Z odruchu serc
Z ogromnym przejęciem podopieczni z „Doliny Słońca” przyjęli informację o trudnych warunkach panujących obecnie w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Postanowili pomóc placówce. Wykorzystali w tym celu własne, niewielkie oszczędności.
Wiadomość o tym, że w okresie wakacji niektórzy ludzie porzucają swoje psy albo koty, a schronisko na ulicy Rybnej w Krakowie jest przepełnione bezdomnymi zwierzakami, mocno poruszyła naszych podopiecznych z Radwanowic. W odruchu serc postanowili zrezygnować z zakupu dla siebie drobnych przyjemności. Każdy wrzucił do skarbonki, ile chciał i mógł: pięć, dziesięć albo dwadzieścia złotych. Zebrane pieniądze zostały przeznaczone na kupno najpotrzebniejszych rzeczy, o które – w dramatycznym apelu w mediach społecznościowych – prosili pracownicy Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Tylko podczas jednego z ostatnich weekendów trafiło tam pięćdziesiąt zwierząt.
– Mimo że uczestnicy naszych warsztatów terapeutycznych w „Dolinie Słońca” są dorosłymi osobami o różnym stopniu niepełnosprawności intelektualnej, trudno odmówić im głębokiej wrażliwości oraz empatii – podkreśla terapeutka Ewa Toboła. – Oni bardzo kochają zwierzęta. Dobrze też rozumieją, czym jest schronisko, bo przecież sami mieszkają w schronisku prowadzonym przez Fundację imienia Brata Alberta. Odwiedzili również krakowskie schronisko dla ludzi w kryzysie bezdomności. Świetnie zdają więc sobie sprawę, że żyją i cieszą się codziennością wyłącznie dzięki ludziom o wielkich sercach.
Zaangażowanie podopiecznych w akcję pomocową okazało się wielkie. Z dumą zawieźli do schroniska na ulicy Rybnej polarowe koce, które kupili chorym i bezdomnym zwierzętom.
– Pracownicy schroniska przyjęli nas niezwykle ciepło – relacjonuje Ewa Toboła. – Za wsparcie pięknie dziękowali. A podopieczni nie tylko byli z siebie dumni, ale też szczęśliwi. Oni zawsze się cieszą, gdy mogą komuś coś ofiarować. Jednak największym przeżyciem tego dnia był dla nich spacer z jednym z piesków mieszkających w schronisku, niewielką, białą sunią o imieniu Jaga. Poszliśmy z nią na spacer aż do Wisły. Oczywiście, sunia, prowadzona na dwóch smyczach, została wygłaskana, wyściskana, wycałowana. Podopieczni czuli radość i dumę, że mogą opiekować się tym pieskiem. Kiedy wróciliśmy do schroniska, trudno im było rozstać się z Jagą.
Akcja pomocowa na rzecz Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w „Dolinie Słońca” nadal trwa. Dołączyła do niej kadra ośrodka, a także pracownicy krakowskiego biura Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”.
Katarzyna Cichoń
Fot.: Ewa Toboła