Ula ma 54 lata. Nasza podopieczna z ośrodka terapeutyczno-rehabilitacyjnego „Dolina Słońca” w Radwanowicach prostodusznie wyznaje, że czuje się jak Anna Dymna. Ona też jest aktorką. Również występowała na Dużej Scenie Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, gdzie Anna Dymna debiutowała w 1969 roku. Jednocześnie Ula nazywa siebie sportsmenką i artystką w rękodziele. Aktorstwo jest jednak dla niej najważniejsze. Od ponad 30 lat gra w przedstawieniach teatru „Radwanek”. W Teatrze im. Juliusza Słowackiego występuje w corocznych galach Ogólnopolskiego Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną „Albertiana”.
Ciepła rodzinnego Ula właściwie nie zaznała. Kiedy miała 7 lat, umarła jej mama. Taty nigdy nie spotkała. Wychowywała się w domu dziecka w Nowej Hucie. Nasza podopieczna sprawia wrażenie nieco skrytej. Ale jest bardzo koleżeńska. Troszczy się o słabszych. Rozumie, że kiedy wspiera innych również ona, mimo swojej inności, może dla świata robić coś dobrego. Dlatego pomaganie Ulę uskrzydla.
Kiedy Ula przekroczyła metrykalną dojrzałość, zamieszkała w schronisku Fundacji im. Brata Alberta. Polubiła to miejsce. Szczególnie zafascynowała się przedstawieniami teatru „Radwanek”. Mimo że minęło ponad 30 lat, szczegółowo wspomina swój udział w pierwszych inscenizacjach „Radwanka”. Dumna jest bardzo, że, od przeszło dwóch dekad, występuje w spektaklach reżyserowanych przez Annę Dymną. Ale wie też, że praca aktorki łatwa nie jest. Czasami trudno jej zrozumieć, która strona jest lewa, która prawa, kiedy powinna przejść na scenie z jednego miejsca w inne albo jak należy zharmonizować gest ze słowem i z muzyką.
Ula jest cierpliwa. Uczy się z pokorą. Daje z siebie wszystko. Nie tylko na próbach „Radwanka”. Również wtedy, gdy w pracowniach „Doliny Słońca” tworzy ceramikę, rysuje, zamiata podłogę albo pomaga koledze wycierać nos. Stara się odnajdywać wartość w każdej czynności. Nasza podopieczna twierdzi, że należy się cieszyć z tego, co się ma. Wtedy nawet, kiedy – tak jak ona – posiada się bardzo niewiele.
W swoim pokoju Ula trzyma worek z medalami: z ogólnopolskich zawodów olimpiad specjalnych, ze wspinaczek na ściance. W Uli bije serce wojowniczki. Przed czterema laty zdobyła w Tatrach szczyt Mnicha (2068 m n.p.m.). Satysfakcję czuła ogromną. Tamto odczucie pobrzmiewa w niej do dzisiaj. Ono także daje jej zapał do podejmowania kolejnych wyzwań: aktorskich, sportowych, no i artystycznych. Dokonania Uli w ostatniej z tych przestrzeni są nagradzane, eksponowane na wystawach, doceniane przez znawców sztuki gatunku art brut.
Spora część życia Uli wpisuje się w 20-lecie działań Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”. Ula była jedną z dwudziestu sześciu dorosłych osób z niepełnosprawnością intelektualną, które fundacja otoczyła opieką w chwili powstania. Nasza podopieczna dobrze pamięta pierwsze warsztaty mieszczące się w XIX-wiecznym dworze, do których się przeniosła z pracowni Fundacji im. Brata Alberta. Wówczas nie rozumiała, skąd ta przeprowadzka. Dopiero potem się dowiedziała, że, na skutek zmiany przepisów prawa, nie ona jedna pozbawiona została możliwości korzystania z zajęć terapeutycznych finansowanych z budżetu państwa. Jak mówi, zaopiekowała się nią wtedy Anna Dymna, która założyła fundację „Mimo Wszystko”.
Ula mówi z uśmiechem o każdej „Albertianie”. Wspomina inne projekty Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”, w których brała udział: Ogólnopolskie Dni Integracji „Zwyciężać Mimo Wszystko” z wieczornymi koncertami wieńczącymi te wydarzenia. Pamięta, jak zasiadała na widowni Festiwali Zaczarowanej Piosenki, koncertów charytatywnych w Filharmonii Krakowskiej, „Zaczarowanego Radia Kraków”. Wspomina liczne podróże z „Radwankiem” na konkursy oraz przeglądy teatralne w całej Polsce. Wydarzeń takich w pamięci ma wiele.
W 20-letniej historii Ulę cieszy najbardziej powstanie „Doliny Słońca”. Fundacja uruchomiła ten ośrodek w dniu swoich 10. urodzin. Z kolei fundacyjną „piętnastkę” Ula świętowała na kopcu Kościuszki. Wchodziła na jego wierzchołek nie tylko z Anną Dymną i innymi podopiecznymi fundacji. Towarzyszyli jej również zdobywcy najwyższych gór świata: Kinga Baranowska, Krzysztof Wielicki i Ryszard Pawłowski. Dla Uli jest to kolejny powód do dumy.
Ula przywołuje wspomnienia z wypiekami na twarzy. Mówi, że, bez dobrego serca darczyńców fundacji pani Ani Dymnej, pewnie musiałaby szukać sobie pracy. A osób takich jak ona nikt zatrudniać nie chce. „I gdzie bym wtedy mieszkała, spała, jadła? – zastanawia się cicho. – Przecież do domu dziecka pójść teraz nie mogę… Zresztą tego mojego, w Nowej Hucie, już nie ma”.
Ula i jej pasje
Ula, w roli Maryi, podczas jasełek w schronisku Fundacji im. Brata Alberta, Radwanowice, 2008 r., fot.: archiwum fundacji
Ula i Jan z Anną Dymną podczas próby do spektaklu „Rzepka” teatru „Radwanek”, 2008 r., fot.: archiwum fundacji
Ula ze swoją ówczesną trenerką Małgorzatą Mękarską, ze złotym medalem w biegu na 100 metrów Małopolskich Zawodów Olimpiad Specjalnych, 2019 r., fot.: archiwum fundacji
Ula podczas I Igrzysk Wspinaczkowych Osób z Niepełnosprawnością w hali Avatar Centrala Ruchu w Krakowie, 2020 r., fot.: archiwum fundacji
Ula w rozmowie z dziennikarką Radia Kraków, w trakcie warsztatów wyrabiania pierników, „Dolina Słońca” w Radwanowicach, 2019 r., fot.: Małgorzata Woch
Ula w pracowni ceramicznej „Doliny Słońca”, 2020 r., fot.: Mateusz Sycz
„Zaprzęg mikołaja” – rysunek Uli przygotowany na aukcję 18. „Choinek Jedynki”, corocznej akcji charytatywnej Programu Pierwszego Polskiego Radia, 2019 r.
Ula w spektaklu „Komar i orkiestra” teatru Radwanek”, 2009 r., fot.: archiwum fundacji