Wspomnienia lata
Rejs pirackim statkiem, wjazd na 30. piętro Pałacu Kultury i Nauki, zajęcia dogoterapeutyczne, wizyta w Centrum Edukacji Przyrodniczej Uniwersytetu Jagiellońskiego czy udział w krakowskiej wystawie „VAN GOGH Multi-Sensory Exhibition” – wspomnienia tych oraz innych wydarzeń na długo pozostaną w pamięci uczestników warsztatów terapeutycznych w nadbałtyckim Lubiatowie i „Doliny Słońca” w Radwanowicach.
– Każdy wyjazd poza ośrodek jest ważnym wydarzeniem dla naszych podopiecznych, niemal świętem – zaznacza Joanna Zawilińska, psycholog w ośrodku terapeutyczno-rehabilitacyjnym „Dolina Słońca”. – Oni, jak każdy człowiek, są ciekawi świata i życia innych ludzi. Dlatego każde przebywanie w innej przestrzeni bardzo ich pociąga, cieszy. Ale też inspiruje. Wrażenia wyniesione z wycieczek krajoznawczych albo wystaw nieraz wykorzystują w swojej twórczości rękodzielniczej.
Największym przeżyciem dla uczestników warsztatów terapeutycznych w Radwanowicach było tego lata zaangażowanie w akcję pomocową dla Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Kiedy dowiedzieli się, że w przepełnionej placówce brakuje karmy i koców, postanowili przeznaczyć własne, niewielkie oszczędności, żeby ulżyć losowi bezpańskich psów oraz kotów. Każdy wrzucił do skarbonki, ile chciał i mógł: pięć albo dziesięć złotych. Zebrane pieniądze zostały przeznaczone na zakup najpotrzebniejszych rzeczy, o które – w dramatycznym apelu w mediach społecznościowych – prosili pracownicy schroniska. Koce i karmę podopieczni osobiście zawieźli do placówki.
– Pracownicy schroniska przyjęli nas niezwykle ciepło – relacjonuje terapeutka Ewa Toboła. – Za wsparcie pięknie dziękowali. A podopieczni nie tylko byli z siebie dumni, ale też szczęśliwi. Oni zawsze się cieszą, gdy mogą komuś coś ofiarować. Jednak największym przeżyciem tego dnia był dla nich spacer z jednym z piesków mieszkających w schronisku, niewielką, białą sunią o imieniu Jaga. Poszliśmy z nią na spacer aż do Wisły. Oczywiście, sunia, prowadzona na dwóch smyczach, została wygłaskana, wyściskana, wycałowana. Podopieczni czuli radość, że mogą opiekować się tym pieskiem. Kiedy wróciliśmy do schroniska, trudno im było rozstać się z Jagą.
W czerwcu, dzięki finansowanemu przez PFRON projektowi „Terapia sztuką”, podopieczni „Doliny Słońca” odbyli wycieczkę na Pustynię Błędowską. Kolejne tygodnie również mieli wypełnione ciekawymi wydarzeniami: wizytą w Muzeum Etnograficznym w Krakowie, w siedzibie krakowskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, w Muzeum Pożarnictwa w Alwerni, w Centrum Edukacji Przyrodniczej Uniwersytetu Jagiellońskiego i w Małopolskim Centrum Nauki Cogiteon. Sporą atrakcją okazały się również wycieczki na multisensoryczną wystawę „Van Gogh” w Krakowie oraz do multikina na film „W głowie się nie mieści 2”. Ale szczególną radość dały naszym podopiecznym z Radwanowic zajęcia dogoterapeutyczne, które, w lipcu, przygotowano dla nich w „Dolinie Słońca”.
Wiele wakacyjnych wspomnień będą mieli również uczestnicy naszego Warsztatu Terapii Zajęciowej w nadbałtyckim Lubiatowie. Tym bardziej, że w lipcu wakacje nad Bałtykiem spędzała Anna Dymna. Często więc spotykali się z aktorką. Odbyli z nią nawet morską wyprawę pirackim statkiem Denega Łeba.
