Znamy laureatów 11. konkursu „Słowa, dobrze, że jesteście”
Jury w składzie: Anna Dymna, Janka Graban, Józef Baran, Wojciech Bonowicz i Adam Ziemianin postanowiło nagrodzić 6 autorów. Ze względu na obecną sytuację, obrady odbyły się w trybie korespondencyjnym.
– Poeta to człowiek jak każdy – zauważa Adam Ziemianin. – Może tylko trochę bardziej spostrzegawczy i wrażliwszy od innych, a przy tym potrafiący nazwać swoje uczucia. Tej spostrzegawczości oraz wrażliwości nie można odmówić uczestnikom naszego konkursu. Co roku, wśród nadsyłanych wierszy, odkrywamy „rodzynki”, utwory świadczące o poetyckim talencie bądź zaczątkach tego talentu. Jest to niezwykle budujące. Warto więc, żeby niepełnosprawni poeci pisali, udoskonalali własny warsztat i nadsyłali do nas swoje prace.
Kategoria I „Osoby z niepełnosprawnością intelektualną”
- Paulina Szynka
- Danuta Puchowska
- Magda Wyganowska
Wyróżnienia:
Mateusz Olek – za wiersz „Muzyka jest jak ucieczka…”, Kamil Środoń – za wiersz „Rodzinka”, Patrycja Janowicz – za wiersz „Tylko”.
Kategoria II „Osoby z pozostałymi niepełnosprawnościami”
- Jacek Majcherkiewicz
- Anna Piliszewska
- Hanna Makurat-Snuzik, Aleksandra Cichoń
Wyróżnienia: Nikola Michalczyk – za wiersz „Mała dziewczynka”, Janusz Siudaj – za wiersz „Utwór 5”
Dziękujemy za wszystkie zgłoszenia, odwagę oraz otwartość. Laureatom gratulujemy. Skontaktujemy się z nimi indywidualnie.
Maria Magdalena Grzesiak
KATEGORIA I
Osoby z niepełnosprawnością intelektualną
I MIEJSCE
PAULINA SZYNKA
LIST Z CZASÓW KORONAWIRUSA
Troszczę się o zdrowie
Jem pyszne owoce
Wspominam przyjemne chwile
Słucham muzyki spokojnej
Spędzam czas z moją rodziną
Jest dobro, troska, miłość
Szukam informacji
Chcę wiedzieć co się dzieje
Gdy nie wychodzę z domu
Chcę ciągle mieć nadzieję
II MIEJSCE
DANUTA PUCHOWSKA
OKNO
Kiedyś myślałam, że wszystko widziałam.
Kiedy na krześle przy oknie siadałam.
Po drugiej stronie na małym balkonie, kwiatki podlewał starszy pan,
a kiedy kończył w fotelu siadał i głośno papudze coś opowiadał.
Piętro niżej mieszkała dama,
codziennie rano pranie wieszała,
a potem muzyka głośno leciała,
a Ona w halce po domu biegała.
Zaraz obok na tym samym piętrze,
mieszkał muzyk wiolonczelista,
co ćwiczył, aż pani z naprzeciwka,
nie wpadnie do niebo by go upomnieć.
Bo on o niej nie mógł zapomnieć.
A jakiś nieśmiały był troszkę w tych sprawach,
że liczył w końcu na moment wielki,
że uda mu się ją zainteresować,
gdy będzie co chwilę tak hałasować.
Ulica ruchliwa, auta pędzące, autobusy załadowane.
A ja w swym widoku z okna się zakochałam.
III MIEJSCE
MAGDALENA WYGANOWSKA
ANIELSKA POMOC
Są niczym anioły
fruwają nad nami
Dobrze je znamy
Zawsze czuwały
Pracę ich doceniamy
Pomoc i wsparcie mamy
Są tutaj i są tam…
Dzięki nim nie jesteś sam.
KATEGORIA II
Osoby z pozostałymi niepełnosprawnościami
I MIEJSCE
JACEK MAJCHERKIEWICZ
NIEBIESKIE BETLEJEM
Śnieg przykrył wszystko, bielą rozgrzeszył krajobraz,
po szklistych wieczorach przesuwają się paciorki różańca.
W przydrożnych kapliczkach
zapalają się gwiazdy a księżyc, lampa
niesiona przez Boga, topi mrok.
Za widnokręgiem słychać już kolędy,
treli szum anielskich skrzydeł,
trawy, swoimi lodowymi smyczkami
szykują przyrodę do wielkiego koncertu.
