„Wierszobranie” z Inspektorem Wawelkiem
Wczoraj, w ośrodku terapeutyczno-rehabilitacyjnym „Dolina Słońca” w podkrakowskich Radwanowicach, z inicjatywy Teatru „Radwanek”, odbyła się piąta edycja „Wierszobrania". W spotkaniu wzięło udział blisko 150 osób.
Kiedy choinka, leśna dama,
Włoży już swoje stroje,
A w kuchni ciasto piecze mama,
Aż pachnie na pokoje,
Wszystkich ogarnia podniecenie,
Nas i sąsiadów z bloku…
Szkoda, że Boże Narodzenie
Jest tylko raz do roku.
A kiedy w końcu mama prosi
Do stołu, bo nakryte,
To jakby anioł się unosił
Nad nami pod sufitem.
Za gardło chwyta nas wzruszenie
I łezkę mamy w oku…
Szkoda, że Boże Narodzenie
Jest tylko raz do roku.
Anna Dymna rozpoczęła spotkanie fragmentem wiersza „Szkoda” Ludwika Jerzego Kerna. A witając licznie zgromadzoną publiczność, aktorka zaznaczyła, że w „Dolinie Słońca” magiczna atmosfera Bożego Narodzenia może trwać przecież przez cały rok.
Zespół naszych terapeutów bardzo starannie dba o to, by atmosfera każdego „Wierszobrania” była świąteczna, nie tylko dla niepełnosprawnych intelektualnie podopiecznych, ale także dla wszystkich zaproszonych gości. Blisko dwumiesięczne przygotowania do wydarzenia dają zaskakująco dobre efekty. Wczoraj w naszym radwanowickim ośrodku czytano m.in. strofy Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Leszka Aleksandra Moczulskiego, Franciszka Klimka oraz Reginy Nachacz – utwory poetyckie o tematyce świątecznej i zimowej.
– Dla naszych podopiecznych każde „Wierszobranie” to przede wszystkim ogromne przeżycie – podkreśla Jolanta Toboła, która, razem z Marią Krzystanek”, na co dzień prowadzi Teatr „Radwanek”. – Nie tylko my, personel „Doliny Słońca”, to dostrzegamy. O tych wielkich, pozytywnych emocjach informują nas także rodzice podopiecznych. Anna Dymna ma rację: siła poezji jest ogromna. Ona otwiera człowieka na rzeczywistość, uruchamia w nim nieznany dotąd potencjał. Nieważne czy człowiek jest sprawny, czy niepełnosprawny. Liczy się tutaj wrażliwość, a tej w naszych podopiecznych jest ogrom.
„Wierszobrania” to jednak nie tylko spotkania z poezją osób niepełnosprawnych z naszego ośrodka oraz zaprzyjaźnionych z nami placówek. Do udziału we wczorajszym wydarzeniu zaprosiliśmy na przykład funkcjonariusze z Komendy Miejskiej Policji w Krakowie. Panowie policjanci bardzo aktywnie uczestniczyli w „Wierszobraniu”. Towarzyszył im Inspektor Wawelek – maskotka garnizonu małopolskiej Policji. Co więcej – sierżant sztabowa Marta Wojtaszek przeczytała swój własny wiersz. Z kolei doktor Agnieszka Krawczyk, lekarz psychiatra w „Dolinie Słońca”, zaśpiewała kolędę. Z kolędą wystąpił także zespół wokalny „Sami swoi” z Klubu Seniora w Rudawie. Trwające blisko dwie godziny „Wierszobranie” było zapewne cenną lekcją dla uczniów z Zespołu Szkół im. Brata Alojzego Kosiby z Wieliczki. Zaprezentowali oni „Zimowy taniec śnieżynek”, a także teledysk „Siano najdelikatniejsze”. O wspaniałą oprawę muzyczną wydarzenia zadbali Angelika Kusak z zespołem Kowadło Band, Marta Bert, Andrzej Giersz, a także Krzysztof Leksycki z rodziną i uczniami szkoły muzycznej.
Na zakończenie Anna Dymna zapowiedziała, że kolejne „Wierszobranie” w „Dolinie Słońca” odbędzie się w maju, a jego tematem będzie miłość. Aktorka pożegnała publiczność strofami Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego:
Moje kochane dzieci,
był taki czas na świecie,
ze wcale nie było choinek,
ani jednej, i dzięcioł wyrywał sobie piórka
z rozpaczy, i płakała wiewiórka,
co ma ogonek jak dymiący kominek.
Ciężkie to były czasy niepospolicie,
bo cóż to, proszę was, za życie
na święta bez choinki, czyste kpinki.
Więc kiedy nadchodziły święta,
dzieci w domu, a w lesie hałasowały zwierzęta:
– My chcemy, żeby natychmiast były choinki!
Ale nikt się tym nie zainteresował,
aż wreszcie powiedziała mądra sowa:
– Tak dalej być nie może, obywatele.
Ja z sowami innymi trzema
zrobię bunt, bo choinek jak nie ma, tak nie ma,
tylko mak i suszone morele.
I rzeczywiście: jak przychodziła Gwiazdka,
nic nigdzie nie tonęło w blaskach,
był to widok nader niemiły;
i nikt nie myślał o zielonej świeczce,
i ciemno było, proszę was, jak w beczce,
przez to, że się nigdzie choinki nie świeciły.
Ale w chatce na nóżkach sowich
mieszkał pewien tajemniczy człowiek,
który miał złote książki i zielone pióro.
I jak nie krzyknie ten dobry człowiek:
— Poczekajcie chwilkę, ja zaraz zrobię,
że nigdzie nie będzie ponuro.
No i popatrzcie: od jednego słowa
świerki strzelają, gdzie była dąbrowa,
choinki nareszcie będą.
Bo ma poeta słowa tajemnicze,
którymi może spełnić każde z życzeń.
(A ten człowiek był właśnie poetą):
To on nauczył, jak się świeczki toczy,
jak się z guzików robi skrzatom oczy,
on, namówiony przeze mnie;
i jak się robi z papieru malutkie okręty,
i to on ułożył te wszystkie kolędy,
które śpiewać jest tak przyjemnie.
To on, moi srebrni, moi złoci,
zawsze jest pełen dobroci,
w nim jest ta pogoda i nadzieja;
to on nauczył, jak zawieszać zimne ognie,
i on te świeczki odbija w oknie,
ze okno jest jak okulary czarodzieja.
Więc już teraz, chłopcy i dziewczynki,
czy wiecie, kto wymyślił choinki?
czy już teraz każde dziecko wie to?
Chórem dzieci: TO TEN ODWAŻNY, DOBRY CZŁOWIEK,
CO MIESZKA W CHATCE NA NÓŻKACH SOWICH,
CO LUDZIE PRZEZYWAJĄ POETĄ.
Więc gdy śnieg na święta zatańczy,
pomyśl, proszę, najukochańszy,
o tym panu, co układa rymy,
prześlij mu życzenia na listku konwalii,
a myśmy już mu telegram wysłali,
bo my wszyscy bardzo go lubimy.