– Od przyjazdu nad morze niemal codziennie spotykam się z uczestnikami Warsztatu Terapii Zajęciowej w Lubiatowie. Kontakt z nimi jest dla mnie zawsze prawdziwą radością. Widzę, jak oni lubią to miejsce. Mają tu przyjaciół, koleżanki, kolegów, kochanych opiekunów. Tworzą wyjątkową rodzinę. Uczą się wspólnego działania, dyscypliny, odpowiedzialności, pracowitości. Naszych podopiecznych do siedziby warsztatów dowożą na zajęcia dwa busiki. Potem terapeuci dokładnie przydzielają im zadania w pracowniach. W czasie letnich dni wytwarzane w warsztacie rękodzieło sprzedawane jest w małym sklepiku w lesie. Koszulki, mydełka, zakładki do książek, maskotki, poduszeczki, koszulki i piękne wyroby ceramiczne mają swoich fanów. Za zdobyte w ten sposób pieniądze organizowane są wycieczki: do kin, teatrów, muzeów, a także wielkich miast, które otwierają świat przed uczestnikami warsztatu. A najważniejsze dla nich jest to, że sami sobie na te podróże i atrakcje zapracowują. Od kilku lat widzę, jak nasi podopieczni z Lubiatowa się zmieniają, ile umiejętności i radości życia odkrywają w sobie. Razem przygotowują posiłki, dbają o porządek. Miło patrzeć, jak są zżyci. Z radosnymi okrzykami codziennie witają się w swoim „domu” – relacjonuje Anna Dymna.
Podobnie jak podopieczni „Doliny Słońca, uczestnicy lubiatowskiego WTZ również miło wspominać będą tegoroczne lato. Jeszcze w czerwcu wzięli udział we FreeArt – pokazie sztuki osób z niepełnosprawnościami w Wejherowie. Następnie – w Dniu Sportu, który również odbywał się w tym mieście. Z kolei w Centrum Pomocowym Caritas im. św. Siostry Faustyny w Rumi uczestniczyli w konkursie „To, co ważne”. Zajęcia sportowe zorganizowali też w swoim warsztacie. Do udziału w nich zaprosili podopiecznych z zaprzyjaźnionych placówek. Odbyli też wycieczkę do największej w Polsce motylarnii pod latarnią morską w Rozewiu. „Wisienką na torcie” stała się sierpniowa, kilkudniowa wycieczka z Lubiatowa do Warszawy. W programie było zwiedzanie Muzeum Powstania Warszawskiego i budynku Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej. Uczestnicy WTZ mieli też możliwość podziwiania krajobrazów stolicy z 30. piętra Pałacu Kultury i Nauki.
– Cieszę się, że okres wakacji upłynął nam aktywnie – mówi Justyna Kępka, kierownik WTZ w Lubiatowie. – Każda wycieczka, spotkanie czy udział w wydarzeniu kulturalnym aktywizuje uczestników naszego warsztatu, uspołecznia ich. Buduje też w uczestnikach poczucie własnej wartości, co jest dla nich bardzo istotne.
A nasz Adam z Lubiatowa będzie nie tylko wspominał miło wycieczki oraz spotkania w czasie tegorocznych wakacji. Na początku czerwca dokonał bowiem rzeczy niezwykłej, która wymagała od niego kilkumiesięcznych, solidnych przygotowań. Adam wystartował w 7. Biegu „Dwie Wieże”, którego trasa wiodła pomiędzy wieżą przeciwpożarową w Lubiatowie i latarnią morską Stilo. Co zrozumiałem, przebiegł nie 15 kilometrów, a tylko 4,5 kilometra. Jednak na mecie minę miał tak dumną, jakby pokonał dystans ultramaratonu. Z wielką radością kłaniał się i przyjmował gratulacje. Ogółem w zawodach wystartowało 200 zawodniczek i zawodników. Biegli nie tylko dla fantastycznych doznań, lecz również po to, by wesprzeć budowę i wyposażanie naszego ośrodka wytchnieniowego w Lubiatowie.
Grzegorz Młynek