W średniowiecznym Krakowie
Nasi podopieczni z „Doliny Słońca” oraz Anna Dymna odwiedzili podziemia krakowskiego Rynku. Z ogromnym zaciekawieniem zwiedzali multimedialną ekspozycję, słuchali opowieści przewodniczki. Zadawali też pytania, poznając tajniki życia sprzed kilkuset lat.
Imponująca ekspozycja robi wrażenie na każdym zwiedzającym. Przewodnik zabrał naszych podopiecznych w świat im nieznany, z XV, XIV czy XII wieku. Oglądali zachowane przedmioty z tamtego okresu. A będąc pod ziemią spoglądali w niebo, by zobaczyć strzeliste wieże Bazyliki Mariackiej z zupełnie innej perspektywy. Z wypiekami na twarzach przysłuchiwali się też opowieściom o majętnych i ubogich mieszczanach, kupcach, a nawet czarownicach, które grzebano twarzami skierowanymi do ziemi, by nie mogły wydostać się z grobów.
– Ciągle jestem zajęta, pracuję, a często bardzo tęsknię za moimi niepełnosprawnymi intelektualnie przyjaciółmi – mówi Anna Dymna. – Zawsze cieszę się ogromnie, gdy mogę przy nich być, rozmawiać z nimi, przyglądać się ich radosnym, niezwykłym reakcjom. Kiedy więc w kalendarzu znalazłam wolny dzień, postanowiłam odwiedzić z podopiecznymi podziemia Rynku. Mieliśmy cudowną panią przewodnik, która opowiadała historię Krakowa w interesujący, ale prosty sposób. Moi przyjaciele słuchali tych opowieści z zapartym tchem, zadawali pytania. Widać było, że ta wystawa bardzo ich poruszyła. A kiedy, po opuszczeniu muzeum, wyszliśmy na oświetlony słońcem krakowski Rynek, zapowiedziałam, że kolejnym miejscem, jakie odwiedzimy razem, będzie Wawel. Podopieczni „Doliny Słońca” to przecież osoby, które chłoną świat niczym dzieci. Jest wielką radością przyglądać się, w jaki sposób reagują na rozmaite ciekawe i piękne przestrzenie tego świata. Kiedy jestem przy moich niepełnosprawnych intelektualnie przyjaciołach, też trochę inaczej przeżywam świat.
Terapeutka Ewa Toboła z „Doliny Słońca” zauważa, że tego rodzaju wycieczki nie są dla podopiecznych jedynie atrakcjami turystycznymi. Wzbogacają one także ich zdolności poznawcze, twórcze i w znaczący sposób uspołeczniają.
– Zapowiedź kolejnych wycieczek bardzo ucieszyła podopiecznych – podkreśla Ewa Toboła. – Chyba również dlatego, że kiedy, w sierpniu, dwukrotnie odwiedzili Muzeum Archeologiczne, mieli możliwość nie tylko zwiedzania ekspozycji, ale też uczestnictwa w warsztatach. Za pierwszym razem oglądali malarstwo XIX–wieczne, potem, zainspirowani wystawą, tworzyli własne prace. Niemal wszyscy namalowali psa, którego zobaczyli na obrazie Heleny Modrzejewskiej. Na kolejnej wycieczce oglądali egipski design, a na warsztatach odwzorowywali go na torbach. Byli niezwykle usatysfakcjonowani swoją twórczą pracą.
Krzysztof Pluszczak
Fot.: Bartłomiej Bujas