fbpx

Aktualności

Wiatr w żagle marzeń

09.06.2023

Z 20-letnią Martyną Wójcik, uczestniczką dzisiejszego koncertu „Debiuty” 60. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej, rozmawialiśmy wczoraj, późnym popołudniem, niedługo po zakończeniu pierwszej próby w opolskim amfiteatrze. Zwyciężczyni 15. Festiwalu Zaczarowanej Piosenki oraz laureatka drugiego miejsca w ubiegłorocznym Rodzinnym Konkursie Zaczarowanej Piosenki stwierdziła, że do Opola przyjechała w jednym celu: żeby zaśpiewać jak najlepiej.

– Jakie są Pani pierwsze wrażenia w stolicy polskiej piosenki?

– Bardzo pozytywne. Do Opola przyjechałam dzisiaj w nocy. Jestem po pierwszej próbie. Organizatorzy spisują się świetnie. Myślę, że jest to dobry początek na drodze do jutrzejszego koncertu „Debiutów”.

– A tremę Pani ma?

– Jeszcze nie. Przypuszczam, że emocje przyjdą z czasem. Pewnie pojawią się jutro, podczas próby generalnej.

– Który to będzie Pani występ przed publicznością?

– Oj… Nie pamiętam… Mogłabym liczyć i liczyć… Sporo takich występów już za mną.

– A przed publicznością liczącą parę milionów?

– Ostatni taki występ przydarzył mi się cztery lata temu, w koncercie finałowym Festiwalu Zaczarowanej Piosenki, na krakowskim Rynku Głównym, który też pokazywała telewizja.

Fot.: archiwum prywatne

– Od kiedy Pani śpiewa?

– Już jako dziecko sobie nuciłam. Sprawiało mi to dużą przyjemność. Z czasem rodzice i nauczyciele zauważyli, że mam wokalny potencjał. Zaczęłam brać lekcje śpiewu, uczyć się emisji głosu. Również pod kierunkiem Anny Ozner, którą poznałam podczas warsztatów na Festiwalu Zaczarowanej Piosenki. Pani Ania bardzo mi pomogła w artystycznym rozwoju.

– Ten ogólnopolski konkurs dla uzdolnionych wokalnie osób z niepełnosprawnościami Fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko” organizuje od 2005 roku. Kiedy po raz pierwszy wzięła w nim Pani udział?

– Jako gimnazjalistka, w roku 2014. Dotarłam wtedy do półfinałów, które odbyły się w Łazienkach Królewskich w Warszawie.

– Pewnie liczyła Pani na finał.

– Jasne. Po to przecież bierze się udział w konkursach, żeby osiągnąć w nich jak najwięcej. Było mi więc trochę żal. Ale tylko trochę. Kolejne zgłoszenie do Festiwalu Zaczarowanej Piosenki wysłałam dwa lata później. Wtedy dostałam się do finału. Na Rynku w Krakowie zaśpiewałam w duecie z Andrzejem „Kobrą” Kraińskim. Laureatką konkursu jednak nie zostałam. W następnym roku również wysłałam zgłoszenie. I… ponownie nie zakwalifikowałam się do finału.

– Cóż, życie.

– Czasami tak bywa. Nie należy się poddawać. Trzeba walczyć. Mimo wszystko. I ciężko pracować.

– Za to w 2019 roku, w koncercie finałowym 15. Festiwalu Zaczarowanej Piosenki, najpierw zaśpiewała Pani w duecie z Olgą Szomańską, a następnie, solo, brawurowo wykonała „Telefony” Republiki. Jury, pod przewodnictwem Jacka Cygana, nie miało wątpliwości. Przyznało Martynie Wójcik pierwsze miejsce i stypendium artystyczne w wysokości dwudziestu czterech tysięcy złotych.

– Pamiętam, że wzruszyłam się ogromnie. Bardzo to przeżyłam. Cała drżałam. Miałam wtedy szesnaście lat. Takich wydarzeń się nie zapomina. Atmosfera na krakowskim Rynku była niezwykła. Trudno opisać ją słowami. Uważam, że Festiwal Zaczarowanej Piosenki to znakomita propozycja dla osób z niepełnosprawnościami, które posiadają wokalny talent.

– Dlaczego?

