W Lubiatowie rosną melony
Letni czas w Lubiatowie jest szczególny. Uczestnicy Warsztatów Terapii Zajęciowej z pracowni przyrodniczo-gospodarczej wykonują teraz również prace ogrodnicze. To nic, że gleba nadmorskiego lasu jest niskiej jakości. Nasiona owoców i warzyw zasadzili już w marcu.
Pomieszczenie pracowni przyrodniczo-gospodarczej połączone jest bezpośrednio z przestronnym, jasnym holem naszych Warsztatów Terapii Zajęciowej w nadbałtyckim Lubiatowie. Pośrodku stoi stół i krzesła. Biel ścian harmonijnie komponuje się z jasnobeżowymi obiciami szafek kuchennych. Kompletu dopełnia wysoka lodówka, zlew, kuchenki z piekarnikami, zmywarka do naczyń oraz pozostałe sprzęty gospodarcze. Wokół panuje nienaganny porządek. Wszystko lśni czystością.
– Nie wszyscy uczestnicy warsztatów posiadają w domach, na przykład, zmywarki – mówi Iwona Kochan, która, od ponad trzech lat, prowadzi zajęcia w pracowni przyrodniczo-gospodarczej. – Tutaj mają możliwość nauczenia się korzystania z różnych sprzętów. Wytwarzamy też świeczki sojowe, biżuterię z żywicy oraz wyklejamy kompozycje z ziaren rozmaitych zbóż.
W tej pracowni przede wszystkim liczy się konkret. Podczas sprzątania w obiekcie i wokół niego, pielenia grządek czy przygotowywania drugich śniadań uczestnicy zajęć nie mogą pozwolić sobie na artystyczną fantazję, którą wykazują się ich koledzy w pracowniach rękodzieła artystycznego, komputerowo-poligraficznej albo ceramicznej. Tutaj ważna jest schludność, staranność, koleżeńskość i współpraca. Podczas zajęć bardziej sprawni uczestnicy lubiatowskich WTZ wspierają słabszych. Nie ma też podziału na czynności damskie i męskie. Wszyscy robią to, co do nich należy – zgodnie z zaleceniami terapeutki i regulaminem placówki.
Letni czas jest szczególny. Uczestnicy WTZ z pracowni przyrodniczo-gospodarczej wykonują teraz również prace ogrodnicze. To nic, że gleba nadmorskiego lasu jest niskiej jakości. Nasiona owoców i warzyw zasadzili już w marcu. Pieczołowicie troszczyli się o sadzonki umieszczone w pojemnikach z żyzną ziemią. Teraz, już w promieniach słońca, wyrastają im – starannie podlewane (ekologicznie, czyli zbieraną deszczówką) i pielone każdego dnia – piękne pomidory, cukinie, ogórki i truskawki. W tym roku – eksperymentalnie – zasadzono też dwa… melony. Wszyscy mają nadzieję, że zbiory będą obfite.
– Naturalnie, każde zajęcia dostosowywane są do możliwości poszczególnych uczestników warsztatów – zaznacza Iwona Kochan. – Moi obecni podopieczni doskonale radzą sobie z myciem okien, sanitariatów, z dbaniem o czystość podłóg. Zdobywanie nowych umiejętności daje im sporo radości. Czują się docenieni i potrzebni. Żyjemy tu jak w wielkiej rodzinie. Jesteśmy z sobą bardzo zżyci. Ogromnie żałujemy, że – w obecnym czasie obostrzeń pandemicznych – nie możemy okazywać sobie wzajemnie serdeczności takiej jak przedtem, na przykład przytulać się. Uczestnicy WTZ odczuwają potrzebę bliskości oraz okazywania uczuć. Teraz nie mogą tego robić.
Terapeutka dodaje, że wykonuje najlepsze zajęcie na świecie.
– No bo w której pracy człowiek doświadcza tylu wrażliwości oraz uśmiechu? – cieszy się. – W jakiej innej każdego dnia witany jest z podobną radością?
Katarzyna Cichoń