Ktoś idzie po granatowej ścieżce do nieba,
zamyślony, przygarbiony, opierając kule
O zamrożone powietrze – to mój ojciec.
Śnieg już nie topi się na jego czole.
Razem z pastuchami chce stanąć w niebieskim Betlejem
I oddać pokłon największemu z najmniejszych.
Zobaczyć Jezusa to wielka rzecz.
II MIEJSCE
ANNA PILISZEWSKA
KOCICZKO
Kociczko moja łaciata, to już tak wiele wiosen, że trawa
wyrosła z ciebie usychała po stokroć, choć nie uschły
planety, łzy i zodiak niebieski: posłuchaj! – oto zakręcam
łaskawym wrzecionem snu – spod pancerza żelbetu
sad się mgielnie wykluwa: w pochyleniach parkanów, w powojowych
powrósłach, w badylach zdziczałych malin znów bieleje
altana, odrasta zdrewniała huba, bez koślawy się schyla nad otchłanią
śmietniska, gdzie rój much wstaje z martwych zabrzęczeć
nad obierkami, nad kształtami z popiołów. mysz wymyka się z
truchła, pień otrząsa się z próchna – wiatr gałęzią kołysze. już
opadły betony i wypiętrza się droga w gnuśnych żebrach kolein.
kociczko moja łaciata!, dokąd to tak idziemy…?
III MIEJSCE
HANNA MAKURAT-SNUZIK
ZMIERZANIE KU SZCZYTOM
Stany świata się zmieniają,
Idą niewidome dni i przekwitłe lata.
Ktoś przeczytał gdzieś w gazecie,
że właśnie umiera kolejny już styczeń.
Czas z piskiem zasuwa. Jak wicher.
Żywioł życia też strasznie przyśpieszył.
Ludzkość codziennie się mnoży i dzieli
ogromnymi liczbami
lub bardzo małymi znakami obecności.
Wszystko natomiast się dzieje w tymczasie.
Nic nie trwa nieodwołalnie lub choćby 10 razy dłużej.
Każda młodość kiedyś zostaje wchłonięta.
Coś się kończy, coś innego się za chwilę zacznie.
Ktoś kogoś kocha w swym życia sektorze,
kto inny niepowstrzymanie czekana miłość.
Z jam brzuchów świata codziennie
wypuszcza się w przestrzeń kolizje, brzmienia
wybuchów, a też muzyki ptaków lub trąb ryczących.
Głucho ktoś płacze albo w głos się śmieje.
Ktoś przemieszcza się pomiędzy tam a tu,
przechodzi przez stany sytości i głodu.
Inny ściska powietrze nawet wiele godzin,
by kiedyś wypuścić je w powadze czy bezsilności.
Ktoś grzebie w otworach źrenic dnia bądź w głuszy nocy.
Ktoś mówi sylabami łamanego bólu lub dzikiej radości.
Wciąż też na świecie do końca nie wiadomo,
skąd wzięte są ludzkie sny o czułych sferach nieba,
które rodzą doczesną rzeczywistość.
I w ogóle nic nigdy nie jest znane,
bo milczące jutro zaczyna się dopiero o świcie,
wiodąc świat od przypadku do przypadku.
Coś czasem nie wychodzi, coś wychodzi za dobrze.
Jedne chwile gęstnieją, by stać się potem rzadsze.
Ludzka natura staje się mniej lub bardziej martwa,
wraz z samym człowiekiem
przenikniętym potencjalną treścią pogrzebu.
Tak mijają wszystkie ludzkie dzieci,
by na końcu końców
wznieść się może ku mitycznym szczytom
sklepienia, gdzie mają oni żyć –
tzw. Nadprzyrodzeni.
III MIEJSCE
ALEKSANDRA CICHOŃ
DESZCZ JEST DOBRY
Setki tysięcy maleńkich kropelek
Rozbitych na przezroczu szyby;
Tworzą dziwne, pogmatwane wzory.
Labirynty zwierciadełek nieba.
Niektóre spływają osobno, inne łączą się
W strumyki i raźniej im wpływać w czarną czeluść.
Wodząc za nimi palcem po drugiej okna stronie,
Próbuję wniknąć w ich strukturę, odczytać treść ich wędrówki.
Gdy patrzę przez pryzmat tych drobnych kuleczek,
Świat zdaje się być rozmyty.
Ostre krawędzie się wygładzają;
Przez kilka chwil mogę poczuć się impresjonistą