– Moja niepełnosprawność nie jest widoczna. Ale bywa przecież, że inni wstydzą się swoich fizycznych dysfunkcji. Nie mają więc odwagi pokazywać się publicznie, nie chcą, by ich powierzchowność była oceniana. A magia Festiwalu Zaczarowanej Piosenki polega również na tym, że osoby z różnymi niepełnosprawnościami mogą czuć się swobodnie we własnym gronie. Jednak z drugiej strony, mieliśmy świadomość, że w tym projekcie jesteśmy traktowani naprawdę serio. Bardzo życzliwie, ale też profesjonalnie. I że znakomici jurorzy tego konkursu nie zwracają uwagi na nasze niepełnosprawności, lecz wyłącznie na to, w jaki sposób śpiewamy. Taryfy ulgowej dla nikogo nie było. Takie podejście sprawia, że człowiek nabiera mocy i potężnej wiary w siebie.

– Jacek Cygan stwierdził, że w Festiwalu Zaczarowanej Piosenki urzekające jest to, iż nie widać w nim, że jest to konkurs dla osób z niepełnosprawnościami.

– Właśnie. Oczywiście, można powiedzieć, że mamy dzisiaj wiele konkursów wokalnych, przeróżnych talent show. Tyle że osoby z niepełnosprawnościami, nawet wiedząc, że mają talent, wstydzą się brać udział w takich projektach. Potrzebne jest wydarzenie takie jak Festiwal Zaczarowanej Piosenki, które nas odblokuje i naprawdę da wiatr w żagle naszych marzeń. Pewnie, gdyby nie Festiwal Zaczarowanej Piosenki, nigdy nie wystąpiłabym w Opolu.

– Nie jest Pani pierwszą laureatką wokalnego konkursu Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko” występującą w opolskich „Debiutach”. Byli przed Panią: Aleksandra Bogucka, Paulina Gruszecka, Michał Wiśniewski, Aleksandra Nykiel, Kamil Czeszel, Daria Barszczyk, Amelia Dubanowska…

– Niektórzy opuszczali Opole z nagrodami. I warto wspomnieć, że Kamil Czeszel, który jest zwycięzcą Festiwalu Zaczarowanej Piosenki zarówno w kategorii dziecięcej, jak i w gronie dorosłych wokalistów, w roku 2020, wygrał „Debiuty” 57. Krajowego Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu.

– A Aleksandra Nykiel, która zwyciężyła też w „Szansie na sukces”, opuszczała Opole z Nagrodą Publiczności. Czy przed jutrzejszym koncertem nie ciąży Pani presja wyniku?

–  Jak wspomniałam, w konkursach bierze się udział po to, by jak najwięcej w nich osiągnąć. Jednak teraz skoncentrowana jestem przede wszystkim na myśli, żeby podczas występu w opolskim amfiteatrze dać z siebie wszystko, zaśpiewać najlepiej jak potrafię. To jest dla mnie najważniejsze.

– Jak obecnie przedstawia się Pani artystyczna droga?

– Cały czas staram się rozwijać w tej przestrzeni. Wykorzystuję potencjał, który dał mi los, koncertuję. Zaczęłam również pisać własne piosenki. Rozumiem, że jeśli, w jakiejkolwiek dziedzinie, pragnie się coś osiągnąć, trzeba ciężko pracować.

– Poza sceną co Pani porabia?

– Studiuję logopedię na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.

– Czego Pani życzyć przed jutrzejszym koncertem „Debiutów”?

– Tego, czego życzy się wszystkim. Zdrowia.

Rozmawiał Wojciech Szczawiński

Może Cię zainteresować

„Dolina” przyciąga dobrych ludzi

19.04.2024

„Słowo »podopieczny« oznacza, że ktoś znajduje się pod naszą opieką. Musi więc być ważny w naszym postrzeganiu, rozbudzać w nas serdeczne odruchy, zrozumienie, głęboką zdolność do współodczuwania. Taka opieka to szczególna troska o psychiczny oraz fizyczny dobrostan drugiego człowieka” – zaznacza Małgorzata Cebula, wicedyrektorka ośrodka terapeutyczno-rehabilitacyjnego „Dolina Słońca” w Radwanowicach.

Nowa organizacja życia

18.04.2024

Gościem jutrzejszego programu „Anna Dymna – Spotkajmy się” będzie Jakub Cukier, student historii na Uniwersytecie Wrocławskim, który choruje na cukrzycę typu I.

Dołącz do newslettera