną, osób w spektrum autyzmu, ich nauczycieli i rodziców na temat seksualności. Jest autorką licznych publikacji na ten temat, między innymi książek: „Mam autyzm. Mam seksualność. I co dalej? Poradnik dla rodziców, terapeutów i nauczycieli”, „Jak edukować seksualnie osoby z niepełnosprawnością intelektualną? Poradnik dla specjalistów”, „Dojrzewanie. Miłość. Seks. Poradnik dla rodziców osób z niepełnosprawnością intelektualną”. Tworzy pomoce dydaktyczne do edukacji seksualnej osób o specjalnych potrzebach edukacyjnych. Jest autorką pakietów edukacyjnych „O dojrzewaniu. Chłopcy”, „O dojrzewaniu. Dziewczęta” oraz „Poznać i zrozumieć uczucia” dla osób o specjalnych potrzebach edukacyjnych. Prowadzi psychoterapię osób z problemami w zakresie zdrowia psychicznego oraz problemami seksuologicznymi. W roku 2017 została wyróżniona tytułem Ambasadorki Konwencji ONZ o Prawach Osób z Niepełnosprawnościami.